piątek, 26 sierpnia 2022

Sharjah Safari Park czyli Afryka w Szardży 3

 Patrząc na czas widać, że powoli zbliżamy się do końca naszej afrykańskiej przygody w Szardży. Ale jeszcze co nieco przed nami... Tymczasem zmienia się nieco otaczający nas krajobraz i najpierw spotykamy elandy wielkie lub inaczej oreasy wielkie...



Kolejne napotkane to chyba najsympatyczniejsze zwierzęta podczas tej wycieczki - żyrafy. Część parku, w której żyją nazywa się Moremi i tu poza licznymi akacjami po raz pierwszy w parku spotykamy palmy. Ale co tam palmy, żyrafy są najważniejsze, a jest ich tu kilkanaście sztuk w różnym wieku...




Nasza obecność wzbudza ich zainteresowanie...






Jak się coś zjadło to trzeba się oblizać...






Wspólnie z żyrafami tę część parku zamieszkują elandy, jak w naturze, ale oczywiście głównym obiektem zainteresowania są żyrafy...















Żyrafa ze swoją długą szyją może sięgnąć po interesujące ją pożywienie wszędzie,  jednak dla wygody  zwierząt zamontowano specjalne podciągi, które zapewniają, że część pokrytych liśćmi gałęzi znajduje się na odpowiednim dla żyrafy poziomie...



Ani Pani Przewodnik, ani kierowca nie poganiają, pozwalają nacieszyć się nam dość bliskim kontaktem z interesującymi nas zwierzętami. I chyba właśnie wśród żyraf spędziliśmy najwięcej czasu...


Czas upływa nieubłaganie i widać, że słoneczko zaczyna schodzić nieco niżej, pora więc wracać do terminalu VIP Zanzibar. Ale to nie znaczy, że pędzimy i nie oglądamy nic po drodze. Kilka razy zatrzymujemy się przy odpoczywających w zagłębieniach dikdikach...






I tak jak na początku wycieczki rozpoczęliśmy od spotkania ze strusiem tak i pod koniec odprowadzał nas do terminalu...





Antylopy spotyka się w parku całymi stadami...



Na koniec mijamy jeszcze stado adaksów...





... a w zagrodzie stoi stado masajskich krów...


No i kończymy objazd w terminalu VIP Zanzibar Village.


Jeszcze kawa i wprawdzie jako gościom vip należy nam się podwózka do wyjścia meleksem to jednak wybieramy spacer przez Zanzibar Village.









Jeszcze pożegnalne zdjęcie z baobabem...



I opuszczamy Park Safari w Szardży. Trzeba powiedzieć, że był to wspaniały dzień. A teraz zostało nam już tylko 75 km, czyli około godzina jazdy, do naszego kolejnego hotelu - Bin Majid Beach Hotel w Emiracie Ras Al Khajmah - czyli po prostu RAK [w polskim stosuje się nazwę Ras Al-Chajma].
Po drodze spotykamy jeszcze wędrujący wzdłuż autostrady samotny "okręt Pustyni"...


... i już jesteśmy w naszym nadmorskim hotelu


Całkiem ładny pokój, z częściowym widokiem na morze, ale niestety bez balkonu...






A że mamy tu opcję all inclusive to przedwieczorny drineczek, kolacja i odpoczynek...








A po kolacji jeszcze mała poprawka na dobry sen...


A od jutra wypoczynek... i nie tylko wypoczynek? O tym w kolejnym poście...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz