Rano zjadamy śniadanie i postanawiamy pojeździć po wyspie.
Pogoda jest piękną, świeci słońce, temperatura ponad 25 stopni . Uwielbiamy taką temperaturę w grudniu.
Pakujemy się do "naszego" fiacika i jedziemy na zwiedzanie wyspy.
Na początek plaża w Puerto Mogan.
Na początku byliśmy przekonani, że jest to tulipanowiec, ale miejscowi powiedzieli, że nie. Nie pamiętam nazwy, ale jest to podobno roślina endemiczna.
Przy plaży jest pełno knajpek,
Ciekawe jak tu jest w sezonie . Już sobie wyobrażam te tłumy ludzi na leżakach i jeszcze więcej porozkładanych na piachu.
Puerto De Mogan jest dawną wioską rybacką, która powoli zamienia się w kurort. Podobno miejscowi nazywają ją „Małą Wenecją” Ja tak daleko z porównaniami bym nie poszła. Muszę przyznać, że to miejsce ma swój klimacik , bardzo miło nam się spacerowało i oglądało
Zachodzimy do portu jachtowego.
Budynek kapitanatu.
Kręcimy się troszkę po bardzo ładnie zagospodarowanym nabrzeżu.
Widok na port rybacki. W budynku, który widać w tle są też resatauracje, ale zupełnie mi nie odpowiadały. Niestety zapach portu robił swoje , raczej bym tu nie posiedziała przy stoliku
J
est tu trochę mostków i kanałów, ale czy to jest Wenecja?
Jeszcze parę fotek z widokiem na kurort od strony wpomnianego portu rybackiego.
A tu widoczek na Costa Taurito
Chętnie byśmy tu jeszcze posiedzieli, ale w planach mamy sporo. Czas się zbierać w drogę, jeszcze tu wrócimy wieczorkiem .
Jedziemy w kierunku punktu widokowego El Mulato.
Przyznam, że droga kręta i wąska, ale jedzie się przyjemnie. Widoki są fantastyczne. Dobrze, że nie jestem kierowcą i mogę podziwiać piękne krajobrazy
Na punkcie widokowym szybki rzut okiem na tablicę informacyjną
i podziwiamy widoczki
Ruszamy dalej w kierunku Sorii. Drogi wydają się być dobrze oznakowane , niestety nie zawsze znaki były ustawione prawidłowo
Do Soria prowadziły dwie drogi. Jedna dłuższa, ale szersza i mniej stroma. Druga wąska, chwilami żwirowa i z niezliczoną ilością serpentyn. Wiadomo, którą wybrał DZ *crazy*, widokowo super pięknie było tylko ja nie lubię się pampersić, a niewiele brakowało, szczególnie jak miejscowi jadący z przeciwka cięli zakręty .
Mogliśmy pojechać tak
a pojechaliśmy tak
po drodze zatrzymujemy się przy jeziorkach
i jedziemy dalej
Przed nami panorama Barranquillo Andres. Bardzo ładna wioseczka, piękne gaje, kwiaty i pola uprawne.
Jedziemy do wioski
Wydawało nam się, że Soria będzie niedaleko. Okazało się, że jedziemy całkiem spory kawałek drogi. Z wioski fotek brak bo jakoś nie przypadła nam do gustu.
Parę widoczków z drogi do Tauro
Zanim pójdziemy na kolację widok z naszego balkonu
To teraz coś zjemy
Muszę powiedzieć, że kolacje były urozmaicone i całkiem ok. Niestety był jeden mankament. Nie wszystkie dania były uzupełniane . Zdarzało się, że np.: kończył się grillowany łosoś i już go nie uzupełniano, na jego miejsce była jakaś inna ryba. Podobnie było z mięsami. Głównie dotyczyło to dań przygotowywanych na naszych oczach przez uroczego kucharza ze zdjęcia powyżej.
Kolacyjka zjedzona pakujemy się do samochodu i jedziemy z powrotem do Puerto de Mogan .Tak bardzo nam się tam podobało za dnia, że postanowiliśmy zobaczyć jak kurorcik wygląda wieczorem. Jedziemy się rozerwać, pobawić .
No i tu muszę przyznać, że się rozczarowaliśmy w pewnym sensie. Otóż pusto, głucho i śladowe ilości ludzików w knajpkach. Natomiast widok Puerto oświetlonego wynagrodził nam wszystko.
niestety restauracje na tej uliczce pozamykane
Wszystkim polecam odwiedzenie Puerto de Mogan wieczorem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz