czwartek, 30 marca 2017

Indie- Mumbaj - trzeci dzień zwiedzania

Nasz przedostatni dzień w Indiach zaczynamy od wizyty na Crawfort Market, oficjalnie nazywany Mahatma Jyotiba Phule Market, na cześć żyjącego w XIX w reformatora społecznego, który wraz z żoną był pionierem edukacji kobiet w Indiach. Dla mnie wizyta na targu nie była zbyt miła. Nieopatrznie Sanjay wprowadził nas na bazar od strony, gdzie w zatłoczonych klatkach trzymano do sprzedaży  szczeniaczki, ptaszki , kociaki i inne zwierzaczki.









W dalszej części było o wiele przyjemniej bo sprzedawane są tam głównie owoce, warzywa i inne artykuły spożywcze.

Zanosimy zakupy do samochodu i idziemy na Mohamed Ali Road. Z daleka oglądamy Jama Masjid. Meczet z obawy przed hinduskimi ekstremistami jest pilnie strzeżony przez wojsko. Sanjay odradza nam wchodzenie do środka, podobno parę dni temu było tu "bardzo gorąco" my specjalnie nie oponujemy. Kilka ciekawych meczetów na świecie już widzieliśmy, a po co mamy mieć jakieś niespodziewane kłopoty Yes 3.


Mangaldas Market nas zaskoczył i nie mamy prawie fotek z tego miejsca, oj nie było łatwo w tym labiryncie straganów ROFL tyle pięknych tkanin to ja w życiu nie widziałam Shok


Zanim dojedziemy do kolejnego miejsca trochę pokrążymy po starym mieście. Nasz biedny kierowca nie ma zupełnie pojęcia, gdzie znajduje się zabytek, który chcemy zobaczyć. Biedak się naszukał, a było całkiem niedaleko ROFL, o tym jednak za chwilę. Tymczasem pooglądajmy Mumbaj  Smile
Zanim zobaczymy katedrę drobne wyjaśnienie czemu krążyliśmy po Mumbaju i nie mogliśmy się zrozumieć z kierowcą.  Od 1947 roku Indie stopniowo zamieniały wszystkie nazwy angielskie na swoje, my oczywiście nadal używamy starych angielskich nazw i mówimy np.: Victorial Terminus a nie Chhatrapati Shivaji Terminus bo byśmy sobie języki połamali. Tak więc zawsze podawaliśmy kierowcy angielską nazwę, on nam mówił jak teraz się nazywa interesujące nas miejsce i jechaliśmy tam. Niestety w przypadku Katedry Św. Tomasza okazało się, że nie podawana przez nas nazwa nic nie mówi kierowcy i nie ma zielonego pojęcia gdzie to jest. Biedak strasznie się gimnastykował, gdzieś wydzwaniał i nic. Już prawie zrezygnowaliśmy z zobaczenia katedry, nagle DZ pokazuje kierowcy wieżę i mówi, że to tego szukamy. Okazało się, że kierowca znał zupełnie inną nazwę katedry , na dodatek byliśmy jego pierwszymi klientami, którzy chcieli to miejsce zobaczyć.  Niestety nie zapamiętaliśmy nazwy, którą podał nam, co najlepsze w internecie nigdzie nie natrafiliśmy na inną nazwę niż Katedra św. Tomasza Biggrin

Katedra św. Tomasza to najstarszy anglikański kościół w Mumbaju. Jej budowę rozpoczęto w 1672 roku i prace trwały do 1718 roku nazwana na cześć jednego z 12 apostów św. Tomasza. W katedrze pochowano wielu wybitnych Brytyjczyków, którym przyszło żyć i umrzeć w Indiach.
 
Niedaleko Katedry jest przepiękny ogród Horniman Circle kiedyś Green Bombay. Dawniej ogród był ulubionym miejscem wieczornych spotkań Parsów, teraz chętnie odpoczywają w nim pracownicy pobliskich banków i urzędów oraz turyści. Naprawdę warto wpaść tu na chwilę i pospacerować wśród kwiatów i kwitnących krzewów, wysokie drzewa dają przemiły cień i z przyjemnością można posiedzieć na ławeczce, o ile znajdzie się wolną Biggrin. Nam się bardzo przyjemnie spacerowało po parku Yes 3









Teraz pooglądamy sobie inną część Mumbaju, tylko z okien samochodu bo praktycznie nie ma się po co zatrzymywać.
Z estakady patrzymy w dół na dzielnicę muzułmańską. Kierowca mówi nam, że władze Mumbaju postanowiły wybudować tę drogę ze względów bezpieczeństwa. Podobno jest to najbardziej niebezpieczna dzielnica Mumbaju, nawet policja i wojsko mają obawy żeby tam wchodzić. Ile w tym prawdy nie wiem, bo Sanjay nie lubił muzułmanów i zawsze źle się o nich wyrażał, ale woleliśmy ominąć z daleka to miejsce. Zresztą nie wyglądało zachęcająco.

 
Kawałek dalej rośnie nowoczesne osiedle





Teraz jedziemy ulicą misz maszu Biggrin













Teraz ta najsmutniejsza strona Indii - życie na ulicy i slumsy











Po powrocie do hotelu poszliśmy na spacer po okolicy. Poniżej budynki mieszkalne należące do lokalnej spółdzielni mieszkaniowej
Smile




maleńki targ



Moja ulubiona przystawka/sos. Niestety zapomniałam nazwę, jeżeli ktoś wie jak ta smaczotka się nazywa poproszę o info




Niestety nasza przygoda z Mumbajem i Indiami dobiega końca. Ostatnia kolacja, oczywiście już jesteśmy stałymi gośćmi. Chłopaki już z daleka machają do nas i przygotowują stolik Biggrin.
Po kolacji wracamy do hotelu, jutro o 6.30 mamy lot
do domu.
Byliśmy w Indiach ponad trzy tygodnie i czujemy niedosyt. Koniecznie musimy wrócić to tego niesamowitego kraju. Tym razem jeszcze bardziej na południe i pewnie powrót na Goa, na totalny relaks.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz