środa, 24 lipca 2024

Zwiedzanie Bagan - 4

 Po krótkim odpoczynku mogliśmy przejść się po okolicy. W końcu było już dość późne popołudnie i temperatura spadła do tylko niewiele powyżej 30 C....



Każdy, nawet najmniejszy obiekt znajdujący się na terenie objętym historyczną ochroną i wpisany do rejestru jako element Pomnika Historii UNESCO posiada swój numer katalogowy. W większości przypadków ten numer zapisany jest na tabliczce informacyjnej i dzięki niemu, można odszukać go w rejestrze. Te ciekawsze są w rejestrze szerzej opisane, te mniej istotne czekają jeszcze na swoją kolej...





Po drodze mijamy obiekty, gdzie nadal trwają prace naprawcze po trzęsieniach ziemi. Na tej stupie widać, jak poważne były zniszczenia. I widać też, że prace konserwacyjne zajmą jeszcze wiele czasu...


Naszym kolejnym celem zwiedzania jest świątynia Thambula. 


Widać, że już rozpoczęła się "złota godzina" i ceglane budowle nabierają coraz intensywniejszej barwy.



 Świątynia Thambula to ceglana konstrukcja z czterema gankami - wejściami, zbudowana pod koniec świetności Bagan - w 1255 roku. Fundatorką świątyni była Królowa Thambula, małżonka Króla Uzana panującego w latach 1249 - 1256. Według inskrypcji oryginalna nazwa tej świątyni brzmiała Thonlula, co tłumaczy się jako "Księżyc Trzech Światów".



W świątyni tej bardzo wyraźne są wpływy chińskie a jej motywem przewodnim jest znalezienie Buddy w Chinach. Te chińskie wpływy widoczne są w kilku elementach takich jak rysy twarzy przedstawionych w świątyni postaci czy też fryzury przedstawionych na freskach kobiet.











Gdy słońce chyli się ku zachodowi i miejscowi zaganiają bydło do przydomowych zagród to znak, że czas już jechać na punkt widokowy na zachód słońca...




W tle mamy jeszcze świątynię That Bin Nyu, ale to już nie na dzisiaj...



Po drodze na punkt widokowy mijamy jeszcze kilka świątyń... 







I tak przed zachodem słońca dojechaliśmy na Ko Mouk Pond Viewing Mounds - sztucznie usypane wały ziemne, które oferowały widok na zachodzące słońce... I takich jak my, mających nadzieję na piękne zdjęcia było tu więcej...



Jak w każdym tego typu miejscu tak i tutaj przy wejściu rozstawiły się stragany z pamiątkami. Jednak naszą uwagę zwróciły "Kobiety o długich szyjach", które zostały tu usadzone i tkały pamiątkowe szarfy na niewielkich warsztatach tkackich.




Naszą uwagę zwrócili "opiekunowie" tych kobiet - młode byczki, które co i raz pokrzykiwały na te kobiety. Widać było, że tutaj kobiety te traktowane są po prostu jak niewolnice i zapewne niewolnicami były...



A zachód słońca tego dnia zbyt udany nie był. Zapylenie powietrza było bardzo duże i widokowo niewiele dało się osiągnąć...






Dzień był bardzo męczący i po powrocie do hotelu po prostu padliśmy. I dobrze, że na kolejny dzień przewidzieliśmy nieco bardziej wypoczynkowy program a do zwiedzania świątyń Bagan powrócimy pojutrze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz