piątek, 18 grudnia 2020

Sigirija

 Trochę ponad godzina jazdy i przed nami już w pełnej krasie - Lwia Skała w Sigirija. Zatrzymujemy się przy bramie zachodniej ponieważ tam znajdują się kasy biletowe. Nasz autokar odjeżdża na parking, a my ruszamy zobaczyć tę jedną z najciekawszych atrakcji turystycznych Sri Lanki.


Sigirija powstała jako produkt architektoniczny bardzo szczegółowo i ciekawie zaplanowany dla władcy, którego władza była mocno problematyczna i gdy została przerwana upadła wraz z nim.
Otóż w latach 455 do 473 królem Sri Lanki był Dhatusena, który po dwudziestu sześciu latach walki z tamilskimi najeźdźcami z południowych Indii zdołał zjednoczyć kraj. Z jego rozkazu na terenie wyspy zbudowano osiemnaście wielkich zbiorników na wody opadowe i kanały irygacyjne, aby zapewnić zasoby wody na wypadek suszy. Anuradhapura, którą znacznie rozbudował była jego stolicą. Niestety nie do końca władca poukładał sobie życie rodzinne. Miał wprawdzie oficjalną królową małżonkę, wywodzącą się z królewskiego rodu, z którą miał syna o imieniu Moggallana, ale miał też oficjalną konkubinę wywodzącą się z ludu i  z nią spłodził syna o imieniu Kashyapa. Poza tym miał jeszcze córkę, którą wydał za syna swojej siostry generała królewskiej armii o imieniu Migara. Wprawdzie to Kashyapa był synem pierworodnym, ale ze względu na pochodzenie matki  nie był przewidziany na następcę tronu. Ta pozycja przewidziana była dla młodszego, ale posiadającego wyższy status brata Moggallana. Takie rozwiązanie nie było po myśli starszego z półbraci...
Iskrą która wznieciła pożar stała się jak to bywało nie raz w historii kłótnia między kobietami. Spór między teściową i synową doprowadził do tego, że dając pierwszeństwo interesom córki Dhatusena zlecił zabójstwo własnej siostry. Taki obrót sytuacji spowodował, że zięć kierujący królewską armią poparł księcia Kashyapa i wspólnie dokonali pałacowego przewrotu, obalili króla i na tron w roku 473 wstąpił Kashyapa, a Dhatusena dokonał żywota zamordowany i zamurowany w ścianie /według innej wersji zamurowany żywcem/. Na nieszczęście nowego króla, jego młodszy brat Moggallana zdołał uciec z kraju i poprzysiągł zemstę za śmierć ojca i odzyskanie tronu...
Kashyapa nie chciał władać państwem z rezydencji w Anuradhapura - chciał mieć własny pałac i obronną fortecę. Zrodziła się więc koncepcja Sigiriji, której plan przedstawia plansza poniżej...  


Kashyapa nie zdobył poparcia w lankijskiej społeczności. Nazywano go Pithru Ghathaka Kashyapa, czyli Kashyapa Ojcobójca. Posiadająca walory obronne skała i tern wokół niej oferowały doskonałe warunki do budowy na nieomal płaskim szczycie skały obronnej cytadeli z królewskim pałacem oraz rozbudowanego, ale dobrze bronionego miasta u jej podnóża. W niektórych źródłach podaje się, że plan miasta Sigirija jest odzwierciedleniem syngaleskiej koncepcji Miasta Bogów.
 Powstały w ciągu czternastu lat zespół obronno-pałacowo-ogrodowy uznany został za jedno z pierwszych dzieł architektury krajobrazu w ludzkiej historii oraz najwybitniejsze dzieło urbanistyczne pierwszego tysiąclecia...
Na teren dawnej Sigirihi wchodzimy od strony zachodniej gdzie kiedyś znajdowała się przeznaczona dla władcy i rodziny królewskiej brama w wałach zewnętrznych. Dalej podwójna fosa i obwarowania wewnętrzne... 



Na kilkusetmetrowym odcinku alei prowadzącej od zachodniego wejścia do Ogrodu Głazów po obu stronach mijamy zachowane fundamenty dawnych budowli. Dawny ogród wodny, którego konstrukcja obejmowała podziemne kanały i system drenów doprowadzający wodę do fontann. 
 





Z tego miejsca najlepiej widać co nas czeka, by wejść na szczyt do pozostałości cytadeli. 





Ogrody wodne dzielą się na trzy części. Pierwsza z nich to ogród oparty na koncepcji Charbagh lub też Chahar Bagh - to ogród w kształcie prostokąta podzielony alejami i kanałami na cztery mniejsze części. Często ten typ ogrodu interpretowany jest jako odniesienie do czterech części rajskiego ogrodu, o którym mowa w Koranie. Najbardziej znany ogród oparty na tej koncepcji to ogród przy Taj Mahal w Agrze. 
Drugi ogród wodny oparty jest na położonych równolegle do alei głównej głębokich basenach. Do basenów tych prowadzą płytkie, wijące się jak węże strumyki. Woda do basenów doprowadzana była podziemnymi przewodami zasilającymi kilka sprawnych pono do dziś fontann. Pałac letni znajdował się na dwóch pokaźnych wyspach na wysokości  podłużnych basenów. .




Pasące się pośród pozostałości pałacu bydło zastępuje tutaj kosiarki do trawy i trzeba przyznać, że robi to bardzo skutecznie...


Trzeci ogród położony był nieco wyżej przed Ogrodem Skał...




No i tu zaczynają się dość męczące schody prowadzące przez kolejne poziomy Ogrodu Głazów, coraz to wyżej i wyżej w kierunku górnych tarasów... 



Wśród głazów znajdują się liczne mniejsze i większe groty, które według archeologów były już zamieszkałe w III w. p.n.e. Natomiast po sprowadzeniu Buddyzmu na Sri Lankę zamieszkiwali w nich mnisi-pustelnicy do czasu, gdy teren przekształcono w posiadłość królewską... Do jaskiń wrócimy jeszcze podczas schodzenia z Lwiej Skały...







W popołudniowym upale szczęściem jest to, że większość niekończących się schodów jest zacieniona albo przez skały albo przez porastające zbocze drzewa...



Definitywnie nie jesteśmy tu sami... Obserwatorzy bacznie się nam przyglądają i jednocześnie czyhają na okazję, żeby załapać się na jakieś przysmaki albo coś zwędzić... Wygląd niby niewinny, ale ten szelmowski błysk w oku...
 

No i w końcu dochodzimy na poszerzony stalową konstrukcją taras widokowy z którego dobrze widać zewnętrzną powierzchnię 'Lustrzanej Ściany". Dlaczego taka nazwa? Otóż mówi się, że tynk na tej ścianie był wypolerowany tak, że król mógł się w nim przeglądać jak w lustrze. Ciekawostką jest, że jak każda ściana w ciekawym miejscu tak i Lustrzana Ściana stała się miejscem, gdzie odwiedzający uwieczniali swoją tu obecność, i to już od VIII w. Senarath Paranavithana, jeden z pionierów lankijskich badań archeologicznych odczytał z tej ściany 685 wpisów, głównie wierszyków pochodzących z okresu VIII - X w.  Jeden z nich mówi: Nazywam się Budal. Przybyłem z setkami ludzi zobaczyć Sigirija. Ponieważ wszyscy inni napisali wiersze, ja swojego nie napisałem! - ciekawe...

Kilkadziesiąt stopni wyżej droga rozdziela się.. W lewo wzdłuż Lustrzanej Ściany prowadzi na Taras Lwa i tam pójdziemy za chwilę. Najpierw jednak wąziutką na jedną osobę, spiralną, zabezpieczoną siatką klatką schodową wejdziemy do skalnej wnęki, w której znajdują się zachowane do dziś fragmenty fresków...


Było ciasno, duszno ale jak można byłoby tu nie dotrzeć? 
Badając ściany Lwiej Skały w 1907 r brytyjski archeolog John Still ustalił, że cała zachodnia płaszczyzna skały o powierzchni koło 140 m długości i 40 m szerokości była kiedyś pokryta około 500 malowidłami przedstawiającymi głównie półnagie kobiety. Niestety do dziś zachowało się jedynie kilka i to mniej lub bardziej uszkodzonych fresków. Odnośnie ich zniszczenia jest kilka wersji. Wygodna mówi, że zniszczył je czas. Mniej wygodna, że freski skuli korzystający z obiektów zachowanych po śmierci króla buddyjscy mnisi uważając je za nieprzyzwoite. Ostatnie zniszczenia dokonane zostały już w 1967 r przez okolicznych wieśniaków, również z pobudek religijnych... Co za strata...







Nie ma zgodności co do tego kogo freski przedstawiały. Są teorie mówiące, że to postacie apsar - boskich nimf. Mówi się, że są to portrety kobiet uczestniczących w religijnych ceremoniach. Jest też wersja, że były to damy dworu lub też kobiety króla. Kim były nie dowiemy się nigdy. Natomiast wiemy, że namalowano je wykorzystując cztery podstawowe kolory - czerwony, zielony, żółty i czarny. Wiemy też, że reprezentują bardzo różne typy urody od typowych mieszkanek wyspy po twarze o rysach chińskich po kobiety o rysach afrykańskich. Na religijny charakter obrazów mogą wskazywać trzymane przez nie w rękach kwiaty. Można też przypuszczać, że niektóre były damami podczas gdy inne ich służącymi...










Aby chronić freski przed promieniami słońca i zapobiegać ich blaknięciu skalna wnęka, w której się znajdują jest zasłonięta kotarą. Nie wszystkie postacie są też pokazywane turystom, ale dolar ma swoją moc i stanowi przepustkę do osłoniętych malowideł...


Po zejściu spiralnymi schodami kierujemy się wzdłuż Lustrzanej Ściany na górne tarasy.


Widok na główną aleję przez wodny ogród, którą dotarliśmy na początek wspinaczki...



Według przewodnika fundamenty na tarasie poniżej to podwaliny dawnego pałacowego więzienia, ale czy na pewno to pytanie bez odpowiedzi...




No i dochodzimy na Taras Lwa lub też Taras Lwich Łap. Z tego miejsca rozpoczyna się wspinaczka na szczyt do ruin królewskiego pałacu i cytadeli. W czasach świetności wejście na górę prowadziło między łapami potężnego posągu lwa, który oczywiście symbolizował królewską potęgę. Niestety z lwa pozostały tylko potężne łapy... Wprawdzie gdy rozpoczynano odkrywanie tego miejsca w XIX w. nad łapami wisiała jeszcze potężna głowa lwa, ale nie zdążono jej zabezpieczyć i oderwała się od skały i rozbiła na kawałki...



Prowadzące na szczyt schody zostały dobudowane. Oryginalne schody były wycięte w skale. Król miał to szczęście, że chodzić po nich nie musiał, ponieważ do pałacu on i najwyżsi dostojnicy byli wnoszeni. Nas niestety czeka mocno uciążliwa wspinaczka z widokami na okolicę... 





Gdy już dojdziemy na szczyt skały przed nami rozciągają się tarasowo rozłożone pozostałości fundamentów dawnego pałacu. Trzeba uruchomić wyobraźnię, żeby dokonać wizualizacji tego, co stworzono tutaj w V w. Przecież wszystkie materiały trzeba było tu dostarczyć z dołu...





Ktoś powie - WOW... Twierdza nie do zdobycia... No nie do końca. Może nie do zdobycia w bezpośrednim ataku ale można zapytać ile czasu oblężenia byliby w stanie wytrzymać jej obrońcy. Ponadto z pewnością wiele znajdujących się na szczycie obiektów było w znacznej części zbudowane z drewna, do tego wyposażenie - drewno, tkaniny... To wszystko pali się dość łatwo więc wzniecenie pożaru nie byłoby zbyt trudne, a wtedy powstały dym mógłby łatwo pokonać obrońców. 







Wykuta w skale lawa określana jest jako królewski tron. Mały zastąpił tutaj Króla Kashyapa ...




No, a skoro już o królu Kashyapa mowa to trzeba dokończyć jego historię...
Moggallana przez 18 lat planował zemstę i odzyskanie utraconego na rzecz uzurpatora tronu. Przebywając w południowych Indiach nawiązywał sojusze i zbierał armię. Ostateczna rozgrywka nastąpiła w 495 r. Armie Moggallana i Kashyapy starły się ze sobą na równinie niedaleko Sigiriji. Różnie przedstawia się tę bitwę. Według jednych źródeł przytłoczona przewagą wojsk Moggallany armia Kashyapy rozpierzchła się. Według innych klęska Kashyapy była skutkiem nieporozumienia - Żołnierze odczytali wykonany przez króla manewr jego bojowym słoniem jako sygnał do wycofania się... Tak czy inaczej, Kashyapa został przez swoje wojsko opuszczony i zginął. I znów nie ma zgodności co do tego jak zginął. Według jednych źródeł podciął sobie gardło własnym sztyletem. Według innych rzucił się na własny miecz. Według jeszcze innych zabił się własnym mieczem... Tak czy inaczej rok 495 to zmiana władzy i rozpoczęcie panowania Króla Moggallana I,.które trwało do 515 r. Nic dziwnego, że następca nie darzył sympatią twierdzy wzniesionej przez poprzednika. Nowy król powrócił do Anuradhapury i tam umieścił swoją stolicę natomiast kompleks Sigirija przekazał buddyjskim mnichom na klasztor. Klasztor ten funkcjonował do przełomu XIII i XIV w. po czym został opuszczony. 
Sigirija pojawia się ponownie w dokumentach historycznych jako strażnica za czasów Królestwa Kandy w XVI i XVII w. po czym aż do czasu ponownego odkrycia słuch po niej zaginął.
  

Prowadzące w dół schody nie są ani wygodne ani przyjazne, szczególnie dla osoby cierpiącej na lęk wysokości...




Warto wspomnieć, że Sigirija została na nowo odkryta dopiero w 1831 r i to zupełnie przypadkowo. Major Jonathan Forbes z 76 Regimentu Highlanders wracając z konnej wycieczki do Polonnaruwy zwrócił uwagę na "zarośnięty krzakami szczyt Sigirija". Pierwsze, prowadzone przez Brytyjczyków prace archeologiczne na niewielką skalę realizowano w latach 1890... Jednakże władze Sri Lanki wdrożyły kompleksowy program badań i zabezpieczeń kompleksu Sigirija dopiero w 1982 r...


No i jesteśmy ponownie prze Łapach Lwa...


Ponieważ autokar stoi w zupełnie innym miejscu niż to, gdzie wysiadaliśmy, schodzimy przez Ogród Głazów inną drogą i przy okazji mamy możliwość zajrzeć do kilku jaskiń, gdzie archeolodzy znaleźli ślady człowieka z okresu kamienia...



Parumaka Naguliya Lena czyli w wolnym tłumaczeniu "Jaskinia pod Kobrą" jest jedną z jaskiń, gdzie odkryto ślady zamieszkiwania ludzi w czasach prehistorycznych. Natomiast w wieku III p.n.e. tę jaskinię jak też i inne jaskinie wokół zamieszkiwali buddyjscy mnisi. Znaleziono tam też fragmenty malowideł ściennych. A nazwa miejsca pochodzi od wznoszącej się nad jaskinią skały przypominającej kształtem głowę kobry...




Wśród bujnej zieleni kwitnie bogate życie owadów...




Ten fundament mógł stanowić podstawę buddyjskiej stupy lub świątyni...




Do hotelu wracamy na krótko przed zachodem słońca mamy więc jeszcze chwilę, by dokładniej poznać jego dodatkowe atrakcje... Ponieważ dla miejscowych hotel ten jest reklamowany jako miejsce wypoczynku dla rodzin z dziećmi jest tu też kilka atrakcji dla dzieci takich jak domki na drzewach. Nasze doświadczenie natomiast wskazuje, że głównymi użytkownikami w tym przypadku są całe stada małp grasujące po hotelowym parku...Ale my też mieliśmy z nich frajdę...










Zachód słońca prezentuje się fantastycznie...





Na ostatnią noc obsługa przygotowała nam też specjalną dekorację łoża...


Na kolację idziemy już po zmroku, więc jeszcze zdjęcie hotelowego basenu, z którego nie mieliśmy czasu skorzystać...




Hotelowe lobby to wystawa pamiątek i tkanin...





Małemu podczas kolacji nieco zrzedła mina bo dzięki różnicom temperatur - otwarte powietrze - klimatyzowane pomieszczenie czy autokar - poczuł drapanie w gardle... Miły uśmiech do pani kucharki...


... i po chwili mały ma już lekarstwo - pełną miseczkę lokalnego miodu... I wyprzedzając fakty - pomogło...

A jutro ruszamy do trzeciej stolicy królestwa Sri Lanki - Kandy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz