środa, 20 lutego 2019

Dzień 2 - Pekinu ciąg dalszy

Drugi dzień poznawania Chin rozpoczynamy od kompleksu olimpijskiego.
W dość wczesnej porze przedpołudniowej, ale po porannym szczycie, dojazd okazuje się wcale nie taki trudny. Po drodze mijamy nowoczesne budynki mieszkaniowe i siedziby firm
I wcale nie jesteśmy przekonani, czy chcielibyśmy mieszkać w takim kolosie malutkich mieszkań...





No i dojechaliśmy. Od razu w oczy rzuca się stadion olimpijski. Konstrukcja niesamowita. Musi wspaniale wyglądać oświetlony wieczorem... Niestety tym razem nie przekonamy się o tym...



 

Dalej uwagę przykuwa wzniesiony w kształcie smoka zespół hoteli olimpijskich z ogromnymi ekranami telewizyjnymi na fasadach głowy smoka.




Przy szerokiej alei, pomiędzy smoczym hotelem a stadionem znajdują się kolejne obiekty, w tym sławna Kostka Lodu...






Trochę żal, że nie można zostać dlużej, ale kolejne atrakcje czekają...
Kolejny punkt dzisiejszego dnia to Centrum Pereł - trochę edukacji na temat produkcji, wystawa ładnych wyrobów oraz pułapka zakupowa dla turystów.
Piękne wysadzane masą perłową meble przy wejściu robią wrażenie.



Na początek jednak pewna atrakcja dla turystów... Trzeba wyłowić z basenu perłopława, otworzyć i sprawdzić, czy w środku są perły... 





No i są... Małemu udało się zdobyć trzy sztuki... Powstały z tego już w Polsce kolczyki i pierścionek. Z samodzielnie wyłowionych pereł...


Co nie przeszkadzało dokonać również zakupów... Perły w prawdziwym srebrze...
Po pewnym czasie okazało się, że perły prawdziwe ale część metalowa może i koło srebra kiedyś leżała... Ale w tym dniu radość była wielka...


Oczywiście do zakupu było wiele pięknych wyrobów nie tylko z pereł i masy perłowej ale też i z jadeitu w różnych barwach... Niestety większość z nich cenowo była znacznie poza przewidzianym przez nas na zakupy limitem...




Z Centrum Pereł przemieściliśmy się dalej przez nowoczesny Pekin pod miasto do grobowców cesarskich z epoki Ming aby jeden z nich zwiedzić.




50 km od centrum Pekinu znajduje się kompleks Trzynastu Grobowców Cesarskich Dynastii Ming. My zwiedzaliśmy w Changling Mauzoleum Cesarza Zhu Di

Obok pięknie rzeźbionej kolumny doszliśmy do Pawilonu Stelli otwierającego Świętą Drogę inaczej zwaną Drogą Duchów


Stella upamiętnia władcę i spoczywa na mającym zapewnić szczęście żółwiu.




Ten żółw ma nieco dziwny pyszczek przypominający raczej twarz starego człowieka niż żółwia...

  

Zaczynająca się za pawilonem Święta Droga to piękna aleja po bokach której we wspaniałej zieleni rozstawione są rzeźby prawdziwych i baśniowych zwierząt oraz dostojników dworu cesarskiego o różnej randze.

















Świętą Drogą dochodzimy do bramy Smoka i Feniksa - symboli cesarza i cesarzowej i wchodzimy na teren właściwego mauzoleum





Kompleks obejmuje trzy dziedzińce z zabudowaniami, w tym właściwy grobowiec cesarza i jego małżonki, Pałac Łaski i Błogosławieństwa (Pałac Ling'en) oraz wiele pomniejszych obiektów.


Jedną z cekawostek jest piękny kaflowy piec do spalania ofiarnych Błogosławionych Zwierząt.





Opiekunki Mauzoleum ubrane są w odpowiednie do epoki cesarza stroje.


Pałac Ling'en mieści granitowy posąg cesarza oraz muzeum przedmiotów znalezionych w grobowcu.






Korona Cesarzowej robi wrażenie...










Ostatnim obiektem jest właściwy grobowiec zwieńczony pawilonem do którego można wejść przez korytarz i po dość ciemnych schodach




Z tarasu rozciągają się piękne widoki na sam kompleks grobowy oraz na otaczające go góry Tianshou u podnóża których grobowce się znajdują.





W pawilonie znajduje się stella upamiętniająca spoczywającego tu cesarza.







I znowu, chciałoby się zostać to dłużej i zwiedzić coś więcej z cesarskich grobowców, ale niestety, autokar już czeka, bo na dziś przewidziano jeszcze Wielki Mur w Badaling. No to jedziemy... 
Badaling to jedno z miejsc, gdzie turyści mogą doświadczyć małego kawałka odrestaurowanego Muru. Przejść można się w dwie strony... Po każdej jest ciekawie...

Powiem, że zaskorzyła mnie stromość niektórych podejść...Oczywiście można też na jeden z wysokich punktów wjechać kolejką, ale co to za przyjemność... Trzeba się przejść...































Powiem, że spacer po Wielkim Murze okazał się edukacyjny, ale znacznie bardziej męczący niż przypuszczaliśmy. Ale cóż, dla pięknych widoków trzeba się czasem poświęcić...
A to jeszcze nie koniec dnia. Wracamy do Pekinu.



Po drodze znowu nowoczesny Pakin.















Zaraz po przyjeżdzie do Pekinu kolacja w innej turystycznej restauracji...


A po kolacji jedziemy do Czerwonego Teatru na przedstawienie pokazujące zdolności mnichów z klasztoru Shaolin. Niestety w czasie show nie wolno robić zdjęć i mocno tego pilnują...


Główny motyw przedstawienia w Czerwonym Teatrze to historia tego oto młodego człowieka, którego rodzice oddają do klasztoru Shaolin, gdzie dorasta on szkoląc się w sztukach walki, by zostać wielkim mistrzem. W sumie całkiem ciekawe widowisko.




Po spektaklu, za dodatkową opłatą, można zrobić sobie fotkę z całym zespołem aktorów.






Opuszczamy teatr i postanawiamy "wyłamać się z szeregu" i zostać w centrum, zobaczyć chociaż okolice Placu Tiananmen nocą i samodzielnie wrócić do hotelu.
Zaczynamy od pięknie oświetlonej Wierzy Łuczników

Niestety, okazuje się, że po zmroku wstęp na płytę Placu Tiananmen jest zakazany. Plac otoczony jest barierkami z linkami i policja pilnuje, żeby nikt nie odważył się wejść... No cóż, bywa... Pozostaje nam obejść plac wokół. I tak warto...


W rogu placu znajduje się dawny dworzec kolejowy.










Za Wierzą Łuczników rozpoczyna się niedawno odrestaurowana Złota Ulica. A na jej rogu najsłynniejsza restauracja z kaczką po Pekińsku. Ceny powalają, więc sorry, ale nie tym razem...








Xłota Ulica robi duże wrażenie. Pełno tu restauracji.i barów dla turystów i oczywiście ceny odpowiednie. No ale czas wracać do hotelu.
Znajdujemy bez problemu stację metra. Ustalamy trasę, kupujemy bilety i okazuje się, że trzeba raz się przesiąść. Nie ma problemu...


Na stacji przesiadkowej nagle wszyscy pasażerowie znikają a tunel na peron jest zamknięty kratą... Co do cholery? Okazuje się, że ostatni pociąg został odwołany a przedostatni już odjechał.... Pasażerowie przyjmują sytuację ze spokojem, rozchodzą się... Podejmujemy próbę dowiedzenia się od obsługi, jak dojechać do naszego hotelu albo przynajmniej, jak wyjść ze stacji, żeby złapać taksówkę. Okazuje się, że nikt nas nie rozumie. W końcu pracownica metra złożyła ręce w kształt litery "A" i pokazała, że mamy wyjść ze stacji tym wyjściem. Wychodzimy na sześciopasmową aleję i co? Okazuje się, że jest postój taksówek i po pokazaniu wizytówki hotelu taksówkarz wie gdzie jechać. Dowiózł nas do hotelu i przekonaliśmy się, że taksówki w Pekinie są rzeczywiście tanie.


A jutro kolejny dzień zwiedzania Pekinu w grupie...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz