piątek, 12 kwietnia 2024

Zwiedzanie Nairobi 1

 Dziś mamy cały dzień na zwiedzanie stolicy Kenii. Przedłużyliśmy pokój do wieczora, tak, że po zwiedzaniu wrócimy jeszcze do pokoju przebrać się na podróż. I możemy już rozpoczynać ten dzień od hotelowego śniadania, które serwowane jest w Artcaffé Chester House.



Muszę przyznać, że obfitość tego śniadania faktycznie znacznie przerosła nasze oczekiwania. Taka porcja to wystarczy za całodniowe wyżywienie turysty...




Po śniadaniu jeszcze kilka zdjęć z naszego balkonu...






... i możemy ruszać "w miasto". Nie musimy wybierać się daleko, gdyż sławny City Market położony jest nieomal po przeciwnej stronie ulicy. To bardzo wygodne, bo jesteśmy umówieni z naszą Caroline na ostateczne rozliczenie, więc zbyt daleko odchodzić nie możemy...


City Market to kolorowy z zewnątrz, mocno zaniedbany budynek, podzielony na kilka części gdzie znajdziemy i odzież, i kwiaty, i owoce, i artykuły spożywcze i najróżniejsze pamiątki z Afryki.





Na targu, jak na targu - ogromny wybór ludowych wyrobów - torebek z sizalu i włóczki, kolorowych pamiątkowych koszulek, kapeluszy, czapeczek. Jest też lokalna biżuteria i dzieła sztuki lokalnych artystów.









Dość szybko przenieśliśmy się na piętro, gdzie królują przedmioty, które w naszych europejskich standardach znalazłyby godne miejsce w muzeach etnograficznych. Na pokrytych grubą warstwą kurzu półkach oraz na ścianach znajdziemy faktycznie stare dzieła sztuki afrykańskiej nie tylko z Kenii.




Etnograf zajmujący się sztuką ludową Afryki mógłby do każdego z tych przedmiotów dopisać historię, tym bardziej, że niektóre z nich miały znaczenie rytualne.











Ciekawe i piękne przedmioty, ale nie ryzykowałbym wywozu z Kenii większości z nich, bo mogłoby to narazić na oskarżenie o próbę wywiezienia z kraju przedmiotów o wartości zabytkowej.










Pooglądaliśmy, porozmawialiśmy z kilkoma sprzedawcami, wyraziliśmy swój zachwyt niektórymi przedmiotami i udaliśmy się na spotkanie z Caroline. Ale przyznam, że nie czuliśmy się na tym targu ani bezpiecznie ani swobodnie jak na targach, które odwiedzaliśmy w Azji. I mimo to, że Central Market miał jeszcze wiele miejsc, do których nie dotarliśmy to jakoś zdecydowanie nie mieliśmy chęci by tam jeszcze wrócić.
Co było dalej opiszemy w następnym wpisie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz