poniedziałek, 2 września 2024

Klasztor Atumashi i Świątynia Shwenandaw

 Po królewskim pałacu przyszła kolej na położoną niedaleko jego murów świątynię o skomplikowanej dość nazwie - Mahā Atulaveyan Kyaungdawgyi - łatwiej więc posługiwać się jej nazwą uproszczoną i potoczną  Świątynia lub Klasztor Atumashi.


Gdy Król Mindom powołał do życia nową stolicę 16 czerwca 1858 r. zainicjował realizację siedmiu wielkich projektów o kluczowym według niego znaczeniu dla nowego miasta. Jednoczesną budowę zatwierdził królewskim dekretem z dnia 27 kwietnia 1859 r. a w dniu 23 maja 1859 wmurowano kamienie węgielne pod wszystkie te siedem obiektów. Jednym z nich była właśnie królewska pagoda Mahalokamarajain czyli Atumashi. 


Król kilkakrotnie odwiedzał świątynię. Jeszcze przed ukończeniem jej wyposażenia 26 kwietnia 1877 a następnie gdy obiekt został już wykończony, udekorowany posągami i snycerskimi dekoracjami (trzeba pamiętać, że oryginalny klasztor wzniesiony został w całości z drewna tekowego a następnie był tynkowany) 29 listopada 1877. 
Głównym elementem wyposażenia był wielki posąg w którym  w czole Buddy osadzono wielki diament podarowany przez Gubernatora prowincji Rakhine szóstemu  z dynastii Konbaung władającemu krajem w latach 1782 - 1819 Królowi Bodawpaya (także Badon Min). Z kolei tablice z tekstem buddyjskiego kanonu Pitaka zostały przeniesione do świątynnego ogrodu 10 maja 1878. I wtedy świątynia była już gotowa. Niestety nie na długo. Wielki diament skradziony został 29 listopada 1885 r i nigdy go nie odnaleziono. Inna wersja historii mówi, że Brytyjczycy zmienili klasztor w koszary a w roku 1890 (albo 1892) przy okazji pożaru diament o wadze 19.2-karata został skradziony.   


Przez kolejne ponad 103 lata klasztor był ruiną. Decyzję o jego odbudowie podjęto w 1995 i w ciągu kolejnego roku został odrestaurowany. Prace ukończono 30 listopada 1996 a pod opiekę Departamentu Archeologii przekazano go 9 stycznia 1997 r. 
Ale... pierwsze zastrzeżenie budzi to, iż odbudowę zrealizowano według oryginalnego projektu ale z nowoczesnych materiałów i drzewo tekowe zastąpił w większości beton. Między innymi z betonu wykonano część opartą bezpośrednio na gruncie i platformę, na której wzniesiony jest klasztor. Druga sprawa to fakt, iż do odbudowy klasztoru junta wojskowa wykorzystała niewolniczą pracę osób skazanych, głównie więźniów politycznych. 


Obecnie parter całej konstrukcji wyglądem przypomina podziemny parking w supermarkecie...


Po betonowych schodach wchodzimy na platformę właściwej części świątyni.




Do świątynnej sali prowadzą pięknie rzeźbione drzwi...




We wnętrzu największe wrażenie robi podwieszone, drewniane, bogato złocone sklepienie. Natomiast wielka hala jest praktycznie pusta...



Jedynym wyposażeniem jest ołtarz z niezbyt wielkim posągiem Buddy. Gdzie mu tam do oryginału, który mierzył nieco ponad 9 m wysokości... Ale przynajmniej jest złocony...



Klasztor Atumashi opuszczamy bez większych wrażeń i pieszo zmierzamy do kolejnego obiektu, który położony jest około 200 m od niego.


Obiektem tym jest Świątynia Shwenandaw (zapisywane też jako Shwe Nan Daw Kyaung). I tu, zanim jeszcze weszliśmy do wnętrza byliśmy już pod wrażeniem przepięknej budowli.


Budowla ta jest znacznie starsza niż inne obiekty w Mandalaj, znacznie starsza niż oryginalny pałac królewski. Wzniesiono ją jako część pałacu królewskiego w Amarapura (albo też  Amayabuya). Miasto to zostało założone w maju 1783 r. przez Króla Bodawpaya jako jego nowa stolica. W 1810 r. liczące ponad 170,000 mieszkańców miasto zostało poważnie zniszczone przez pożar. Po pożarze stolica na pewien czas przeniesiona została do Ava by powrócić tam w 1842 r. Jednak, jak wcześniej pisałem, Król Mindon postanowił wznieść nową stolicę - Mandalaj zaledwie 11 km od Amarapura  i z braku środków po przegranej Drugiej Wojnie Brytyjsko-Birmańskiej postanowił przenieść to, co się dało ze starego pałacu i wykorzystać przy budowie nowego. Między innymi rozebrano i przewieziono na słoniach pałacową świątynię...


Wykonaną w całości z drzewa tekowego świątynię złożono z kawałków jako część Szklanego Pałacu w kompleksie pałacu królewskiego w Mandalaj. W kompleksie tym występował pod nazwą Złotego Klasztoru Pałacowego. Budynek ten należał więc do prywatnych apartamentów króla. Król Mindon mieszkał w nim wraz ze swoją Główną Królową i w tym budynku zmarł 1 października 1878 r. Po jego śmierci, jeszcze w tym samym roku (niektóre źródła podają, że nawet jeszcze przed śmiercią króla) jego następca Król Thibaw Min obawiał się, że budynek ten jest nawiedzony "duchem Króla Mindona" i polecił jego rozebranie i złożenie na nowo w nowej lokalizacji niedaleko pałacu..  


W nowym miejscu obiekt ten funkcjonował od 1880 r. jako klasztor, który Król Thibaw  odwiedzał często dla medytacji i nadal w budynku tym zobaczyć można kanapę, na której siadywał. Koszt przeniesienia i odbudowy tego obiektu wyniósł 120,000 rupii. I jak widać opłaciło się. gdyż jako jedyny obiekt stanowiący element królewskiego pałacu Świątynia Shwenandaw przetrwała brytyjską okupację Birmy, pożar pałacu, bombardowanie przez Japończyków i wielki pożar po bombardowaniu alianckim. I dopiero po obejrzeniu tego tekowego budynku można próbować wyobrazić sobie jakie wspaniałości utracone w nieszczęśliwych okolicznościach istniały w królewskim pałacu... 


I z zewnątrz i wewnątrz Świątynia Shwenandaw wzbudza podziw dla kunsztu tworzących ją birmańskich snycerzy, którzy w drewnie wyczarowywali cuda. Wspaniałe wzory roślinne, postacie ludzi i zwierząt, sceny z birmańskiej mitologii - to wszystko znajdziemy na ścianach i dachu wyrzeźbione w tekowym drewnie...



Już po elewacjach zewnętrznych widać dlaczego świątynię tę nazwano złotą. W czasach świetności była po prostu złocona, jednak złocenia te na elewacjach zachowały się jedynie w niewielkich fragmentach .





Inaczej sprawa ma się we wnętrzu. Tutaj złotem pokryte było, a dzisiaj w większości jest, wszystko.



Drewniany, złocony kasetonowy sufit sali opiera się na złotych kolumnach z pni drzewa tekowego.








Na vis-a-vis wejścia znajduje się ołtarz z niewielką figurą Buddy oprawiony w złoconą ramę przypominającą królewski tron. I tu spotykamy kolejny przejaw dyskryminacji ze względu na płeć - kobietom nie wolno wchodzić w świątyni do części, w której znajduje się ołtarz.  A przed nim właśnie, w przestrzeni ogrodzonej balustradą znajduje się medytacyjna kanapa króla...




W obramowaniu posągu, na wysokości głowy Buddy znajdują się medaliony prezentujące zodiakalne symbole rodów słońca i księżyca - królewski paw i królik...


Do najcenniejszych elementów rzeźbiarskich w tej świątyni należy 10 scen z życia Buddy według księgi jataka. 






Opuszczamy Świątynię Shwenandaw pod mocnym wrażeniem doskonałości i bogactwa o czym przypominają nawet obramowania drzwi...


Wracamy do naszego pojazdu a po drodze przed klasztorem Atumashi spotykamy grupę mniszek...




Do kolejnego miejsca mamy tylko kilka minut jazdy ale jego opis już w kolejnym poście...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz