piątek, 12 maja 2017

X'caret


Dzisiaj jedziemy na cały dzień do Xcaret.
 Park rozrywki oddalony 30 min jazdy samochodem od naszego hotelu.


Xcaret to takie pomieszanie kultury Meksyku, fauny, flory i rozrywki, zrobiony pod turystę amerykańskiego, który jak wiadomo wszystko musi mieć podane "na tacy"Dirol i niekoniecznie musi to być prawdziweDance 4. Ceny atrakcji oczywiście też na kieszonkę "hamerykan".
Park jest ogromny i myślę, że każdy odnajdzie tam coś, co go zachwyci. A ten, który nie ruszał się poza hotel zobaczy "odrobinę Meksyku".
Przy wejściu należy zastanowić się jaki rodzaj biletu chcemy kupić. Wstęp podstawowy obejmuje wszystkie ekspozycje i przedstawienia, bilet plus - napoje i "chyba posiłek" dobrze już nie pamiętam no i najdroższy z kolacją przy wieczornym pokazie.
 Atrakcje typu: pływanie podziemną rzeką, zabawa z delfinami, pływanie z rekinami itd. są dodatkowo płatne. Moim zdanie, jeżeli ktoś mieszka w odległości do 30 min jazy samochodem spokojnie może sobie darować kolację. Tym bardziej, że nie było to nic atrakcyjnego! Ludziki usadzone tak, że nie bardzo można operować sztućcamiROFL. Tak naprawdę jak jeden papusia drugi musi poczekać, miejsca tak mało, że nie ma gdzie postawiać talerzy. Biegający kelnerzy wiecznie zasłaniają pokaz, jest strasznie ciemno przy jedzeniu.
 Na wejściu 3 mikre przystaneczki (ciekawa jestem jak długo leżały na talerzu w tym cieple), potem i owszem menu na tablecie do wyboru drugie danie i deser. Porcje też dosyć mikre. Chyba nie wszystko smaczne, bo niektórzy zostawiali prawie całe porcje. Na koniec przez jakieś pół godziny kelnerzy kasują za napoje.
Na terenie parku jest sporo restauracji i barów, gdzie spokojnie można sobie kupić smaczne jedzonko i zjeść w spokoju delektując się potrawami. Tyle o jedzeniu, teraz o atrakcjach.


Oferują tego tak wiele, że w jeden dzień nie zaliczy się wszystkiego, a jeżeli ktoś chce spędzić trochę czasu na lagunie, to już "marne szanse" na zobaczenie nawet połowy. A jest co oglądać.






Flamingi witają już przy wejściu, potem biorą udział w pokazie.


 Wylęgarnia usytuowana w starej kopalni (w podłodze przeszklone otwory z widokiem na podziemia kopalni)


Dalej należy już się zastanowić co chce się robić i zobaczyć no i najlepiej iść w odwrotnym kierunku niż większość odwiedzających.
Oglądamy więc:


Typowy cmentarz


Nieopodal model "pierwszych kościołów" i domostwo






Wyspa jaguarów





Park motyli









Cenota z  witrażem i muzyką relaksacyjną .







Stanowisko archeologiczne.








Miejsce do snorkowania z płaszczkami.




Manaty




Laguna.





Delfinarium





Akwarium Rafy Koralowej


https://lh3.googleusercontent.com/-mrVAI5pyEK4/Utwx4Kv-UsI/AAAAAAAAExY/Ae-IRckr1yk/s720/DSC_7958%2520%2528Kopiowanie%2529.JPG


Bawimy się z płaszczkami,jak tylko zobaczyły, że jesteśmy podpłynęły i chciały żeby je głaskać Dance 4.



żółw albinos


Idziemy do krokodyli.





Przechodzimy do tapirów





Długo szukamy rakunów .













Podziwiamy flamingi





Przechodzimy do małp





Idziemy do ogrodu storczyków.





Przechodzimy przez stajnie i bar w poszukiwaniu wioski Majów,



Wioska Majów.





W wiosce zostajemy na dłużej. O 16.30 jest  pokaz "taniec sowy" Rekonstrukcja obrzędów Majów.


Modlitwa do boga deszczu, składanie ofiar w intencji urodzaju itd. całe przedstawienie w języku Majów. Naprawdę show warte obejrzenia . Trzeba przyjść trochę wcześniej i zająć dobre miejsce widokowe. Jeżeli chce się usiąść dobrze mieć ze sobą jakąś gazetę, ręcznik, mapę, w tym miejscu nie ma ławek siada się na schodach lub na ziemi.
 Na show przychodzi sporo ludzi. Tak naprawdę odbywa się w 2 miejscach, najpierw obrzędy w podziemnym labiryncie, a później na wyspie w wiosce. Niestety ci, którzy poszli do labiryntu nie bardzo mogli zobaczyć pokaz w wiosce ze względu na ilość oglądających.





Dla mnie pokaz był fantastyczny, niesamowite wrażenie robiły też labirynt i jaskinia Majów muzyka i gra świateł wprowadzały atmosferę tajemniczości i magii. Smile









Bardzo fajne miejsce , wiele zwierzątek biega prawie pod nogami, opisane krzewy i drzewa, niestety komary nie dają żyć. Zabrane środki okazały się nieskuteczne, komary wszystkich równo kąsały. Ale warto było się przejść ze względu na widoki Smile
Dalej poszliśmy do Hacjendy i na pokaz koni, który odbywa się o 18.00. Tutaj też powinno się przyjść trochę wcześniej gdyż miejsc siedzących jest niewiele, a chętnych do oglądania ojojoj. A i jeszcze nie warto brać kolacji podczas pokazu. Wydawało nam się, że z restauracji jest najlepszy widok i nawet pomyśleliśmy, że jak przyjdziemy na pokaz to coś zamówimy . Jak przyszliśmy okazało się, że słońce świeci prosto w oczy i kompletnie nic nie widać, trzeba było przenieść się na drugą stronę wybiegu.







Po pokazie w towarzystwie meksykańskiej orkiestry dętej przechodzimy przez hacjendę to teatru na ostatnie show, które ma być o 19.







Pokazów w Xcaret jest 8, na planie wypisane są godziny, ale zazwyczaj  odbywają się z poślizgiem czasowym. Wszystkich pokazów nie da się" ze względu na odległości i czas. Nigdzie nie jest podane ile czasu trwają pokazy,  nie można więc sobie z góry ustalić przechodzenia z jednego show na drugie. Przy dodatkowo płatnych atrakcjach wszędzie jest napisane ile czasu trwają. Naliczyłam 12 "atrakcji" każda średnio po godzinieShok. Do tego wszystkie atrakcje bezpłatne typu Makiety najsławniejszych wykopalisk z czasów Majów na świecie( bardzo fajnie zrobiona wystawa), boisko do peloty i inne budowle Majów (dają obraz jak to wyglądało kiedyś), wieża widokowa i to co wcześniej opisałam, nijak nie da się ogarnąć wszystkiego. Dlatego najlepiej wcześniej się zorientować jakie atrakcje nas interesują i bezstresowo się bawićBiggrin



Idziemy na ostatni pokaz. Podobno występuje w nim 300 artystów, orły, papugi, konie. Pokaz podzielony jest na dwie części. Jedna część historyczna Majowie na Jukatanie do czasów kolonizacji i druga Meksyk współczesny: tańce i stroje ze wszystkich sanów Meksyku. Pierwsza część bardzo podobała się turystom "zagranicznym" oczywiście w trakcie 15 min przerwy większość komentowała "wspaniałe uroczyste i pokojowe przyjęcie nowej wiary" druga część to zabawa Meksykan. Byli tak zafascynowani muzyką tańcami, że przez chwilę pomyślałam iż występują tu "największe gwiazdy" Meksyku. Siedząca obok nas rodzinka (mama 3 dorosłe córki i chłopak jednej z nich)  aż piała z zachwytu jak wychodzili kolejni śpiewacy, a na części historycznej strasznie się nudzili.
Ja osobiście nie jestem amatorem tzw. przaśnych występów więc druga część nie przypadła mi do gustu. Spokojnie można ją sobie odpuścić, no chyba, że ktoś lubi umpa umpa to wtedy warto zostać. Niestety całe show trwa ponad 2 godziny i pod koniec to już wysiedzieć nie mogłam, żeby nie małż, któremu się podobało to bym wyszła zaraz na początku drugiej części.
















Po kolacji, show hotelowym i miłym wieczorze w barze czas na obowiązki. Trzeba nakarmić podopiecznych.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz