środa, 1 lutego 2023

Hotel RIU REPUBLICA ***** - Gastronomia podstawowa

Jednym z kryteriów przy wyborze hotelu na wakacyjny wypoczynek jest oferta gastronomiczna danego obiektu. My także zapoznając się z opiniami na temat różnych hoteli w Punta Cana czytaliśmy przeróżne opinie, bardzo często diametralnie od siebie różne. Były zachwyty ale były też opinie bardzo krytyczne - do takich, według których "jedzenie w hotelu było ciągle takie samo i monotonne", "nie było z czego wybrać", "w ofercie brakowało mi szparagów" - aż po skrajne typu "tam się nic nie dało zjeść" czy też "chodziliśmy głodni".  Opinie negatywne nie do końca nas przekonywały, a o tym, jak jest faktycznie przekonywaliśmy się sami przez 11 dni...

Oferta gastronomiczna jest bardzo szeroka. Poza podstawową restauracją all inclusive La Altagracia, gdzie goście spotykają się na śniadania, lunche i kolacje jest jeszcze dodatkowo siedem restauracji tematycznych (wymagających wcześniejszej rezerwacji), restauracja przekąskowa Quisqueya oraz 10 barów, z których jeden - Sports Bar czynny jest 24 godziny na dobę. I chociaż jedna z restauracji tematycznych - Gourmet Kulinarium East była w trakcie naszego pobytu nieczynna (tak samo zresztą jak dyskoteka Pacha) ze względu na Covid i tak nie udało nam się odwiedzić wszystkich z nich. Biorąc pod uwagę tak szeroki wybór prezentację hotelowej gastronomii podzielę na dwie części - gastronomię podstawową oraz gastronomię specjalną.  

I jeszcze jedna uwaga - Hotel RIU REPUBLICA jest hotelem dla dorosłych, więc nie ma tu mowy o jakiejkolwiek ofercie gastronomicznej dla dzieci, bo i taka potrzeba po prostu nie istnieje.

Restauracja La Altagracia mieści się we wschodniej części hotelu, na parterze budynku głównego.


Restauracja ta składa się, można powiedzieć, z trzech części - dużej (na moje oko ponad 100 m2) sali, w której znajduje się bufet i stanowiska kucharzy. Na prawo od niej zamknięta klimatyzowana sala jadalna oraz na lewo dwupoziomowy taras otwarty z wydzieloną częścią stolików dla palących - i to w tej części z zasady swoje miejsce wybierały Zające i tam też miały swojego zaprzyjaźnionego kelnera, którego wykorzystywały do donoszenia napojów (kelnerzy krążyli po sali z kawą i herbatą, chociaż można było to także robić samemu w ekspresie).  Zające nie należą także do rannych ptaszków podczas wakacji, a w konsekwencji gdy przychodziliśmy na śniadanie między 9 a 10 bufet był już mocno naruszony, chociaż nigdy nie było w nim większych "niedoborów" (godziny śniadania 7:00 - 11:00). 

W sali "bufetowej" obowiązywała na wejściu kontrola temperatury (ale nie zawsze), odkażanie rąk oraz noszenie maseczek i było to w zasadzie jedyne takie miejsce w hotelu gdzie były takie obostrzenia.....

Zaraz za wejściem z tarasu, po prawej stronie znajdowało się stanowisko z sokami i wyborem przygotowywanych na bieżąco szejków  owocowych w kilku smakach (przepyszne)...


Dalej po prawej stronie znajdowało się stanowisko z dużym wyborem pieczywa. Po przeciwnej stronie natomiast można było znaleźć stację jajek, omletów, placków czy naleśników i ciepłych potraw śniadaniowych... Oczywiście były tu też wszystkie dodatki, w tym smażony boczek, szynka czy ser i warzywa dodawane do omletów - wszystko według życzenia klienta...




Lada centralna oferowała wszystko to, co przy śniadaniu nie wymaga podgrzania. Licząc od wejścia na początku lady znajdowały się owoce - pomarańcze, ananasy, arbuzy, marakuja, guawa...


Oczywiście dalej znajdowały się sery i wędliny... a przy nich dodatki - sosy, majonezy, kapary...



Oczywiście nie mogło zabraknąć warzyw i kiszonek: oliwki, ogóreczki i inne...



Musiały też być jogurty - naturalne i smakowe i możliwe dodatki do nich a także dżemy, płynne czekolady i inne smarowidła w tym miód...



Ladę kończył wybór wypieków słodkich...




No to możemy zacząć śniadanie...


Niektóre owoce, wspaniałe i zdrowe są jednak nieco kwaśne...


Każdy smak poprawi jednak musujące wino dostępne wszędzie i przez całą dobę...


Po takim śniadaniu lunch (12:30 - 15:30) wydawał się Zającom całkowicie zbędny. Tym bardziej, że przy plaży czekał pewien smakołyk, o którym w kolejnym wpisie. Zauważyliśmy natomiast, że niektórzy zaraz po śniadaniu w drodze nad basen, pobierali w otwartej od 11:00 do 17:30 basenowej restauracji Quisqueya smakowicie wyglądające hamburgery czy hot-dogi... 
Podczas lunchu, równie obfitego co do wyboru, jak śniadanie, można było także zaopatrzyć się w gotowe kanapki...


Zające pojawiały się w restauracji dopiero w porze kolacji. Po ciężkim szoku dnia pierwszego w kolejnych dniach byliśmy coraz bardziej zachwyceni działaniem hotelowej kuchni.
Do kolacji ustawienie sali restauracyjnej ulegało zmianie. Na prawo od wejścia mieściła się kuchnia azjatycka, dalej hiszpańska, na krótkim boku kuchnia włoska, dalej steki, pieczony kurczak, ryby i wreszcie paella i owoce morza. Natomiast środek zajmowały przystawki, owoce, warzywa, sosy i desery.
Kolejne zdjęcia pochodzą z różnych dni, ale dają przegląd, niestety nie całej oferty. Oferty bardzo zróżnicowanej i niezmiernie bogatej. Na początek nieco przystawek, jak choćby jajka w różnej formie... 


Pojawiały się mule, kawior i owoce morza. Popularny był łosoś w różnych kombinacjach i hiszpańska szynka...



A tak już na talerzu w kombinacji z carpaccio ...





Miłośnicy kuchni japońskiej mogli delektować się sushi, sushimi i innymi przysmakami tej kuchni...



Bezpodstawne okazały się też narzekania miłośników szparagów na ich brak...



Jak widać na zdjęciach powyżej i poniżej wśród zakąsek wybrać można było z całej gamy wędlin...





Bardzo dużym powodzeniem cieszyło się świeżutkie, doskonale dojrzałe awokado...


O niedosycie oferty nie mogliby mówić miłośnicy serów, których wybór był bardzo godziwy...



Nie mieli też powodów do narzekania miłośnicy warzyw świeżych i w postaci sałatek, które można było komponować z różnymi dodatkami i sosami - dresingami...







Były też różnorodne kiszonki...




Przejdźmy teraz do wyboru dań na gorąco. Jeśli chodzi o kuchnię azjatycką to dominowały przygotowywane na bieżąco dania z woka...



Kuchnia włoska to kilka rodzajów pizzy, makarony z różnymi sosami, cannelloni, lasagna, oraz pierożki o różnych kształtach z różnymi nadzieniami...



Mięsożercy mogli delektować się stekami z różnymi dodatkami... Były steki wołowe i grillowane kotlety z piersi kurczaka. Wszystko prosto z patelni... No i oczywiście ziemniaczki w kilku formach, warzywka i doskonałe sosy...




Preferujący ryby mieli do wyboru ryby duszone, z grilla, smażone...






Nie powinni też skarżyć się na brak wyboru miłośnicy owoców morza, czy paelli jak też i innych dań z patelni w sosie... Bywały też homary...










Jeżeli po tym wszystkim była jeszcze ochota na deser to pozostawał wybór między owocami...



... oraz całą gamą ciastek, ciasteczek, kremów, budyniów i innych słodkości...







Na końcu sali stała czekoladowa fontanna, jednego dnia ciemnej, drugiego białej czekolady, przy której w miskach dostarczano pocięte w kostkę, w plastry lub w całości ananasy, papaje, banany czy truskawki do nadziewania na patyczki i obtaczania w czekoladzie...




No a jeżeli komuś było zbyt gorąco, to w lodówkach obok do wyboru było sześć smaków lodów...



Na popitkę były oczywiście wina czerwone, rose, białe i szampan oraz cała gama napojów zimnych, soków i napojów ciepłych. Po prostu żyć i nie umierać (chyba, że z przejedzenia)...
Czy jeszcze ktoś ma jakieś wątpliwości odnośnie kuchni oferowanej przez restaurację główną? Przyznam, że przy takim wyborze trudno było zdecydować się na kolację w restauracji tematycznej... Ale o tym w następnym wpisie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz