piątek, 21 czerwca 2024

Złota Skała - Kyaiktiyo

 Czasami w Myanmar udogodnienia dla turystów są wręcz zaskakujące. Kolejny raz nie musimy jechać na dworzec autobusowy, tylko recepcja wykonuje telefon i autobus zatrzymuje się pod hotelem. A dalej to już tylko przez most i 80 km jazdy do Kyaikto...

Z dworca autobusowego w Kyaikto łapiemy taksówkę do naszego hotelu The Eternity Resort w Kinpun (lub jak kto woli Kin Pun). Okazuje się, że hotel jest prawie pusty więc natychmiast otrzymujemy nasz pokój, co bardzo ułatwia nam życie...





Ładny pokój, czyściutko, duże łóżko i wszystko, czego nam potrzeba...





A do tego z tarasu widać cel naszego tu pobytu (a raczej jego kopię).


Ruszamy szybko do recepcji, załatwiamy bilety do Złotej Skały i możemy ruszać...


A w międzyczasie Mały Zając pozyskał kolejnego przyjaciela...


Żeby dojechać do naszego celu - Świątyni Kyaiktiyo trzeba niestety pokonać jeszcze kilka kilometrów i to stromo pod górę. Możliwości jest kilka. Można wyruszyć na trasę pieszo, ale nie jest to najlepsze rozwiązanie, gdy temperatura powietrza to blisko 40 C. Można wjechać na samą górę, tam gdzie kończy się droga specjalnie przystosowanymi do przewozu ludzi ciężarówkami lub też można wjechać ciężarówką do dolnej stacji kolejki linowej i wjechać na szczyt wagonikiem. My wybraliśmy tę drugą opcję. 
Żeby pojechać na górę kolejką trzeba przejść się paręset metrów do "punktu załadunku". Tam ze specjalnych ramp wsiada się do ciężarówki, która zabiera po 42 osoby każda i w drogę...



Droga pod górę do wygodnych nie należy (kilka zdjęć udało nam się zrobić podczas jazdy w dół). To około 11 km stromej wspinaczki przez około 45 minut. Ale czego się nie robi dla wspaniałych wrażeń...


I już jesteśmy na placu Yatetaung, gdzie kończy się przyjemność jazdy po wybojach a zaczyna wspinaczka po schodach... Przy bramie umieszczone są też bardzo istotne dla odwiedzających to miejsce tablice informacyjne. Ta na białym tle, powtórzona zresztą dwukrotnie odnosi się do zakazanych za tą bramą strojów. Równie istotna i bezwzględnie stosowana za bramą informacja - zakaz to stwierdzenie, że "od tego miejsca obowiązuje ścisły zakaż noszenia obuwia". Zakaz ten obejmuje także skarpetki. Tak więc od bramy dalej tylko bose stopy! A co z obuwiem? W woreczki i zabrać ze sobą.... Żeby nie było wątpliwości i sprzeciwu przestrzegania tych nakazów pilnują policjanci z posterunków po obu stronach promenady. No i oczywiście pilnujące świątyni dwa lwy...
Natomiast inskrypcja nad bramą na czerwonym tle głosi " Pagoda Wielebnego Thuk Hyo Ryo".



Jako cudzoziemcy płacimy za bilety wstępu po 10,000 Kyat od osoby i dostajemy bilet na tasiemce, żeby można było nas łatwo odróżnić od miejscowych pielgrzymów... Do Złotej Skały mamy około 1200 m spaceru.




Po kilkudziesięciu metrach spaceru i wspinaczce po schodach dochodzimy do kolejnej bramy...


Po drodze do celu czyli centralnego placu i Złotej Skały jest kilka tarasów widokowych a widoki na okolice są faktycznie interesujące.




Po drodze mijamy kolejne budynki należące do klasztoru. I z każdego aż kapie złoto (głównie złota farba)...


Na kolejnym punkcie widokowym poza dzwonami, które mają budzić bogów i informować ich o naszym przybyciu są też nakryte stylowymi parasolami miejsca wypoczynku.


I w końcu po lewej stronie centralnego placu zespołu świątynnego jest ta najsławniejsza, najbardziej święta Złota Skała. I patrząc z tej perspektywy faktycznie zastanawiające jest jak ten potężny głaz utrzymuje się na swoim miejscu zupełnie nic sobie nie robiąc z zasad fizyki...



Na centralnym placu stoi taka oto kolumna zwieńczona figurą narodowego ptaka ludu Mon. Jakie jest jej znaczenie kultowe nie udało nam się ustalić. Podstawę otaczają figury postaci w strojach tradycyjnych i pozach modlitewnych. Natomiast wokół  kolumny rozstawione są połączone ze sobą słupki, na których znajdują się figurki zwierząt odpowiadających dniom tygodnia. Na rurach łączących słupki w formę ośmiobocznego ogrodzenia zawieszone są różnej wielkości dzwony. Ta konstrukcja wskazuje więc, że jest to zapewne miejsce by uderzyć w dzwon i pomodlić się o pomyślność w miejscu dnia tygodnia odpowiadającym dniu, w którym modlący się przyszedł na świat.


Jednocześnie kolumna ta służy jako słup oświetleniowy, podstawa kamer przemysłowych obserwujących zachowanie ludzi na centralnym placu oraz wieszak dla łańcuchów kolorowych lampek...


Kolejne miejsce widokowe na górnym tarasie.




Patrząc na Złotą Skałę nie dziwi nazwa tego miejsca, jako że w języku Monów słowo Kyaiktiyo to połączenie dwóch wyrazów: "kjaik" to pagoda natomiast "tiyo" to "nosić na głowie pustelnika". Tak więc patrząc na głaz na szycie którego ustawiono pagodę całą nazwę można dość swobodnie przetłumaczyć jako "pagoda niesiona na głowie pustelnika"... 


Powstanie Złotej Skały opisują różne legendy. Jedna z nich głosi, że skała otrzymuje się w miejscu dzięki temu, że wspiera ją włos Buddy.


Inna legenda mówi, że w pagodzie na szczycie skały znajduje się włos Buddy. Co do tego, w jaki sposób tam się znalazł istnieje kilka wersji. Pierwsza mówi, że Gautama Budda odwiedził króla Thatôn i podczas tej wizyty podarował po dwa swoje włosy obecnym podczas audiencji pustelnikom mieszkającym w trzech różnych górskich pustelniach - Tissa, mieszkającemu na Kyaiktiyo, jego bratu Siha, mieszkującemu na górze Zingyaik oraz Tila, mieszkającemu w pustelni na górze Kelasa. Tissa schował relikwie w węźle włosów, który zakrywał wysoką czapką. Po śmierci Tila Tissa otrzymał jeden z podarowanych mu włosów. Gdy żywot Tissa dobiegał końca, jego przybrany syn król Thatôn oraz król natów Thagyaminem przekonywali go, by trzy włosy oddał do umieszczenia w stupie, gdzie mogłyby stać się przedmiotem powszechnego kultu. .  


Tissa dał się przekonać, ale postawił pewien warunek. Otóż stupa z relikwiami miała zostać wzniesiona na skale przypominającej kształtem głowę pustelnika. Król natów dzięki swojej magicznej mocy "sprowadził" na szczyt góry Kyaiktiyo odpowiedni głaz, wykonał w nim otwór, w którym umieszczono włosy Buddy i nakrył go niewielką stupą. Usatysfakcjonowany tym rozwiązaniem Tissa wyzionął ducha wpatrując się w Złotą Skałę ...


Inna wersja legendy mówi, że Budda podarował kosmyk włosów pustelnikowi o imieniu Taik Tha. Dalej powtarza się motyw ukrycia relikwii w koku, przekazanie kosmka włosów królowi i życzenia by spoczęły one na skale w kształcie głowy pustelnika. I tu legenda idzie innym torem. Otóż król odziedziczył ponadnaturalne moce od swojego ojca, alchemika - czarownika  Zawgyi i matki księżniczki węża-smoka naga. Odpowiedni głaz znaleziono na dnie morza. Z pomocą Thagyamin, króla Nieba Tawadeintha, głaz wydobyto, znaleziono dla niego właściwe miejsce na szczycie Kyaiktiyo i tam zbudowano na nim pagodę, w której umieszczono święte relikwie włosów Buddy. I to właśnie ten kosmyk włosów daje skale siłę, by utrzymywała się na swoim miejscu...


Takie widoki mamy z tarasu poniżej Złotej Skały...


Skalny występ, na którym spoczywa Złota Skała otacza na poziomie dolnego tarasu takie ogrodzenie, na którym pielgrzymi jako wota i dowód swojej pielgrzymki umieszczają różnej wielkości dzwonki.


Geograficznie Złota Skała znajduje się na górze Kyakhtiyo, jednym z wierzchołków grzbietu Paung-laung wchodzącego w skład gór Kelasa, na wysokości 1,100 m n.p.m.


Złota Skała ma wysokość 7.6 m oraz 15 m obwodu (co do wymiarów skały i pagody występują spore różnice między źródłami informacji, np. według polskiej Wikipedii wymiary te to 8,15 m wysokości oraz . Spoczywająca na jej szczycie pagoda to kolejne 7.3 m wysokości i 25,6 m). Szacuje się, że ciężar tego głazu to około 600 ton granitu. Złota Skała spoczywa na skalnej podstawie całkowicie od tej podstawy niezależnie. Nie ma między nimi żadnych połączeń, spoin czy wzmocnień. Mówi się, że gdyby głazem nieznacznie przechylić, to między nim a podstawą dałoby się przeciągnąć sznurek. Złota Skała tworzy nawis nad klifem odpowiadający połowie jej długości i opiera się o krawędź klifu. 



Co do zapisów historycznych, to złota skała pojawia się po raz pierwszy w napisanej w roku 1724 kronice Maha Yazawin, spisanej przez niejakiego U Kalę. W materiale tym najwcześniejszą datą jest rok 1555, kiedy to Otrzymała ona "datek". Panujący w latach 1661-1672 król Pye Mina podarował pagodzie "iglicę", co wskazuje, iż już wcześniej jakaś konstrukcja musiała tam istnieć. Natomiast rozkwit kultu tego miejsca to lata 20. XIX w. gdy mnich Thwarn-phyu Sayadaw stwierdził, że odkrył tu miejsce spoczynku dwóch buddyjskich misjonarzy Sony i Uttary zajmujących istotne miejsce w kulturze birmańskiej. 



Wracamy na górny taras i tu, zanim wrócimy pod Złotą Skałę, odwiedzamy otoczoną drzewami kaplicę - krąg gongów z czterema rzeźbami natów oraz duchów opiekuńczych oraz wysoką kolumną w centrum.





Do Złotej Skały wracamy tym razem od drugiej strony. 




Jak widać na wcześniejszych zdjęciach skała podstawy pod Złotą Skałą połączona jest z ogólnie dostępną platformą niewielkim mostkiem. Przed wejściem na ten mostek stoi tablica informująca, że dalej wstęp mają tylko i wyłącznie mężczyźni. Kobietom wstęp wzbroniony. I pilnuje tego umundurowany strażnik... No cóż, w buddyjskich wierzeniach w wersji birmańskiej podziały męsko damskie są wyraźnie zaznaczone w wielu miejscach. A w jakim celu mężczyźni wchodzą pod Złotą skałę? W celu doklejenia do niej wotywnych, kwadratowych płatków złota nabytych w  specjalnym sklepie...


Tak prezentuje się miejsce, w którym pielgrzymi rozstają się chętnie z ciężko zarobionymi pieniędzmi by Złota Skała była jeszcze bardziej złota - to Królewskie Centrum Charytatywne – Shwe Ai Ange


Wokół centralnego placu świątynnego kompleksu znajduje się wiele budowli pełniących role sal modlitewnych, miejsc wypoczynku a także dormitoriów.







Wychodzimy z centralnego placu w kierunku przeciwnym niż wejście i znajdujemy się w przylegającej do świątyni wiosce Potemkin  kolejną świątynie...


Główna ulica wioski Potemkin to wielki targ, gdzie zaopatrzymy się w pamiątki, owoce, słodycze oraz znajdziemy miejsce, w którym można zjeść lokalne dania przygotowane przez miejscowe gospodynie...






Jeszcze widok na okolicę i zmierzamy do punktu załadunku pasażerów na ciężarówki - Yatetaung.


Ostatni widok na Złotą Skałę...



A po drodze inne widoki... Od Yatetaung do dormitoriów czy punktów gastronomicznych trzeba dostarczyć niezbędne zaopatrzenie. Również pielgrzymujący mają czasem ze sobą pokaźne pakunki. Tu transportem zajmują się tragarze. 





Mijamy bramę wewnętrzną świątynnego kompleksu...


A tu na tarasie jedna z wielu kopii Złotej Skały. W okolicy jest takich kopii dziesiątki...


Bezsprzecznie na tym odcinku bulwaru uwagę zwraca ten budynek strzeżony przez postać w tradycyjnym stroju. To Pensjonat Joe Joe Lay. Oceniany słabo. A za spędzenie tu nocy zapłacić trzeba  od 70$ do 93 $ za pokój o bardzo podstawowym standardzie. Ale są tacy, którzy chcą spędzić noc przy świątyni ale nie spać w zupełnie nieakceptowalnych dla Europejczyka dormitoriach czy też na płytkach placu czy sal modlitewnych...



I tak wróciliśmy na plac parkingowy Yatetaung , który również pełni rolę lokalnego targu.


W oczekiwaniu na dostępną ciężarówkę poszliśmy rozejrzeć się po targu i naszą uwagę zwrócił taki oto widok. Z placu do Skały jest około 1,300 m, trochę po schodach i trochę pod górę. Są więc i tacy, którym iść się nie chce i wynajmują tragarzy, którzy zaniosą ich do celu... Czy to pielgrzymka? A może zwiedzanie. W każdym razie widok ten wzbudził w nas pewien niesmak...




A targ, jak to targ - napoje, owoce, jedzenie, słodycze...











Jeszcze kilka widoków w dół na okolicę...






I możemy jechać do wioski Kinpun gdzie kończy się ta podróż i gdzie znajduje się nasz hotel A zjazd wcale nie jest przyjemniejszy niż wjazd i trwa prawie tyle samo - około 45 minut. Czy jest stromo? Jest... Udało się zrobić kilka zdjęć w trakcie jazdy, ale nie oddają one w pełni powagi sytuacji...





Niektórym pasażerom podczas wysiadania mocno trzęsły się nogi...


Zanim wrócimy do hotelu idziemy jeszcze na kolację...





Zanim wróciliśmy do hotelu zrobiło się już ciemno... I chociaż w hotelu dziś pusto jest on ładnie oświetlony..








Wieczór piękny, za wcześnie, żeby iść spać, temperatura bliska 40 c a hotel ma basen... No to idziemy...







Woda w basenie ma ponad 30 C, więc można się pobawić...





Jednak około północy pora iść spać, bo jutro najpierw pracowity dzień a później ciekawa noc...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz