czwartek, 24 sierpnia 2017

Chiny- Kunming







Dzisiaj w godzinach popołudniowych opuszczamy Kunming i jedziemy do Shangri - la. Zaplanowaliśmy przejazd nocnym autobusem więc mamy jeszcze sporo czasu na zwiedzanie Kunming. Postanawiamy pojechać na Western Hills.  W hotelu mamy trochę problemów z uzyskaniem informacji, ale w połączeniu z pomocą pracowników pobliskiego banku, wiemy wszystko. Musimy dojechać autobusem do końcowego przystanku do jeziora Dianchi i udać się w kierunku kolejki. Na miejscu okazuje się, że pozyskane informacje nie są do końca wiarygodne i powinniśmy wysiąść trochę wcześniej... tyle że wtedy nie zobaczyli byśmy parku nad jeziorem, a to ładne miejsce.



Po krótkim spacerze dochodzimy do kolejki na wzgórze.. Kupujemy bilet - 70 juanów od osoby i jedziemy.











Jesteśmy na wysokości prawie 2500 metrów nad poziomem morza. Teraz tylko jeszcze musimy inną  kolejką przejechać na wzgórze "Śpiącej Królewny" gdzie zobaczymy świątynię Taihua, Klasztor Sanqing i Smoczą Bramę. Kupujemy bilet na wyciąg krzesełkowy za 25 juanów i bilet wstępu do świątyń oraz Smoczej Bramy za 40 juanów i jedziemy. Ja mam ogromnego stracha, ale jakoś daję radę. DZ co chwilę rzuca teksty spójrz w dół, jaki piękny widok na Kunming..... popatrz na jezioro.... a ja tylko się modlę żeby już być na miejscu. Uf ludzie z lękiem wysokości mają przechlapane....


Moja mina mówi wszystko ...........

\
Jesteśmy na górze, teraz czeka nas długi spacer..... Na szczęście zacznie padać dopiero na dole, ale nie uprzedzam faktów.



Do wyboru mamy dwie trasy zwiedzania, oczywiście idziemy tą dłuższą i bardziej atrakcyjną.


Dragon Gate

Kolejny punkt to Datian Pavilion


Bez fotek z miejscowymi nie da się zwiedzać....



A potem to już .... Phoenix Rock, South Polo Temple, Xiaoniu Spring, Laojun Temple, Zhenwu Temple, Saint Parents Temple, Jade Emperor Pavilon, Lingguan Temple, i Most do Nieba 


































Udało nam się zwiedzić całe wzgórze, ale zaczyna padać, a do kolejki mamy spory kawałek. Postanawiamy kupić bilety na elektryczka i podjechać. 8 juanów to niewielkie pieniądze, a okaże się, że uratują nas przed totalnym przemoknięciem.








Po zjechaniu wagonikiem na dół dopada nas straszliwa ulewa. Mamy szczęście bo udało nam się zjechać jednym z ostatnich wagoników...... wzmagający się deszcz skutecznie zatrzymał kolejne wagoniki. Czekamy prawie godzinę z nadzieją, że deszcz przejdzie.... niestety nasze doświadczenie z poprzedniej wizyty w Chinach z Pekinu uzmysłowiło nam, że deszcz nie przejdzie i musimy iść do autobusu. Płaszczyki i parasolki nie pomogły, jesteśmy cali mokrzy i przed nami prawie godzina jazdy do hotelu...... Okazuje się, że to nie był najgorszy moment tego dnia..... najgorsze dopiero miało nadejść, ale o tym w oddzielnym poście.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz