piątek, 26 maja 2017

Gozo

Kolejny dzień naszych wakacji postanawiamy spędzić na Gozo. Jedziemy lokalnym autobusem do miejscowości Cirkewwa. W necie naczytałam się, że to jedno z najbardziej malowniczych miejsc na wyspie.... Paradise Bay miało być rajem. W praktyce okazało się, że Zatoka jest ładna i ma piaszczystą plażę...... tylko problem polega na tym, że ludzi na niej tylu, że ręcznika nie ma gdzie położyć. Zgodnie ustalamy, że zmieniamy nasze jutrzejsze plany i na pewno na tą plażę nie przyjedziemy.

 Autobus dowozi nas pod terminal promowy. Jeszcze w domu ustaliliśmy, że wyspę zwiedzamy autobusem typu hop on. Miałam też informację, że na Malcie bilet na bus możemy kupić o połowę taniej. Zaczynamy rozglądać się za sprzedawcami biletów. Widzę gościa w zielonej koszulce z logiem busa. Podchodzimy i faktycznie kupujemy bilety po 10 euro od osoby. Trochę mamy cykora, czy na Gozo nie okaże się, że zostaliśmy zrobieni w kły....
Pozostało nam jeszcze kupienie biletów na prom. Idziemy na terminal, kolejka straszna....... niestety nie mamy wyjścia i też musimy w niej stanąć. Co dziwne kasy są pozamykane. Okazuje się, że bilety są sprzedawane na chwilę przed przybiciem promu do brzegu. Kupujemy bilety,  koszt biletu w obie strony to 4.65 euro od osoby. Przechodzimy przez kontrolę i już jesteśmy na promie. Mamy swobodę wyboru miejsc. Wybieramy górny pokład.









Dobijamy do Gozo. Drugiej co do wielkości wyspy archipelagu Maltańskiego. Maltańska nazwa wyspy to Ghawdex, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza "radość" . Widok wyspy z portu faktycznie wywołuje naszą radość. Jeszcze większą radość mamy gdy okazuje się, że wykupiony przez nas bus to nie ściema. I tu ciekawostka po oddaniu vouchera drukują nam z kasy fiskalnej bilety na busa za 20 euro od osoby. Nic z tego nie rozumiemy.............. Dostajemy mapkę Gozo z rozkładem jazdy busa. Szybki rzut okiem i decyzja, że nie wysiadamy na każdym przystanku bo zabraknie nam czasu na objechanie całej wyspy. Autobusy jeżdżą co 45 minut. W niektórych miejscach jest to wystarczający czas na zobaczenie atrakcji w innych nie.




Jedziemy wąskimi wysoko zabudowanymi uliczkami. Zabudowa  jest konsekwencją licznych najazdów na wyspę. Mieszkańcy broniąc się przed piratami budowali " małe twierdze" w których mogli czuć się w miarę bezpiecznie.



Pierwszy przystanek jest przy Ramla Bay, my nie wysiadamy. Niestety z ulicy nie wiać jak wygląda plaża.
Kolejny stop to Savina Creativity Centre. Tu okazuje się, że przystanek jest obowiązkowy. 10 minut przerwy na zapoznanie się z lokalną kuchnią i zakupy. Ceny towarów iście z kosmosu....... nie pamiętam żeby ktokolwiek coś w tym miejscu kupił.




Jedziemy na Calypso Cave View  Jest to miejsce znane z mitologii greckiej. To tutaj fale wyrzuciły
 Odyseusza prosto w ramiona Calipse, która uwięziła go w jaskini. Niestety jesteśmy rozczarowani. Jaskinia jest zamknięta dla zwiedzających. Pozostaje nam jedynie popatrzeć na plażę Ramla.
 Na nasze szczęście tu autobus też ma krótki postój i za chwilę możemy pojechać dalej.




Jedziemy do Marsalforn Bay. To tutaj znajdują się sławne panwie solne. My nie jesteśmy nimi zainteresowani. Samo miasteczko wygląda ciekawie tylko w porcie i przy plaży. Pozostała część, tego największego na wyspie kurortu, nie wygląda zachęcająco do  spędzenia tu wakacji. Może ktoś, kto  potrzebuje wyciszenia ..... będzie tu się czuł dobrze. My jednak wolimy miejsca gdzie przez cały czas coś się dzieje. Nie wysiadamy tu, wystarczy nam widok z pokładu autobusu.
Muszę tu wypowiedzieć się jako osoba nurkująca. To tutaj są najładniejsze miejsca nurkowe w Europie..... jak zobaczyłam nurków idących pod górę w pełnym ekwipunku, to padłam. Niestety ktoś przesadził z lokalizacją klubów nurkowych....





Teraz objedziemy trochę wyspę, bo postanawiamy pojechać do Azure Window. Po drodze robimy kilka zdjęć. Nie powiem jednak żeby Gozo rzuciło nas na kolana.















Jesteśmy przy najważniejszym sanktuarium na Gozo czyli Ta' Pinu. W 1883 roku w tym miejscu , pewna wieśniaczka usłyszała wołający ją głos . Ten sam głoś usłyszał jej przyjaciel. Razem postanowili się modlić w niewielkiej kapliczce o zdrowie dla ciężko chorej matki dziewczyny. Chora odzyskała zdrowie i od tej chwili mnożyły się w tym miejscu cudowne uzdrowienia. Na początku XX wieku w miejscu kapliczki powstał kościół. Żeby wejść do kościoła mężczyźni muszą mieć długie spodnie, kobiety spódnice zakrywające kostki.




Dotarliśmy do Dwejra. Idziemy zobaczyć Azure Window. Muszę przyznać, że nie spodziewaliśmy się tutaj takich tłumów. Zrobienie zdjęcia bez ludzi w tle graniczy z cudem. Musieliśmy nieźle się nagimnastykować. Gdybyśmy wiedzieli, że za kilka miesięcy nie będzie już tego miejsca pewnie ilość zdjęć by była jeszcze większa.





















Wchodzenie na klif teoretycznie było zabronione. Kto jednak by się przejmował tabliczką z zakazem....

















 
Na koniec naszego objazdu pozostawiamy sobie spacer po stolicy wyspy Rabacie. Tak właściwie, stolica ma dwie nazwy. W 1887 roku stolicy nadano nazwę Victoria, na cześć królowej Victorii. Stolica leży dokładnie w centrum wyspy i jest najbardziej zaludniona. Jak przystało na stolicę skupiają się tu wszystkie ośrodki administracyjne, szkoły i szpitale. Główna ulica miasta to Republik Street. Przy tej ulicy zlokalizowana jest większość restauracji, sklepów, banków, teatrów. Przy Placu Niepodległości znajduje się dawna siedziba władz miejskich Gozo, obecnie siedziba lokalnej Rady.


 










Wspięliśmy się do Cytadeli górującej nad miastem. Mury obronne wokół twierdzy pochodzą z XVII wieku i wzniósł je hiszpański król Filip II, a potem wzmocnili je joannici. Cytadela stanowiła schronienie dla mieszkańców wyspy podczas najazdów Turków i piratów.  Obecnie część Cytadeli jest odbudowywana po zniszczeniach trzęsienia ziemi w 1693 roku. 






Katedra Najświętszej Marii Panny wybudowana została w okresie pomiędzy rokiem 1697 a 1711. powstała na odkopanych pozostałościach po dawnej świątyni rzymskiej. Wstęp do katedry jest płatny.












Zaraz przy głównych schodach Cytadeli znajduje się dawne więzienie. Udostępnione do zwiedzania, ale nie mamy ochoty wchodzić.










Z górnych murów podziwiać możemy panoramę całej wyspy.










Głównym kościołem Victorii jest Bazylika Św. Jerzego zwana też Złotą bazyliką.







Plac Św. Jerzego to bardzo klimatyczne miejsce. Warto przysiąść na chwilę w jakieś restauracyjce na kawę.




Uroczymi uliczkami starego miasta udajemy się w kierunku dworca autobusowego.








Kaplica Św. Jana Baptysty.





Nasze zwiedzanie Gozo dobiega końca. jedziemy w kierunku Maggar Harbour. Po drodze mamy takie widoki.




Chwilę czekamy na prom i wracamy na Maltę.



Czas zjeść kolację.








Po kolacji idziemy odpocząć w barze. To był długi i męczący dzień.
Gozo nie oczarowało nas. Nie jest to miejsce, w którym chcielibyśmy spędzić dłuższe wakacje. Jak dla mnie jednodniowy wyjazd zupełnie wystarczy.