piątek, 23 sierpnia 2024

Pagoda Thanboddhay - wokół świątyni

Do pierwszej atrakcji dzisiejszego dnia mamy niespełna 15 km, z czego spory kawałek płatną autostradą...


A po niespełna półgodzinnej przejażdżce zatrzymujemy się przy najbardziej kolorowym i niezwykłym kompleksie świątynnym jaki podczas tej podróży zdarzyło nam się odwiedzić - Thanboddhay Pagoda.


Wjazdu na teren świątyni bronią dwa gigantyczne Białe Słonie dźwigające na grzbietach złocone pagody - element, który wykorzystywany jest podczas różnych ceremonii gdy biały słoń niesie na grzbiecie święte relikwie. A za słoniami typowa dla dróg prowadzących do świątyń brama...




Zaparkowaliśmy w cieniu drzew i ruszamy na zwiedzanie. Już pierwszy rzut oka na tę niezwykłą budowlę rozbudza zainteresowanie i wyobraźnię. Ale zanim wejdziemy do jej wnętrza obejdziemy dookoła świątynię i obejrzymy towarzyszące jej obiekty, w tym bardzo wyjątkowy cmentarz...



Świątynia otoczona jest aleją oferującą doskonałe widoki na jej kształt zewnętrzny i  bujną zielenią... Z każdej strony w oczy biją dziesiątki złoconych stup opartych na niewielkich kapliczkach, z których każda zawiera posążek Buddy na jej dachu. 
Świątynię otacza też  dwadzieścia wysokich na około 20 m filarów tagundaing zwieńczonych niewielkimi złoconymi stupami. Natomiast z każdej strony każdy filar podzielony jest na kilkadziesiąt poziomów wnękami, w których wstawione są niewielkie, identyczne posążki Buddy...



Pierwszy zwracający uwagę obiekt to ogromne tradycyjne żarna...


A zaraz obok wiata, w której miejscowy rolnik prowadzi woły do pracy. Można założyć, że jest to wyraz uznania dla ciężkiej pracy birmańskich rolników...



Idziemy dalej i podziwiamy. Kicz? Może, ale taki kolorowy. połyskujący kicz ogląda się bardzo przyjemnie, szczególnie gdy odbijają się od niego promienie słońca...


Część opisujących tę świątynię wskazuje na jej, według mnie dość dalekie, podobieństwo do świątyni w Borobodur Indonezji...





Poza filarami tagundaing budynek główny otacza kilka rzędów kaplic "prywatnych" fundowanych i utrzymywanych przez rodziny upamiętnione na nich napisami.









Na kolejnym narożniku terenu pagody Thanboddhay znajduje się kwadratowy staw otoczony zadaszoną galerią, do której prowadzi jedno wejście od strony pagody. Na środku stawu znajduje się filar zwieńczony kapliczką w kształcie stupy osadzonej na tetrapylonie, w którym pod drzewem siedzi Budda w towarzystwie słonia.




Nad poziomem wody basen otoczony jest płaskorzeźbą przedstawiającą różne sceny z udziałem słoni.








Nad wejściem do galerii znajduje się napis, którego niestety nie udało mi się przetłumaczyć w sposób sensowny a tłumaczenie google niewiele wnosi: "Kiedy Daw Mya, pustelnik aptekarz z Rangunu, Kyi Mi Tai i Ko Nyun Maung zmarł, słoń zmarł". Zapewne odnosi się to do jakiejś nieznanej nam lokalnej historii. Tekstowi towarzyszą figury trzech, oczywiście białych słoni.




Kilka kroków dalej w cieniu rozłożystych drzew znajduje się kaplica przedstawiająca kilka scen. W centralnej części mamy posąg Odpoczywającego Buddy. W pozycji leżącej Budda przedstawiany jest dwojako - gdy leży z otwartymi oczami i głowę opiera na ręce to jest to Budda wypoczywający. Natomiast gdy oczy są zamknięte a głowa spoczywa płasko na poduszce to jest to Budda osiągający stan Nirwany czyli inaczej umierający.


Druga scena przedstawia błogosławieństwo udzielane królowi.


Natomiast u stóp Buddy rozgrywa się dość makabryczna scena - zapewne egzekucji na kimś, kto złamał zasady ale tutaj tekstu nie udało nam się rozszyfrować zupełnie.



Kilka kroków i jesteśmy przy kolejnym kwadratowym basenie otoczonym zadaszoną galerią. Tym razem w jego centrum Budda odpoczywa w cieniu, który daje mu wąż Naga (ale tym razem jednogłowy). Naga jest tu tak uprzejmy, że ze zwojów swojego ciała tworzy tron dla Buddy...




Tym razem otaczający basen fryz przedstawia sceny rodzajowe, zapewne z jakiejś birmańskiej opowieści historycznej...








Mijamy dom, w którym mieszka kilka rodzin, zapewne pracujących w świątyni...


... przechodzimy przez Bramę Tygrysa...



... i wchodzimy w znajdującą się między prowadzącą do świątyni ulicą a gmachem świątyni "strefę pielgrzyma". Znajduje się w niej kilka budynków o ciekawej architekturze i bardzo rozbudowanych dekoracyjnie fasadach, w których mieszczą się noclegownie dla przybywających do świątyni pielgrzymów, stołówki oraz część związanych ze świątynią biur administracyjnych. 











Mijamy kolejną kolumnę tagundaing, inną niż te wokół świątyni i zgodną z kanonem takich kolumn. Taka zdobiona kolumna, bardzo często umieszczana w birmańskich świątyniach i klasztorach buddyjskich ma szczególne znaczenie. Należy zauważyć, że na jej szczycie znajduje się buddyjska kaplica a u podstawy od kilku do nawet 37 postaci ludzi, w typowych strojach. Te postacie u podstawy to grua Natów, opiekuńczych duchów osadzonych w birmańskiej tradycji znacznie wcześniej niż pojawił się tam Buddyzm. I kolumna taka symbolizuje przyjęcie Natów do kanonu buddyjskiego Dhamma. A w przypadku tej kolumny pod jej szczytem znajduje się postać buddyjskiego mnicha reprezentująca twórcę tej świątyni. Natomiast w tle wieża widokowa, o której nieco dalej. 


I tak dochodzimy na położony przy pagodzie Thanboddhay cmentarz, na który składa się kilkadziesiąt mauzoleów. I przyznam, że takiego buddyjskiego cmentarza nie widzieliśmy w żadnym innym miejscu.






Grobowce są tu ogromne, niezmiernie bogato zdobione i kiczowato kolorowe...










A to tamtejszy odpowiednik naszej kaplicy pogrzebowej.



Mały wszędzie znajdzie jakiegoś przyjaciela...














Pomiędzy cmentarzem a pagodą znajduje się jeszcze wieża widokowa Arlain Nga Sint, która stanowi niejako odrębną świątynię otoczoną gankiem.
 

Wewnętrzna strona otaczającej wieżę galerii to seria kaplic przedstawiających różne sceny, nie zawsze dla nas zrozumiałe.



Mam wrażenie, że przynajmniej część tych kaplic przedstawia historię małżeństwa, tragicznej śmierci jednego z małżonków oraz ich zjednoczenie w drodze do nieba, ale czy tak jest rzeczywiście?





Mieliśmy nieodpartą chęć wspiąć się na szczyt wieży widokowej aby spojrzeć na pagodę Thanboddhay z góry, jednak powstrzymał nas ten oto napis: KOBIETOM NIE WOLNO. KOBIETY NIE WSPINAJĄ SIĘ. No taki przejaw dyskryminacji zdecydował, że jedynie obeszliśmy wieżę wokół u jej podstawy...





I przyszła pora, aby ruszyć na zwiedzanie głównego obiektu w tym miejscu Pagody Thanboddhay - ale o tym w kolejnym poście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz