sobota, 3 września 2022

Wypoczynek i Al Jazirah al Hamra

 Obok naszego hotelu jest ogromna piaszczysta wydma, na której miejscowi od czasu do czasu urządzają sobie jeep safari. Po śniadaniu poszliśmy obejrzeć to zwalisko piachu... 


Wydma od strony lądu jest wysoka na jakieś 3 piętra za to od strony morza co najmniej 6...



O ile w Dubaju czy Abu Zabi i RAK jeżdżenie samochodem po wydmach nie jest problemem o tyle w Szardży jest to zakazane, tak więc tutaj i miejscowi, i sąsiedzi bawią się, gdy tylko mają chęć...







Jesteśmy na plaży pod wydmą w porze odpływu i miękki piasek zachęca do spaceru...




Woda daje ochłodę nie tylko ludziom...



Na piasku kraby zostawiają układające się w ciekawe wzory ślady swojej bytności...
 
 


Wracamy na naszą hotelową plażę...


... a w tym czasie ktoś leci załatwić jakiś biznesik...




Woda cieplutka a przecież to luty, fali prawie nie ma więc trzeba skorzystać i zanurzyć się w wodach Zatoki Perskiej...









Z plaży przenosimy się nad hotelowy basen...



Przy basenie jakoś ciszej, mniej rosyjskich turystów, mniej rosyjskiego disco i przy barze spokojniej...





W barze hotel ma jednego ze "swoich" kotów, z którym szybko można się zaprzyjaźnić...




Ile można leżeć przy basenie, kiedy w okolicy jest jeszcze coś do odwiedzenia... Na późniejsze popołudnie postanowiliśmy pojechać do opuszczonego i mocno zrujnowanego miasta nad morzem - Al Jazirah al Hamra.


Al Jazirah al Hamra to pozostałość po dawnej osadzie plemienia Zaab, które  nazywano też Jazirah Al Zaab. 
Miejsce jest jedyną pozostałą w regionie Zatoki Perskiej miejscowością poławiaczy pereł. Oczywiście centralnym obiektem miasteczka czy też wioski był fort - siedziba szejka i lokalnego władcy. Początki Al Jazirah al Hamra sięgają XIV w. jednak o historii tego miejsca niewiele wiadomo aż do połowy wieku XIX. W tym czasie była to pływowa wyspa, której nazwę na język polski tłumaczy się jako "Czerwona Wyspa". Zamieszkiwali tu głównie rybacy i poławiacze pereł, którzy posiadali 25 łodzi do ich połowu, ale nie tylko. 
Na początku XX w. miejscowość liczyła około 500 domów, w tym całkiem bogate domy kupieckie, miała własny targ a mieszkańcy, których było około 2000 posiadali 500 owiec i 150 sztuk bydła.


W 1820 r. Szejk Rajib bin Ahmed Al Zaabi był jednym z czterech niezależnych władców, którzy zawarli układ z Koroną Brytyjską w sprawie opieki nad Półwyspem Arabskim. Zasobność miasteczka znacznie podupadła w latach 1920 kiedy to załamał się rynek pereł, na skutek wprowadzenia znacznie tańszych od poławianych w Zatoce pereł hodowlanych. Jeszcze w roku 1914, na podstawie umowy, można powiedzieć rodzinnej, między Władcą Szardży Szejkiem Khalidem bin Ahmad Al Qasimi a władcą Ras Al Khaimah Sejkiem Sultanem bin Salim Al Qasimi miejscowość wraz z okolicą stała się własnością Emiratu Ras Al Khaimah.


Mieszkańcy nie byli zadowoleni z władzy i praktycznie aż do lat 1960 trwał raz ostrzejszy, a raz nieco przygaszony konflikt między plemieniem Zaab a władzami Emiratu. Gdy na terenie Abu Dhabi odkryto złoża ropy naftowej, a w 1968 r toczył się ostry spór między ostatnim burmistrzem - szeryfem Al Jazirah al Hamra, Husseinem Bin Rahma Al Zaabi a władcą pojawił się negocjator - zbawca Władca Abu Dhabi Szejk Zayed bin Sultan Al Nahyan, który zaoferował mieszkańcom utworzenie nowej osady na terenie jego Emiratu i przeprowadzkę. I tak około 2500 mieszkańców przeniosło się do Al Zaab na terenie Abu Dhabi, a ich dawne miasteczko stało się popadającym w ruinę "Miastem Duchów". 


Rejon Al Hamra jest rejonem rozwojowym i powstało tam między innymi duże strzeżone osiedle, kilka hoteli i inne obiekty. W związku z tym podjęto decyzję o rewitalizacji miasta duchów i utworzeniu tam w pierwszej kolejności ośrodka. Rozpoczęto od uporządkowania fortu i terenu wokół niego. Przygotowano parking. Oczyszczono dawny targ. I tak miejsce to stało się atrakcją turystyczną. 


Na odremontowanych ścianach zawisły zdjęcia wykonane przez lokalnych fotografików. Ustawiono kilka przykładów lokalnych dzieł sztuki...



Na dawnym bazarze poza fotografiami prezentowane są dywany i wyroby lokalnego rękodzieła...











W zagospodarowanej już części osady zrobiło się jakoś kolorowo i przyjemnie...








Kilka odnowionych wnętrz pokazuje, jak mieszkali tu ludzie z plemienia Zaab...




Całkiem zaskakujące było dla nas napotkanie na naszej drodze takiej stacji dla zwierząt...




Ściany zrujnowanych budynków odsłaniają materiały wykorzystywane do wznoszenia ich - głównie skałę koralową...




Według przekazów historycznych znajdował się tu meczet z 30 kopułami... Zostały tylko kawałki ścian.



Czym dalej zagłębiamy się w kręte uliczki miasteczka tym bardziej zrujnowane są opuszczone domy.





Na godną prezentację czeka kadłub łodzi poławiaczy pereł...




Tu kiedyś była szkoła...




Ruiny ruinami, ale wszystko wskazuje na to, że w tych ruinach mieszkają jacyś ludzie...


I faktycznie spotykamy między gruzami, a nieco lepiej zachowanymi domami paru bardzo biednie odzianych mężczyzn, którzy, co widać na pierwszy rzut oka, są ciężko i za psie pieniądze pracującymi w Emiratach przybyszami z Pakistanu czy Bangladesz. Oni tu żyją - aż trudno w to uwierzyć...






Nad ruinami dominuje grożący zawaleniem minaret opuszczonego meczetu...




 

Obeszliśmy teren i wracamy do frontu części już zagospodarowanej. Za kilka lat to może być całkiem miły skansen życia dawniejszych mieszkańców Emiratów z przed czasów ropy naftowej...







Wracamy do hotelu i mamy jeszcze czas, by zdążyć zejść na plażę na zachód słońca... 



A na plaży wszystko przygotowane do romantycznej kolacji, niestety nie naszej...








A gdy zaszło słońce przyszedł czas na kolację...




Jutro przenosimy się z nad Zatoki Perskiej nad Zatokę Omańską...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz