niedziela, 24 lutego 2019

Dzień 8 - Longmen i Luoyang

Kolejny dzień to groty Longmen... i przykra zmiana pogody - siąpi drobna mżawka  i jest niestety mglisto...
Groty Longmen położone są na odcinku około 1000 metrów nad rzeką Yi. Wykuto je w zboczach dwóch gór -  Xiang i Longmen. Budowę zlecił cesarz Xiaowen z Północnej Dynastii Wei około roku 493 kiedy to przeniósł swoją stolicę do Luoyang. Od tego czasu Groty Longmen były w trakcie ciągłej rozbudowy przez 400 lat do czasów Północnej Dynastii Song (960-1127). Na terenie grot znajduje się ponad 2,300 wnęk i nisz, 2,800 stelli, 40 dagob, 1,300 grot i około 100,000 posągów najrozmaitszej wielkości.
Zwiedzanie odbywa się trasą wzdłuż rzeki Yi, najpierw po zachodnim, a następnie po wschodnim jej brzegu, od mostu do mostu. No to ruszamy...


Pierwszy kompleks świątynny na trasie to Groty Binyang, w którego skład wchodzą trzy groty: Północna, Środkowa i Południowa. Źródła podają, że grotę tę tworzyło 800,000 robotników na przestrzeni lat 500 do 523 n.e.





W grotach zachowały się także częściowo dekoracje malarskie, co pozwala wyobrazić sobie, jak wspaniale prezentowały się w swej pełnej krasie.




Centralnym posągiem w tej grocie jest Budda Sakyamuni otoczony przez swoich czterech uczniów - Bodhisattvów. 


Posążki Buddy w grotach mają najrozmaitsze wielkości od kilku zaledwie centymetrów do wielu metrów wysokości...






Kolejny z głównych obiektów to Nisza Trzech Buddów prezentująca Buddę przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.



Niestety zamglenie i deszczyk powodują, że widoki przez rzekę wychodzą mocno rozmyte...

 "Chryzantemowe Skały" to bardzo ciekawe obiekty. Naturalna skała udekorowana białymi wykwitami przypominającymi kształtem kwiaty chryzantemy.



Kolejna dobrze zachowana grota to Grota Wanfo. Grota ta zbudowana została w roku 680 przez Gaozong oraz Wu Zetian. Mieści się w niej 15,000 posążków Buddy wyrzeźbionych w niewielkich niszach. Każdy posążek jest inny, a najmniejszy Budda ma tylko 2 centymetry wysokości.






Grota Kwiatu Lotosu wykonana została w 527 roku...













I tak dochodzimy do najokazalszego zespołu - Świątyni Fengxian. Świątynia liczy sobie 36 metrów szerokości i 41 metrów długości. Wybudowano ją między rokiem 672 a 676 dla Cesarzowej Wu Zetian. Szczególną uwagę zwraca dziewięć figur, wśród których najważniejszą jest postać Buddy Vairocana. Figura ta ma, bagatela, 17.14 m wysokości a uszy Buddy mają po 2 m długości. Mówi się, że postać Buddy Vairocana Buddha  uważana za kwintesencję elegancji epoki Tang została wyrzeźbiona tak, by urodą przypominała fundatorkę, czyli Cesarzową Wu Zetian i określa się ją mianem "Chińskiej Mona Lisy, Wenus lub Matką Chin"













Zahaczamy jeszcze o Grotę Recept Medycznych na której ścianach wykuto 140 medycznych recept na szeroką gamę dolegliwości od zwykłego przeziębienia aż po obłęd...



No i zbieramy się do powroty po wschodniej stronie rzeki Yi. Niestety nadal pada i jest mglisto...











Padający deszcz nieco przyspieszył nasz powrót do parkingu...
Nagle słyszymy głośne nawoływanie "hu je, hu je.".. No to trzeba sprawdzić, czego te "hu je" dotyczą. Okazało się, że lokalna przedsiębiorczyni wypieka naleśniczki z zieleninką i sprzedaje je po "hu je" co mieliśmy rozumieć jako "po juanie"... Oferta skusiła nas i naleśniczki okazały się całkiem smakowe...





Kolejnym punktem programu była wizyta w zakładzie, gdzie tworzy się chińskie wycinanki oraz obrazy na papierze i jedwabiu. Można było też odebrać naukę wycinankarstwa...



Pod pewnymi względami produkty własne były nawet nieco zbliżone do wyrobów lokalnych artystów...











Wsiedliśmy do autokaru i nasz pilot oznajmia nam, że jedziemy teraz do Luoyang i będziemy mieć czas wolny do wieczora na zakupy.... Zaraz, zaraz, coś nam się nie zgadza... Wyciągamy program, a tu wyraźnie zapisano "Zwiedzanie Świątyni Białego Konia"... Pan pilot nieco się zmieszał, że mało czasu, mało ciekawe itd. No nie, Zające nie odpuszczą przecież najstarszej świątyni buddyjskiej w Chinach. Szybko przekonaliśmy szeryfa, że jednak jedziemy do świątyni, pomimo jego zdecydowanego niezadowolenia... Ale program to program...


Świątynia Białego Konia, według tradycji, jest pierwszą świątynią buddyjską w Chinach utworzoną w roku 68 n.e. przez Cesarza Ming w stolicy Wschodniej Dynastii Han, Luoyang. Według legendy emisariusze cesarscy z podróży w poszukiwaniu buddyjskich ksiąg dotarli do Indii i w drogę powrotną zabrali ze sobą dwóch buddyjskich mnichów, księgi buddyjskie i posążki, które przywieźli na dwóch białych koniach i stąd nazwa świątyni. 






































Okrągłe wrota to ulubione wrota Małego Zająca...















Biorąc pod uwagę to, co zobaczyliśmy w świątyni warto było zawalczyć o jej zwiedzanie.
No a teraz zakupy w centrum Luoyang...









Tu nabyliśmy chiński nóż - tasaczek bardzo wygodny do przygotowywania potraw kuchni chińskiej.
A skoro o kuchni mowa, to z zakupów udaliśmy się na kolację...


Tym razem szczególnym zainteresowaniem cieszyła się ryba w sosie...




A po kolacji na dworzec, by nocnym pociągiem dojechać do Nanjing.




Chińskie sypialne są bardzo wygodne...


 ... a podróż upływa przyjemnie w miłym towarzystwie...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz