piątek, 22 lutego 2019

Dzień 4 - Ostatni dzień w Pekinie

Wprawdzie w Pekinie zostało do obejrzenia jeszcze bardzo wiele ale dzień dzisiejszy jest naszym ostatnim tutaj.
Rozpoczynamy go od wycieczki do Pałacu Letniego na przedmieściach Pekinu.
Po drodze przejeżdżamy obok chińskiego centrum badań kosmicznych ozdobionego modelem chińskiej rakiety.


Wystarczy rzut oka na ściągnięty ze strony http://www.china-tour.cn/Beijing/Summer-Palace-Map.htm (bardzo przydatna strona zawierająca między innymi mapy wielu atrakcji turystycznych w Chinach) plan Pałacu Letniego uświadamia, że nie ma opcji, żeby zwiedzić całość, ba, nawet najważniejsze obiekty wchodzące w skład kompleksu pałacowo parkowego w ciągu jednej, trwającej zaledwie nieco ponad 2 godziny wizyty. Ten czas wystarczy tylko na szybkie "obejście" głównej części parku i może kilku znajdujących się tu obiektów, jako że cały kompleks to 2.9 km2 a znajduje się na jego terenie blosko 3000 obiektów. Czyli znowu zachęta do kolejnej wizyty w Pekinie...


Zwiedzanie rozpoczynamy od Bramy Wschodniej i kompleksu mieszkalnego odbudowanego, jak cały pałac po zniszczeniach w trakcie wojen opiumowych, przez Cesarzową Cixi w 1885 roku za astronomiczną kwotę 100 milionów taeli gdzie jeden tael to dawna chińska jednostka monetarna, odpowiadająca 37,3 g czystego srebra. Pieniądze pochodziły ze środków, które miały służyć budowie floty oraz ze sprzedaży urzędów...



Najpierw zwiedzamy Pałac Dobroczynności i Długowieczności  oryginalnie służący za miejsce cesarskich audiencji. Oryginalne wyposażenie zostało w znacznym stopniu rozkradzione lub zniszczone, ale podczas prac rekonstrukcyjnych w latach 1950 wiele elementów zrekonstruowano i dodano odzyskane elementy dekoracyjne...
























Obok Pałacu Nefrytowych Fal przechodzimy nad największy na terenie parku zbiornik wodny - sztuczne Jezioro Kunming


Z tąd widać już wyraźnie wznoszące się na ok. 60 m nad poziom jeziora Wzgórze Długowieczności.




Na kamiennych płytach alei nad jeziorem kilku dziadków, specjalnymi pędzlami ze zbiorniczkami wody, ćwiczyło pisanie chińskiej kaligrafii..


Idziemy dalej, aby przez Pałac Szczęśliwej Długowieczności dojść do Długiego Korytarza.













Długi Korytarz jest faktycznie długi. To licząca sobie "zaledwie" 728 metrów drewniana galeria, której ściany i belki dekorowane są scenami z chińskiej mitologii, scenami znanych miejsc w Chinach oraz scenami folklorystycznymi... No jest co oglądać...
















Co jakiś czas spoglądamy na Wzgórze Długowieczności i podziwiamy Pagodę Buddyjskich Kadzideł i inne zabudowania wzgórza.
  





Przechodząc połowę długości korytarza, przez Bramę Rozwianych Obłoków dochodzimy przed Pawilon Rozwianych Obłoków, gdzie Cesarzowa obchodziła główne uroczystości i wyprawiała przyjęcia.


Ta fotografia ma swoją historię... Oglądamy sobie Pawilon Rozwianych Obłoków, podziwiamy widoki a wokół nas od jakiegoś czasu kręci się parka Chińczyków. Robię Małemu zdjęcie, chodzimy dalej, a oni wciąż krążą... i coś między sobą dyskutują... W końcu chłopak odważył się podejść i trochę na migi, trochę słowami bardzo zmieszany wytłumaczył, że jego dziewczyna bardzo chciałaby mieć fotkę z Małym... Czemu nie... Dziewczyna była bardzo, ale to bardzo szczęśliwa... A nam została ta fajna fotka...



Idziemy dalej Długim Korytarzem, mijamy kolejne pawiloniki aż dochodzimy do jeziora Kunming, do miejsca gdzie po samodzielnym oglądaniu ma zebrać się grupa...




Przy brzegu jeziora stoi marmurowa łódź. Nigdy nie miała pływać... Była czymś w rodzaju altany, ale kosztowała małą fortunę. Ot taki kaprys cesarzowej...





Oglądamy widoki, podziwiamy budowle i pływających po jeziorze na łodziach i rowerach wodnych Chińczyków. Jezioro można obejść w koło, ale na to potrzeba byłoby co najmniej pół dnia...


Grupa się zebrała, więc teraz popłyniemy smoczą łodzią w kierunku wyjścia...







Oglądamy widoki z łodzi na Wzgórze i na wyspę Nanhu.






Dopływamy do nabrzeża z widokiem na Most 17 przęseł łączący wyspę Nanhu ze stałym lądem.






Przedostatnim obiektem podczas zwiedzania Pałacu Letniego jest posąg wołu z brązu.



No i brama wyjściowa...


A jeszcze przed parkingiem staw z lotosami.



Z Pałacu letniego jedziemy zobaczyć przygotowane dla turystów stare miasto z tradycyjnym hutongiem... No cóż - typowa turystyczna ulica, kilka turystycznych restauracji, sklepy z folklorystycznymi pamiątkami z całych Chin, w tym także Tybetu...


















Jest to też miejsce do sesji ślubnych...



Jako jedna z atrakcji czeka nas przejażdżka rowerowymi rikszami po hutongu...




No cóż, czasami trzeba samemu zabrać się do pracy...





W hutongu odwiedzamy jedno z domostw, które "przypadkiem" jest też kwaterą dla turystów... Żadnych zachwytów i niewiele autentyczności...










No i jedziemy na ostatnią w Pekinie atrakcję - ceremonię parzenia herbaty. Dowiadujemy się co, jak i gdzie z tą herbatą... Że w zasadzie tylko zielona... Że czarna, czyli fermentowana to raczej nie Chiny...





Ale naprawdę godne podziwu są zwijane jednorazowe porcje herbaty z dodatkami. Do naczynia wrzucamy małą kostkę, która po dolaniu wrzątku rozwija się w kwiatową kompozycję



Oglądamy różne herbaty i naczynia do jej przygotowania.



Najdroższe herbaty przygotowane są w formie dysków. Do parzenia kolejnych porcji odszczypuje się nieco liści.... Ceny tych produktów mogą faktycznie przyprawić o zawrót głowy...



Przy wyjściu zadziwia nas napis nad schodami...


I dalej przez nowoczesny Pekin jedziemy do mekki handlowo-bazarowej czyli na Silk Market.






Podoba mi się system informacji dla kierowców, które ulice są "czyste" a gdzie należy spodziewać się korka... Czasem pozwoli nam to zmienić trasę...


... o ile zrozumiemy, co na informacyjnej tablicy napisano...




Silk Market to "zaledwie" pięć pięter galerii handlowej nad i dwa piętra pod ziemią gdzie kupimy wszelkiego rodzaju odzież, buty, torebki, zegarki, pamiątki, biżuterię i co tam jeszcze turyście przyjdzie do głowy. Najdroższe towary na najwyższym piętrze. Buty i torebki w podziemiu... Ceny do negocjacji, i to ostrej. Podróby, podróby ale i całkiem przyzwoite lokalne produkty. No to poszalejemy...




Ostateczna cena kurtki to dwie sztuki za wywoławczą cenę za jedną...




Podstawa targowania się to kalkulator ale uwaga - wśród sprzedawców spotkaliśmy też dziewczynę świetnie mówiącą po polsku bo w Polsce studiowała polonistykę...













Jeszcze ostatnia kolacja w Pekinie...








I jedziemy na  Zachodni dworzec kolejowy by nocnym pociągiem sypialnym dojechać na rano do kolejnego miasta na naszej trasie - Xian


Wejście na dworzec prawie jak do strefy na lotnisku - prześwietlenie bagażu, kontrola biletów, bramki... W środku tłok i wizualna informacja... Z tego rozkładu jazdy Europejczyk wiele nie wyczyta... ale najważniejszy jest numer pociągu podany na bilecie i numer peronu



No to do zobaczenia w Xian...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz