środa, 29 marca 2017

Indie- Colva- Margao

Jedziemy do Margao, które słynie z targów. Miasteczko samo w sobie jest średnio ciekawe, tradycyjna zabudowa kolonialna, park w centrum miasta, wąskie zatłoczone uliczki.
 Natomiast targ jest bardzo interesujący

Jak tam pięknie pachniało Man in love

Wracamy do Colva i postanawiamy pójść  basen.







Na basenie było ok, ale nam się chce na plażę. No to myk i jesteśmy ,a tam to już tylko tak było Sun-smilie water  009
Na plaży oczywiście zostajemy aż do zachodu słońca Preved.
Pojawiają się tłumy miejscowych
ale jak tu nie przyjść na takie widoczki Preved
Zachód słońca jak zwykle na Goa był piękny, ale czas pomyśleć o kolacji Smile. Wracamy do hotelu, gorący prysznic, „cieplejsze” ubranko wkładamy i idziemy na „randkę” Yahoo. Dzisiaj siadamy przy stoliku na piasku, bliżej wody i całej reszty ( oczywiście chodzi o moje psiaki, z którymi się już zaprzyjaźniłam) Biggrin . W karcie jest spory wybór sizzlerów i mój ulubiony kurczak Tandori. Łamię sobie głowę co wybrać Girl wacko. A tu DZ wyskakuje, że on weźmie sizzlera krewetkowego (krewetki to on tylko toleruje, ale żeby za nimi przepadał i chętnie jadł jako ulubione danie Wacko?), a ja mogę kurczaka. No układ idealny Yahoo dwa moje ulubione dania .
Siedzę zadowolona na maksa, idzie pierwsze danie. Mój kurczaczek Biggrin
A potem. Kelner idzie z sizzlerkiem. Staje i przed nami z kieszeni wyciąga zapalniczkę, sprawnie polewa potrawę alkoholem, podpala i tadam . O rany, ale to był spektakl Preved. No nie wspomnę o smaku sizzlerka Man in love. Mega doznania. Dzięki Ci DZ za zrobienie mi przyjemności Kiss 2.
A cała ceremonia podania wyglądała tak Preved
a to już po "spłonięciu"





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz