sobota, 13 maja 2017

Dzień piąty - Las Palmas De Gran Canaria, Mogan, Galdar,



Dzisiaj sobie sporo pochodzimy. Przyszedł bowiem czas na zobaczenie Las Palmas De Gran Canaria. Zwiedzanie stolicy rozpoczynamy od wizyty na targu. Uwielbiamy takie miejsca  Preved
Mercado de Vegueta.



 













Czas na spacer uroczymi uliczkami najstarszej dzielnicy miasta czyli Vegueta.









Dochodzimy do ulicy Colon, przy której mieści się „Dom Kolumba” czyli Casa de Colon. Tak naprawdę Kolumb był tu jedynie gościem, a rezydencja należała do pierwszych Gubernatorów Gran Canarii.  Do dzisiaj nie ustalono, czy Kolumb zawitał tu dwa, czy trzy razy Biggrin. W budynku mieści się muzeum poświęcone Kolumbowi i historii GC.  Wstęp bezpłatny, ale my muzealni nie jesteśmy i darujemy sobie wejście do środka.









Idziemy w kierunku katedry św. Anny. Okazuje się, że główne wejście jest zamknięte, a wchodzi się bocznym od strony Muzeum Sztuki Sakralnej. Zanim wejdziemy do katedry  kręcimy się po Plaza de Santa Ana, oglądamy Pałac Biskupi .














Kupujemy bilety, 3 euro od osoby i idziemy zobaczyć  katedrę i muzeum.
Katedra raczej biednie wyposażona , ale nie ma się co dziwić. Gdzieś czytałam, że Wyspy Kanaryjskie były strasznie biedne. Podobno Hiszpania kontynentalna doszła do wniosku, że nie opłaca się puszczać reklam telewizyjnych na wyspach, bo ludzie i tak nie kupią reklamowanego towaru. Wszystko odmieniło się w momencie rozkwitu turystyki.





Patio było ładne



















Przez piękne patio przechodzimy do muzeum. No cóż, muzeum mało interesujące jak dla nas. Warto było jednak wejść dla pewnego obrazu Lol.

Odkryliśmy podobiznę samego wodza Jarosława K Yahoo


Po wyjściu z Katedry kręcimy się jeszcze trochę po Calle Espirtu Santo, dochodzimy do Placu Świętego Ducha, gdzie znajdujemy zadaszoną fontannę z dzwonem pochodzącym z kaplicy Ducha Świętego. Sama kaplica zamknięta  jest dla zwiedzających. 
Dziwnym trafem ponownie trafiamy na Plac Św. Anny Crazy. To jeszcze raz rzut okiem na siedzibę Regenta, Najwyższy Trybunał Sprawiedliwości i inne kamienice wokół placu.










Idziemy w kierunku dzielnicy Triana.
 Nasz pierwszy cel to Plaza de Cairasco, na którym chcemy zobaczyć Gabinete Literario. Jeden z najpiękniejszych budynków Las Palmas od ponad stu lat jest siedzibą towarzystwa kulturowego. Popiersie dramaturga, poety i muzyka Bartolomeo Cairasco de Figueroa. Hotel Madryt, podobno po pobycie w nim, w 1936 roku, gen Franko rozpoczął przejęcie Hiszpanii. 
Na początek kilka fotek z okolicy
A to plac, ten żółty budynek o Hotel Madryt.
Naprzeciwko znajduje się plac i kościół Św. Franciszka. Na placu popiersie Kolumba.




Niestety nie pamiętam czyje to popiersie Biggrin





Zanim przejdziemy Calle Mayor de Triana postanawiamy skręcić w boczne uliczki.














Czas na spacer Calle Mayor de Triana, główny deptak i ulica handlowa Las Palmas. Śliczna kolorowa ulica, na której znajduje się Konsulat RP.
 Mnie najbardziej podobał się trójkątny plac z rzeźbami z brązu, najmniej Park San Telmo z drzewami smoczymi więc fotek z parku nie mamy  Crazy
Piękne miejsce Preved tylko niezbyt przyjazne kobiecie  do których sklepów teraz skręcić ? Dash 1
Opuszczamy Las Palmas i udajemy się drogą C 810 w kierunku Mogan, jeżeli nasz plan się powiedzie to tego dnia objedziemy całą wyspę.
Jedziemy w kierunku Pico de Galdar.
Na zboczu góry mieśći się miasteczko Galdar, które przed najazdem Hiszpanów było stolicą jednego z królestw. 
W okolicy jest sporo jaskiń , my jednak, po poprzednim oglądaniu domostw Guanczów,  nie jesteśmy zainteresowani .
Jedziemy dalej w kierunku Barranco de Guayedra . Po drodze mijamy Sardinę, San Isidoro.  

Wjeżdżamy w góry, droga robi się coraz bardziej kręta i wąska. Z daleka widzimy dużą ciężarówkę. Mówię do Dużego, że trochę stromo będzie jak spotkamy się z nią na zakręcie bo to my jesteśmy po stronie przepaści. Spotkaliśmy się za zakrętem, kierowca prowadził jedną ręką, drugą miał wystawioną za okno i trzymał w niej papierosa. Przyznam, że w duchu modliłam się żeby nie spotkać po drodze już żadnej ciężarówy.  

















Pisałam o krętej wąskiej drodze i moim strachu. To dodam teraz, że im dalej jedziemy, tym droga robi się gorsza Wacko. Natomiast widoki wynagradzają wszystko Yahoo.
Dojeżdżamy do Mirador Balcon.
 Niesamowite miejsce. Balkon na brzegu pionowego klifu spadającego do Atlantyku. Widoki zapierają dech w piersiach Man in love.
Wychylamy się w kierunku wody i widzimy „ogon smoka” (szczyty klifów tworzą zygzak przypominający smoczy ogon). Mamy szczęście, jest dobra widoczność możemy zobaczyć Teneryfę i Pico de Teide Preved. Odwracamy się w stronę lądu i widzimy Barranco La Arena i La Aldea de San Nicolas. Jedyny minus tego miejsca to duży wiatr Biggrin.

Nacieszyliśmy oczy widoczkami i jedziemy dalej. Kolejny przystanek to Fuente de los Azulejos przepiękne kolorowe skały. Kolory powstałe w wyniku procesów utleniania nadały temu miejscu niepowtarzalny klimat.
Nie wiem czy wiecie, że nazwa Wyspy Kanaryjskie nie pochodzi od kanarków tylko od PSÓW. Po łacinie canis znaczy pies, więc powinny się nazywać raczej Psie Wyspy Lol.
Te dwa spotkane przy drodze słodziaki pilnowały baru i straganu Biggrin. Nie jest to jednak rasa , z których słynie GC. Dogów Kanaryjskich nigdzie nie spotkaliśmy.
Robi się późno i powoli zaczyna zachodzić słoneczko czas wracać do hotelu.













Nasz plan został w całości zrealizowany Dance 4. Mega szczęśliwi wróciliśmy do hotelu Preved.


Kolacja jak zwykle bardzo smaczna.


 



Po kolacji  z naszymi kompanami chcemy się wybrać do Puerto Rico na balety.
Niestety okazuje się, że dyskoteki są pozamykane Dash 1. Większość restauracji również Crazy . Tak się zjadowiliśmy, że nawet jednej fotki nie zrobiliśmy , chociaż wieczorem miasto wyglądało bardzo ładnie.
 No cóż niepocieszeni wracamy do hotelu, bar jeszcze otwarty Party.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz