niedziela, 27 sierpnia 2017

Chiny - Lijiang



Dzisiaj zwiedzamy historyczne miasto Lijiang.  Stare Miasto zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w 1997 roku. Praktycznie całe Stare Miasto zamknięte jest dla ruchu samochodowego, a żeby je zwiedzić trzeba wykupić bilet wstępu za 80 juanów. Bilet ważny jest przez cały okres pobytu i trzeba go mieć zawsze ze sobą bo w różnych miejscach są kontrole.

Wchodzimy na główny plac i udajemy się w górę, spacerując po prawie 1000 letnich przepięknych uliczkach.









Wąskie kanaliki przecinają uliczki, jest kolorowo, wszędzie kwitną kwiaty. Bardzo nam się podoba.















 Dotarliśmy na wzgórze, z którego rozpościera się wspaniały widok na Stare Miasto.  Bardzo podoba nam się rozwiązanie z wanną na dachu.




 Większość domów ma bardzo klimatyczne patia. Część budynków została przerobiona na hostele.




Docieramy do domu słynnego poety Wang PI - Zen. Niewiele wiemy na jego temat, ale dom był interesujący.



 






  Spacerujemy sobie po tych pięknych uliczkach i niestety zaczyna padać deszcz. Po chwili już leje strasznie.






Całe stare miasto zbudowane jest z drewna, więc ryzyko pożaru jest ogromne... Ponieważ normalne wozy strażackie nie zmieściłyby się w żaden sposób na wąskich uliczkach lokalna straż posiada specjalne wozy bazujące na quadach...




Lijiang specjalizuje się także w produkcji papierowych parasolek - niestety w tę pogodę są mało przydatne...


Sesja ślubna w takich okolicznościach przyrody najfajniejsza nie jest, ale Chińczycy zbytnio się tym nie przejmują...



  Chińczycy kochają psy i bardzo o nie dbają. My też....












Nie mamy wyjścia i musimy przeczekać ulewę w jakiejś restauracji. Poddajemy się i wchodzimy do bardzo ładnej restauracji.
Zamawiamy jak się okazuje najdroższe piwo w Chinach i czekamy aż się wypogodzi. 









Przestało padać możemy iść dalej. Przez przypadek trafiamy na lokalne targowisko. Raj dla oczu, chociaż niektóre warzywa, owoce, przyprawy i potrawy są dla nas zupełnie obce.


































Odnajdujemy Chief Mu's  Mension, kupujemy bilet za 60 juanów i wchodzimy do środka.
Chief Mu's Mension to dom rodziny Mu, która rządziła ludem Naxi ponad 400 lat. Dom to mało powiedziane - to cały kompleks pałacowy ze wspaniałym ogrodem i taoistyczną świątynia wybudowaną na Lwiej Górze. Pałac jest największą atrakcją Lijiang, kiedyś wspaniale zdobiony i wyposażony. Bardzo ucierpiał podczas "rewolucji kulturowej". Większość mebli i wyposażenia poszczególnych pomieszczeń została rozkradziona. Dzisiaj pałac wydaje się być biedny, ale w czasach panowania rodziny Mu porównywany był do Pałacu Cesarza.















































Po wyjściu z Chief Mu's Mansion udajemy się  w kierunku Black Dragon Lake. 


Po drodze mijamy kilka dużych "jadłodajni". Ilość jedzenia nas zaskakuje. Pewnie przyjdziemy tu na kolację.










Dochodzimy do Black Dragon Lake otoczonego pięknym parkiem. Wstęp do parku jest bezpłatny, trzeba jedynie okazać się opłatą za wstęp na Stare Miasto. Przy pięknej pogodzie z parku roztacza się wspaniały widok na Śnieżną Górę Nefrytowego Smoka. Pasmo górskie z 13 wierzchołkami układającymi się w postać smoka, najwyższy szczyt ma ponad 5600 metrów.
Niestety dzisiaj pada i to dosyć mocno. Przed bramą prowadzącą do parku postanawiamy przeczekać największy deszcz. Chińczycy się nie przejmują i idą dalej. Park czynny jest do godziny 18.00. Musimy podjąć decyzję czy wchodzimy. Ryzykujemy..... za chwilę okazuje się, że już pada mniej.












Spacerujemy sobie po parku, podziwiamy widoki, ale okazuje się, że pawilony z wystawami są już pozamykane. Podobno były otwarte do 17.00.






Zaczyna padać coraz mocniej. Góry dzisiaj chyba nie zobaczymy bo jest całkowicie przykryta chmurami.


 Dochodzimy do mostu i..... na chwilę wiatr przewiewa chmury. Widzimy najwyższy szczyt.




Nie do końca jesteśmy usatysfakcjonowani wizytą w parku. Wiemy jak pięknie tu jest przy ładnej pogodzie. No, ale cóż - czerwiec czyli pora deszczowa...


Przyszedł czas na kolację. Idziemy do jednej z mijanych wcześniej żarciowni i zamawiamy pierogi oraz coś w rodzaju faszerowanego naleśnika.






Po kolacji udajemy się ponownie na Stare Miasto. Jeszcze nie wiemy co nas tu czeka.........







Wszystkie budynki są pięknie oświetlone. Niestety okna i drzwi do restauracji oraz barów są pootwierane na oścież. Z każdego lokalu wydobywa się inna muzyka. Chińskie systemy nagłaśniania są bardzo mocne, a DJ konkurują między sobą, który będzie grał głośniej. Po dłuższej chwili, dudniąca muzyka i tłumy rozwrzeszczanych Chińczyków stają się nie do wytrzymania.......



















Poddajemy się i wracamy do  hotelu. Stare Miasto jest piękne, ale cała reszta nas przerosła........

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz