niedziela, 24 lutego 2019

Dzień 10 - Suzhou

Po śniadaniu jedziemy do Suzhou. Ale najpierw lekka niespodzianka. Przed hotelem czeka udekorowana limuzyna by zabrać młodych na ślub...

 No i ruszamy. Pierwszym ważnym obiektem mijanym po drodze jest Wielki Kanał zwany też przez Chińczyków Wielkim Kanałem Jing-Hang. To dzieło techniki starożytnych Chin funkcjonujące do dziś wpisane zostało na listę dziedzictwa UNESCO. 
Aż trudno uwierzyć, że liczący sobie "zaledwie" 1,776 km rozpoczęto budować już w 5 wieku przed naszą erą, a poszczególne budowane wcześniej odcinki połączono w 6 i 7 wieku naszej ery. Rozpoczynający się w Pekinie kanał przepływa przez Tianjin oraz prowincje Hebei, Shandong, Jiangsu i Zhejiang a kończy się w mieście Hangzhou, łącząc tym samym Rzekę Żółtą i Rzekę Yangtze. Genialnym wynalazkiem opracowanym dla jego budowy była śluza, którą skonstruował polityk i inżynier morski Qiao Weiyue w roku 984. Pozwoliło to na połączenie różnych odcinków kanału, z których najwyższy znajduje się na wysokości 42 m. Do dziś Wielki Kanał jest osią transportową Chin. My zobaczyliśmy go jedynie z okien autokaru...



Pogoda akurat tego dnia nas nie rozpieszczała, a kolejny przystanek wypadał nad Jeziorem Taihu.
Jezioro Taihu z powierzchnią 2250 km2 jest trzecim co do wielkości słodkowodnym zbiornikiem wodnym w Chinach. Jezioro jest bardzo płytkie, gdyż jego średnia głębokość to zaledwie 2 m. Przechodzi przez nie Wielki Kanał, a także jest ono początkiem wielu małych rzek nad którymi powstawały wodne miasta takie, jak Suzhou. Na jeziorze znajduje się też 90 wysp. Geologowie uważają, że jezioro powstało jako krater po uderzeniu meteorytu około 70 mln lat temu. Jezioro to słynie także z wapiennych skał o ciekawych kształtach zwanych "skałami Taihu" od wieków wykorzystywanych jako elementy dekoracyjne w chińskich pałacach, ogrodach i parkach...
Wokół jeziora znajduje się sporo ośrodków wypoczynkowych i domków letniskowych. Jednak jezioro najlepiej zwiedza się z wody. No to trochę sobie popływamy...








Podobno najlepszy widok na jezioro jest z pagody ale nie było nam dane zatrzymać się tam...









We wczesnych godzinach popołudniowych kończymy pływanie i udajemy się dalej do Suzhou, żeby zwiedzić ogrody, z których słynie ta miejscowość.
Na pierwszy rzut niewielki Ogród Wypoczynku Rodziny i park nad jeziorem Jinji.





















Następnie pojechaliśmy na plantację herbaty (kompletna pomyłka, tak zaniedbanej plantacji herbaty nie widzieliśmy w żadnym innym miejscu nie tylko w Chinach ale w ogóle w Azji) i do fabryki, gdzie z gliny o wysokiej zawartości rud metalicznych wypalane są bardzo specjalne naczynia do herbaty (i cholernie drogie przy okazji).





No i nadeszła pora udać się do hotelu....




Pomimo tego, że pogoda była niezbyt zachęcająca do wędrówek, Zające postanowiły wykorzystać czas na kolejny samodzielny spacer. I opłaciło się... Najpierw natrafiliśmy na duży stragan z owocami, gdzie po raz pierwszy mieliśmy bezpośredni kontakt z durianem oraz kilkoma innymi nieznanymi nam wcześniej owocami...



Udało nam się też znaleźć sklep w likwidacji, gdzie zrobiliśmy świetne zakupy odzieżowo-obuwnicze w zupełnie śmiesznych cenach... Właściciele zalegali z opłatami i musieli opuścić sklep w ciągu 2 dni, więc wyprzedawali wszystko co się dało... Takie okazje nie trafiają się co dnia - ale na tych zakupach nie mieliśmy ze sobą aparatu...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz