poniedziałek, 13 kwietnia 2020

100 Wysp

Po wczorajszych dość traumatycznych doświadczeniach z dojazdem kolejny dzień zapowiada się nieco bardziej pogodnie i wypoczynkowo. Hotelowe śniadanie niestety oferuje jedynie dość ograniczone manu, ale zawsze lepsze to niż nic...


Nasz hotel znajduje się kilka kilometrów od miasta Alaminos na wysuniętym w zatokę półwyspie i od przystani łódek pływających na wyspy oddziela go jedynie park, zgrupowanie restauracji i promenada...





Idziemy na przystań gdzie kupujemy łódkę na dzień wycieczki na wyspy. Wycieczka taka wiąże się z wniesieniem kilku opłat: płacimy PHP 30 za wstęp do parku, PHP 10 za ubezpieczenie, PHP 40 opłaty obsługowej i PHP 1400 za łódkę oraz dodatkową opłatę "śmieciową" PHP 200. Każda łódka wypływająca z portu wnosi opłatę śmieciową i otrzymuje duży plastikowy worek na śmieci. Po powrocie worek należy odnieść do punktu zbierania odpadów i opłata śmieciowa zostaje zwrócona. Podoba mi się to rozwiązanie i wydaje mi się, że można byłoby wprowadzić ją w wielu miejscach turystycznych w Polsce - na przykład tam, gdzie obowiązuje opłata za wstęp do parku narodowego czy na tereny piknikowe...



Otrzymujemy bilety i numer łódki. Za chwilę pojawia się nasz kapitan i za razem przewodnik i możemy płynąć...






Park Narodowy 100 wysp to w rzeczywistości 124 wyspy podczas odpływu i 123 podczas przypływu rozrzucone po Zatoce Lingayen na obszarze 16.76 kilometrów kwadratowych. Większość z wysepek pozostaje w stanie dzikim, a jedynie trzy zagospodarowano dla potrzeb turystyki. Są to Governor Island, Quezon Island oraz Children's Island. Dziś pogoda jest nieco mglista, więc i widoki przedstawiają się nieco zamglone. I dodatkowo na zatoce jest dość wyraźna fala, na której mała łódeczka mocno podskakuje...





Pływanie staje się znacznie przyjemniejsze, gdy wpływamy w niezbyt szerokie, osłonięte od wiatru i fal kanały rozdzielające wyspy.







Niby jest to park narodowy, ale miejscowi rybacy prowadzą tu normalne połowy ryb...








Poza trzema wyspami zagospodarowanymi dla potrzeb turystyki zagospodarowana jest też wyspa nazwana Wyspą Pielgrzymkową. Filipińczycy, których większość to katolicy, są bardzo ostentacyjni w swojej religijności i gdzie się tylko da stawiają krzyże oraz mniej lub bardziej udane posągi Chrystusa, Maryi oraz świętych. W najwyższym punkcie Wyspy Pilegrzymkowej ustawiono posąg Chrystusa, a od brzegu do posągu prowadzą trasy pielgrzymkowe... I na tej wyspie największy jest ruch miejscowych, szczególnie dlatego, że przecież to okres świąteczny...



Ponieważ nie byliśmy zainteresowani wspinaczką do figury płyniemy na Governor's Island...



Już z daleka widać, że ruch tu będzie spory.




No to wysiadamy i idziemy na spacer na położony w najwyższym punkcie wyspy punkt widokowy. 









Po wejściu na szczyt Governor's Island widoki z tarasu są piękne, ale nie powiem by były porywające. Po prostu ładny archipelag porośniętych dżunglą mniejszych i większych wysepek...










Patronem Alaminos jest Św. Józef Cieśla więc dla niego znalazło się miejsce na szczycie...





Governor's Island połączona jest plastikowym pływającym pomostem z Virgin Island... Dla odważnych i ważących poniżej 90 kg trasę można pokonać korzystając z zipline...








Jak w skale naciek ma dwoje uszu, to oczywiście musi to być zając...


Na Virgin Island znajduje się kolejna grota a w niej czeka na gości syrenka...











Mijamy Romulo Island i kierujemy się do Quezon Island...







Kolejna niewielka plaża znajduje się na Scout Island...






Marcos Island to wysepka przygotowana dla tych, którzy chcą urządzać sobie na wyspach piknik istnieje tu też możliwość zanocowania...





No i dopływamy do Quezon Island. Wrażenie - bardzo takie sobie. To przykład jak w bezsensowny sposób można zniszczyć ładną grupę wysepek. Betonowe nabrzeże obok plaży, kilkupiętrowy betonowy budynek ze sklepami, przebieralniami i kantyną, betonowe stoły piknikowe  i jeszcze ruina czegoś, co kiedyś było pensjonatem... Nie nasz klimat...













Tyle zostało z czegoś, co kiedyś było restauracją...







Pora płynąć dalej... Zdecydowanie nie jest to nasze ulubione miejsce...



Podpływamy do wyspy Cuenco i jej największej atrakcji - jaskini Cuenco.


Jaskini Cuenco jest o tyle ciekawa, że jest to "dziura w ziemi na przestrzał przez wyspę". Wchodzisz na jednym brzegu, a po kilkudziesięciu metrach wychodzisz na przeciwległym...






Ten przeciwległy koniec jaskini zagospodarowano w sposób bliższy naszej estetyce. Zero betonu, dachówek czy stalowych konstrukcji. Bambus i liście palmowe... No i miejsce do zabawy...








Po raz ostatni wsiadamy do naszej łódki i między wysepkami kierujemy się już do przystani w Alaminos podziwiając widoczki po drodze...












Po powrocie na przystań idziemy spełnić nasz obywatelski obowiązek czyli oddać śmieci do punktu zbiórki odpadów i odebrać kaucję...


Udało nam się też po raz pierwszy zlokalizować położony w ustronnym miejscu punkt dla palaczy...



Podsumowaniem może być filmik...



Wracamy do hotelu, ale to jeszcze nie koniec atrakcji na dziś...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz