No to nadszedł nieunikniony ostatni dzień tych wakacji. W środku nocy trzeba będzie wracać do domu. Jeszcze tylko napisanie reklamacji co do świadczeń biura Rainbow (złożyło ją wspólnie wszystkich 12 uczestników potraktowanych przez biuro w sposób skandaliczny - i skończyło się może niezbyt dużym, ale symbolicznym odszkodowaniem i pokazało to , że z Rainbow Tours można wygrać) no i trzeba zapłacić za przedłużenie pokoju do wyjazdu, co nie wszystkim przeszło bez bólu, i można spędzić dzień leniwie na hotelowych basenach i plaży...
A gdy nadszedł wieczór przyszła pora na pożegnalną kolację w Naama Bay, na którą wybraliśmy się w gronie 6 osób, z którymi razem zwiedzaliśmy Jordanię i Syrię i z którymi razem wracamy też do kraju. Hotel oferuje darmowy busik do Naama Bay z ostatnim powrotem przed 23:00 co bardzo pasuje do naszych planów... No to jedziemy...
Krążymy trochę po Naama Bay w poszukiwaniu miejsca z odpowiadającym wszystkim menu a jednocześnie takiego, gdzie płacić można kartą kredytową, jako że coponiektótym zabrakło już gotówki aż w końcu osiadamy w "naszym" Onyons znanym już z poprzedniego wyjazdu...
Rozpoczynamy sałatką lub też zupą cebulową albo zupą z owoców morza... I znowu zachwyt...
Dalej na stole pojawiają się homary i królewskie krewetki... Wszystko oczywiście podlane odpowiednim winem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz