środa, 24 sierpnia 2022

Sharjah Safari Park czyli Afryka w Szardży 2

 Opuściwszy rejon Serangeti podjeżdżamy z nieco innej strony do miejsca, gdzie zgromadziły się antylopy gnu. Nasz kierowca bardzo uważnie kontroluje nasze działania i wszędzie tam, gdzie widzi nasze zainteresowanie zwalnia albo zatrzymuje się, żeby dać nam możliwość spokojnego zrobienia zdjęć.




Dalej jedziemy do kolejnego stada krokodyli, które tym razem oglądamy z samochodu z drogi poprowadzonej nieco powyżej rozlewiska, w którym pływają zwierzaki. Widzimy także  jak na brzegach wyleguje się całe stado zapewne czekając na podwieczorek...











Jeździmy dalej po sawannie podglądając kolejne antylopy...



Mijamy przygotowane dla zwierząt oczka wodne i kolejne nasadzenia baobabów i akacji...



Widzimy zabudowania - to znaczy, że dojeżdżamy do miejsca określanego nazwą Safari Camp. I tutaj mamy pół godziny przerwy z możliwością skorzystania z oferty lokalnej restauracji o nazwie Bushveld Cafe.


Kto głodny, prosimy bardzo, ale Zające widzą w pobliżu kolejną wolierę i tam kierują swoje kroki.  Warto było, bo tutaj znajdujemy ptaki, których nie widzieliśmy wcześniej i których nie zobaczylibyśmy wcale udając się na przekąskę...


W tej wolierze od razu w oczy rzucają się marabuty afrykańskie





Podczas gdy marabuty zagospodarowały dla siebie drzewa trawiastą podstawę woliery zdominowały pelikany.




Przy wolierze znajduje się kilka zagród dla żółwi, gdzie życie toczy się pełną parą...



Są tacy, którzy już przygotowują sobie gniazdko na składanie jaj...







Obok kolejna woliera a w niej perlice na dole...



... i bardzo ruchliwy dzioboróg kafryjski - ptak niełatwy do spotkania w południowej części Afryki zaliczany do gatunków zagrożonych wyginięciem...





Wracamy na umówione miejsce odjazdu, ale naszych towarzyszy jeszcze nie ma...



A, że jesteśmy na terminalu jako very important persons to...


... możemy trochę poszaleć z naszym środkiem transportu...






W końcu Pani Przewodnik udało się wyciągnąć z restauracji naszych hinduskich towarzyszy podróży i możemy ruszać dalej na sawannę, gdzie czekają nas spotkania z kolejnymi mieszkańcami parku.




Najpierw spotykamy stado antylop niala.





Kolejne spotkanie to już nie przelewki. Na naszej trasie nosorożce czarne - gatunek zagrożony wyginięciem, co do którego władze parku mają nadzieję, że w stworzonych tu optymalnych warunkach uda się go rozmnożyć.


Niestety, jak informuje nas nasza opiekunka, ceny rogów nosorożca w Azji są tak niebotyczne, że i tu kłusownicy próbowali ukraść róg...






Poza tym, że niektóre ptaki są prezentowane w wolierach, na otwartym terenie jest ich również sporo.





Nie wszystkie zwierzęta przybyły do parku w tym samym czasie i są w takim samym stopniu zaznajomione z ruchem odwiedzających. Niektóre nadal wolą trzymać się z dala od trasy samochodów.





Ponieważ jest już wczesne popołudnie niektóre antylopy, jak te niale grzywiaste rozpoczynają żerowanie na nasadzonych krzewach akacji






Mijamy od tyłu królewską zagrodę lwów, które nadal ukrywają się gdzieś między skałami.






Koby przyzwyczaiły się do odwiedzin i całkowicie nic sobie nie robią z bliskości samochodu.






Jedynie samiec nie wykazał się zbytnią odwagą...




Najwyraźniej najlepiej obserwować to, co się rusza zza krzaków...




Mały bardzo uważnie obserwuje teren i wypatruje kolejnych lokatorów parku.



Impala to kolejna grupa antylop tworząca w parku liczne stado.




Coraz bardziej czujemy, że chyba już czas wybrać się do Afryki na prawdziwe safari po parkach narodowych Tanzanii, RPA czy Kenii. Te zwierzaki są autentycznie fascynujące w parku, więc jak to musi być ciekawie w ich naturalnym środowisku......
I to jeszcze nie koniec na dziś... ostatni fragment wycieczki po Parku Safari w Szardży w kolejnym artykule... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz