środa, 19 października 2022

Kalba i droga do Dubaju

Mamy jeszcze czas, by wrócić do Dubaju przed wieczorem, więc kierujemy się ponownie nad wybrzeże Zatoki Omańskiej do położonego przy samej granicy z Omanem kurortu Kalba. I znowu znaleźliśmy się na terenie Emiratu Szardża...


Już od wjazdu naszą uwagę zwróciła realizacja sporego projektu mieszkaniowo handlowego wzdłuż Kalba Corniche Road. Widać, że Władca Szardży ma wobec tego miejsca ciekawe plany rozwojowe. I trudno się dziwić, gdyż po przeciwnej stronie drogi znajduje się uroczy, właśnie rozbudowywany Plażowy Park Kalba...



Na pierwszy rzut oka widać ogromną różnicę między Corniche Beach w Fudżajra a Corniche Beach w Kalba. Tam błotnisty szary piach, tutaj czysty, żółciutki, jak z folderu. A przy nim zielone wypielęgnowane trawniki, miejsca do zabawy dla dorosłych i dzieci, mnogość koszy na śmieci i miejsca na nadmorski piknik... 


Bliżej morza piasek pokryty jest dość gęsto bogatym wysypem muszelek...




Tak duże zasoby różnokolorowych muszelek o różnych kształtach aż zachęcają do tego, żeby coś z nich poskładać... No to składamy...





Na plaży nie ma zbyt wielu ludzi. Głównie widać ubrane tradycyjnie kobiety oraz opiekunki z dziećmi. Mężczyzn prawie nie ma. Ale po pierwsze nadal obowiązują ograniczenia w związku z COVID, po drugie jest dzień roboczy, a po trzecie jesteśmy tu w porze największego wczesno popołudniowego żaru.




W Kalba jest też fort, prawie identyczny jak ten w Masafi, jest muzeum i jest Centrum Ptaków Drapieżnych, można popływać kajakiem, ponurkować czy uprawiać inne sporty wodne. Jest tu też Rezerwat Przyrody Al Qurm z bogatym ekosystemem mangrowców... Ale my przejeżdżamy tylko do wyjazdu z miasta mijając po drodze główny meczet w Kalba - meczet Szejka Saeeda bin Hamada Al Qasimi ...



... i ruszamy w kierunku Dubaju. Do naszego hotelu mamy nieco ponad 120 km więc nie musimy się spieszyć. Początkowo jedziemy znów przez góry drogą E84 Fudżajra - Meliha. Mniej więcej w połowie drogi droga ta łączy się z drogą E102 i od tego miejsca z gór przenosimy się na pustynię... Prawdziwą piaszczystą pustynię z wydmami...


I wprawdzie jest to pustynia ale nie jest ona tak całkiem pusta. Wzdłuż drogi, za płotem pod napięciem, rozciągają się ogromne pastwiska wielbłądów...




Piasek jest mocno przewiany i wcale nie jest stale tego samego koloru - wszystko zależy od miejsca i oświetlenia...


Ponieważ jest już późne popołudnie wydmy wyglądają ciekawie i coraz bardziej atrakcyjnie kolorystycznie w promieniach zachodzącego słońca...







Droga E102 stanowi na znacznym odcinku granicę między Emiratem Szardża a Dubajem. I tak o ile po prawej stronie, na terenie Szardży śmiganie pojazdami mechanicznymi po wydmach jest zabronione, o tyle po lewej, na terenie Dubaju można zobaczyć takie obrazki...




Czasami na szczycie wydmy pojawia się samotny "Okręt Pustyni"... do którego po chwili dołączają kolejne wielbłądy. I wtedy można wyobrazić sobie wędrującą przez pustynię karawanę... 




W trakcie "złotej godziny" pustynia "czerwienieje"...









Później pustynia szarzeje... 





Miejscowi jeżdżą całymi rodzinami spędzić wieczór albo noc na pustyni, a dzieci zamiast po śniegu zjeżdżają z wydm po piasku...









A gdy słońce schowało się za wydmami ruszamy dalej i po kilkudziesięciu minutach jesteśmy już w naszym hotelu - tym samym co wcześniej Landmark Premier w dzielnicy Al Rigga...



A na kolację idziemy znowu do naszej restauracji Landmark tym razem na rybkę z grilla. I jak widać po minie miejsce to bardzo odpowiada Małemu...





A jutro przed nami ostatni pełny dzień w Dubaju i kolejne atrakcje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz