czwartek, 14 stycznia 2021

Nurkowanie 1

Wybrzeże Sri Lanki, szczególnie okolice Hikkaduwa stanowiły bardzo atrakcyjne miejsca nurkowe. Ale niestety do czasu wielkiego tsunami z 2004 r. Wtedy większość raf uległa poważnym uszkodzeniom lub wręcz całkowitemu zniszczeniu. Zające postanowiły jednak podszlifować swoje nurkowe zdolności i przeznaczyły trzy dni na nurkowanie w Confifi Marina Diving Center Beruwella. 

Po wczorajszej wizycie uznaliśmy, że oferta klubu spełnia nasze potrzeby i dziś po śniadaniu odebrał nas z hotelu klubowy samochód. Po standardowej procedurze przygotowania sprzętu ładujemy się na motorówkę i płyniemy w morze... Do miejsca nurkowego doprowadza nas nawigacja GPS. Będziemy nurkować na podwodnych głazach. Zanurzenie i wynurzenie przy linie...


No to pojechali...


Faktycznie, przejrzystość wody pozostawia sporo do życzenia, a i podwodne życie niezbyt bogate...













Przy tej przejrzystości jest szansa na w miarę przyzwoite zdjęcia tylko obiektów w bezruchu i tych blisko...








Czyżbyśmy znaleźli coś na kolację?




















Może i nie za dużo żeśmy widzieli jak na dwa zanurzenia, ale zawsze jednak coś tam było, a kilka obiektów nawet ładnych. Ogólnie jesteśmy zadowoleni. Dwa razy po ponad 40 minut to jak na Dużego bardzo przyzwoity wynik... Jutro wracamy bawić się w głębinach dalej...


Po powrocie do hotelu i uzupełnieniu płynów idziemy na spacer brzegiem morza i szybko natrafiamy na smutne pamiątki po tsunami... Widoczne w tle centrum sklepowe zostało całkowicie zniszczone 26 grudnia 2004 i pamiątkowa płyta upamiętnia jego odbudowę...


Życie toczy się dalej niby normalnie, ale za linią drzew pozostają ślady pokazujące jak potężna była siła uderzenia żywiołu...


Nasz hotel udało się w miarę szybko odbudować, jednak mimo upływu ponad trzech lat nadal sporo jest ruin zniszczonych przez uderzenie wody. Nie wszyscy mieli pieniądze by odbudować obiekty po zniszczeniach. Część działek została sprzedana nowym właścicielom i powstały nowe obiekty... Dziś na tym miejscu stoi luksusowy hotel The Palms, dalej Cinnamon Bey i Earl's Reef ...




Łowienie ryb tutaj to nie rozrywka, ale walka o byt. Złapię rybę - będzie obiad, nie złapię to i obiadu nie będzie...




Jak widać nasz klub nurkowy nie jest jedynym w okolicy... ale chyba o kilka klas lepszym...


W trakcie spaceru spotykamy takie dziwne krzaki z owocami, które przypominają nieco ananasy. Ale przecież ananas nie rośnie na drzewie. No to w takim razie co to jest i do czego służy? Poszukiwanie w źródłach i jest odpowiedź. To Pandanus tectorius czyli pandan połaciowy lub inaczej pochutnik pachnący. Owoc jest jadalny, zależnie od odmiany albo na surowo, albo po ugotowaniu. Na atolach Pacyfiku jest jednym z podstawowych źródeł pożywienia naturalnego, a jego uprawa zajmuje drugie miejsce po uprawie kokosów. W niektórych kulturach owoce i uzyskanie z nich pestki uważane są za afrodyzjak. Przydatne są także liście. Wyciąg z liści pandanu stanowi dodatek do różnych słodyczy - ciast i dżemów. Niektóre potrawy zawija się do pieczenia w liście pandanu, a na Sri Lance są wykorzystywane w różnych odmianach lokalnego curry...




W piasku znajdujemy bardzo dużo kawałków połamanych koralowców - to pozostałości po wspaniałych kiedyś rafach...



Natomiast muszelki mają swoich malutkich lokatorów - kraby pustelniki...





Wracamy na naszą hotelową plaże, która nazywa się Moragalla Beach. Z lewej strony do morza uchodzi rzeka Bentota Ganga tworząc szerokie rozlewisko oddzielone od morza półwyspem, na którym znajduje się między innymi nasz klub nurkowy.


Końcówka tego półwyspu to skalista , podczas przypływu oddzielona od niego wąskim przesmykiem Panchakapaduwa Island, na której mieści się Centrum Medytacyjne - ale o tym przy innej okazji...


Na koniec dnia podziwiamy znów zachód słońca...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz