poniedziałek, 1 maja 2017

Bali- dzień ósmy

Poranek przywitał nas pełnym zachmurzeniem, biegniemy szybko na śniadanko, bo o 8 przyjedzie po nas kierowca ze szkoły gotowania i faktycznie był punkt ósma tylko, że już padał deszcz Crazy, a my w programie mamy wizytę na targu i na polach ryżowych Wacko . Zakładamy płaszczyki i idziemy na targ czyli Pasar Ubud. Jeden z najbrzydszych targów jakie do tej pory widzieliśmy w trakcie naszych dotychczasowych podróży.









Kierowca dosyć dokładnie opisuje nam "balijskie produkty"







Przy okazji robimy zakupy przypraw.









Testuję lokalną odmianę morning glory.










"Dział mięsny" omijamy szerokim łukiem






W takiej formie targ funkcjonuje tylko do południa, później wszystko jest zamykane i zaczynają pracę sprzedawcy pamiątek dla turystów.
Sam targ nie wywarł na mnie pozytywnego wrażenia (a już na pewno nie wyglądał jak z filmu "Jedz, Módl się i Kochaj) , ale wizyta z przewodnikiem była bardzo pouczająca i zaowocowała siateczką przypraw Biggrin.


Przestało padać, jedziemy na pola ryżowe.





Zatrzymujemy się w Laplapan













Dowiedzieliśmy się wszystkiego na temat uprawy ryżu, warzyw i zwyczajów żywieniowych na Bali Preved jedziemy gotować.

Wybraliśmy Paon Bali Cooking Class i szczerze wszystkim tę szkołę polecamy. Fantastyczna zabawa przez parę godzin, bardzo rodzinna atmosfera, lekcje odbywają się w tradycyjnym balijskim domu.







drink powitalny


Zabieramy się do pracy









Puspa wyjaśnia co będziemy gotowali i z czego






Nasi nauczyciele przygotowują nam pracę.









Pokazują ogród przypraw



  



 Zaczynamy gotowanie Preved










Wszystko przygotowywane jest pod ścisłym nadzorem Puspy



Jak tu zrobić w domu pastę curry Preved też wiem tylko naczynia nie mam Biggrin


  
  



gotuję zupkę


 


 zupka gotowa




Zupka zjedzona robimy drugie dania.


  

 
 

 Drugie dania gotowe Preved








to zabieramy się do jedzenia




Uczniowie po uczcie się rozleniwili więc Puspa sama przygotowuje deser.





ale pomocników też miała




no to skosztujmy deseru



Po szkole gotowania kierowca odwozi nas do hotelu, a nam już po głowach chodzi jakiś wypad za Ubud. Biggrin Idziemy poszukać   taxi , wybór był spory rozrzut cenowy niewielki. Jeden gościu nam się wyjątkowo spodobał, jedziemy z nim. Tylko drzwi zatrzasnęliśmy, a kierowca zaczyna nadawać, opowiada, pyta co widzieliśmy Yes 3 buzia mu się nie zamyka. Nagle poważnieje, pokazuje grupę idących kobiet i mówi o na pogrzeb idą tu jest zaraz cmentarz, chcecie iść zobaczyć ceremonię? Mnie przed oczami ciocia-babcia stanęła i mówimy, że dziękujemy, ale nie jesteśmy zainteresowani takimi imprezami. Trochę nam gościu posmutniał, że proponowana atrakcja nam się nie podoba, ale za chwilę już trajkotał dalej. Zanim dojechaliśmy do tarasów, już wiedzieliśmy wszystko o okolicy Preved.
No i oczywiście, że tarasy Tegalalang są jednym z najważniejszych miejsc do zobaczenia na Bali, że leżą na pięknym zboczu 600 m nad poziomem morza i, że mieszkańcy Tegalalang są strasznie namolni i wciskają turystom na siłę kiepski towar i, że on będzie nas obserwował i w razie czego pędził na pomoc. Biggrin
N szczęście daliśmy sobie radę sami Good, a na fotkach tylko tarasiki; straganiki, restauracyjki i tłum ludzików gdzieś nam się zgubiły Pleasantry















Teraz jedziemy posmakować najdroższej kawy świata. Kopi Luwak. Kopi, to po prostu kawa, a luwak jest miejscową nazwą cywety, czy jak ktoś woli łaskuna muzanga. Prosimy o zawiezienie nas w ciekawe miejsce, ale nie tam, gdzie przyjeżdżają autokary z turystami Biggrin Po plantacji chodziliśmy prawie sami, oprowadzała nas bardzo sympatyczna dziewczynka, strasznie się cieszyła, ze właśnie zaczęły się wakacje więc będzie miała więcej czasu na oprowadzanie. Najpierw pokazuje nam ogród przypraw i owoców, a później idziemy do ogrodu kaw, omawia każdą odmianę i proces pozyskiwania kawy.
Luwaki to zwierzęta nocne, które uwielbiają zjadać najlepsze ziarenka kawy (mocno dojrzałe, słodkie, czerwone), w żołądku trawiona jest tylko pierwsza warstwa owocu, ziarno jest lekko sfermentowane. Tak  przetworzone ziarna wydalane są wraz z całą inną treścią. Ziarna wybierane są ręcznie. Następnie dokładnie się je myje, suszy obiera wierzchnią warstwę, jeszcze raz myje , suszy i obiera aż dochodzi się do ziarna, które trzeba wypalić i zmielić.







Niestety luwaki są trzymane w takich ciasnych klatkach






Oddzielony efekt trawienia





Wypalanie ziaren





Mielenie i przesiewanie





Degustacja różnych kaw i herbat



widok z tarasu





Czas na małą czarną






Jeszcze roślinka, która wydaje smocze owoce.



Nawet nie wiedziałam, że kaktus, który uprawiamy w doniczce daje takie owoce. U nas znane jako Owoc Smoczy.


Po pysznej kawce jedziemy jeszcze do Goa Gajah, nie spieszymy się bo to miejsce można zwiedzać nawet po zamknięciu kas ( nie oznacza to, ze nie płaci się za wstęp. Panowie z zeszycikiem siedzą na dole i kasują, ba czasem więcej niż powinni Acute datek to nie bilet wstępu i skąd my to znamy co łaska Pleasantry)
Goa Gajah  zachodzącym słońcu wygląda bardzo tajemniczo. Nie dziwię się, że nadal trwa spór o to, czy GG była świątynią Biggrin.


Goa Gajah odkopano na początku XX wieku i do dzisiaj nie ustalono daty pochodzenia i przeznaczenia budowli Biggrin Skoro jest tu Ganesh syn Sziwy i trzy lingi (symbole Sowy) to pewnie jest to świątynia Pleasantry, ale czemu miały by w świątyni służyć nisze do spania Secret i co tam robi posąg Hariti bogini demona zjadającego własne dzieci Shok, podobno Balijczycy uosabiają ją z kobietą (niestety już nie pamietam imienia), która wraz ze swoim mężem miała tyle dzieci, że nie wiedzieli co z nimi zrobić (szpital? gabinet zabiegowy? świątynia? a może klasztor , nie ma to znaczenia zwiedzamy).



wchodzimy przez paszczę monstrum (no jak na świątynię to dziwne mi się wydaje)



Idziemy wąskim ciemnym korytarzem (są nisze)





Jest i Lord Ganesh





Po drugiej stronie korytarza symbole jego ojca











Posypało się podczas trzęsienia ziemi.
Tarasowa zabudowa z buddyjskimi budowlami, kolejny znak zapytania Biggrin






Rzeka słonia









moje ukochane czerwone palmy



Fantastycznie jest tu przyjechać wieczorkiem Biggrin wszystkie stragany pozamykane Mosking już sobie wyobrażam przebijanie się przez nie żeby dojść do autka Dash 1.


Nasz intensywny dzień w Ubud dobiegł końca.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz