sobota, 24 listopada 2018

Hue - dzień I

Po przejechaniu 540 km, wyspani i w miarę wypoczęci docieramy do kolejnego celu naszej wizyty w Wietnamie, cesarskiego miasta, Hue. Miasto rozpościera się po obu stronach rzeki Song Huong czyli rzeki Perfumowej. Jest stolicą prowincji Thua Thien, ale co najistotniejsze przed opanowaniem Wietnamu przez komunistów przez 400 lat było stolicą, a co za tym idzie politycznym, kulturowym i religijnym centrum Wietnamu. To tutaj znajdowało się Purpurowe Zakazane Miasto zamieszkiwane przez dynastię Nguyen, otoczone cytadelą i fosą. W okresie od 1802  do 1945 roku powstawały najokazalsze świątynie, pałace i grobowce. Niestety podczas ofensywy w 1968 roku miasto zostało bardzo zniszczone. Nowe komunistyczne władze nie miały ochoty na ratowanie tego co pozostało, a tym bardziej na odbudowywanie zbombardowanych budowli. Na szczęście w 1993 roku UNESCO postanowiło wpisać miasto na Listę Światowego Dziedzictwa i dzięki temu powoli odzyskuje ono dawny blask. 

Na dworzec kolejowy docieramy po godzinie 10.00 rano. Po wyjściu na zewnątrz okazuje się, że na przyjezdnych czeka mnóstwo taksówek. Pierwotnie planowaliśmy przejść się do hotelu lub podjechać lokalnym autobusem, ale zaczął padać deszcz. Postanawiamy więc skorzystać z oferty taxi. Już przy drzwiach wejściowych dostajemy pierwszą propozycję podwozu. Pada kwota 400 000 dongów..... śmiech mnie ogarnia, ale grzecznie dziękujemy i wychodzimy na plac. Tu cena spada do 350 000. Ponieważ plac jest duży i pełen taksówek idziemy dalej...... kierowcy specjalnie nie chcą schodzić z ceny, ale chętnych do podwozu jest już coraz mniej. Cena spada do 200 000, a ja upieram się przy 100 000 bo hotel nie jest daleko. Taksówkarz rzuca okiem na ilość potencjalnych klientów i przystaje na naszą propozycję. Wiemy, że i tak przepłaciliśmy, ale co tam jedziemy do hotelu Eldora.

Miasto przygotowuje się do obchodów święta 1-go Maja i jednocześnie trwa festiwal kultury. Ulice i park nad rzeką są pięknie przystrojone. Rozstawiane są sceny, trwają próby do wieczornych występów, wszystko nam się podoba i już wiemy, że będziemy mieli pobyt wypełniony atrakcjami od rana do późnej nocy. 

Podjeżdżamy pod marmurowe schody hotelu Eldora, kierowca otwiera nam drzwi, boy odbiera walizki, na tablicy wyświetla się powitanie dla nas, hm no miało być luksusowo, ale że aż tak....
Jesteśmy trochę za wcześnie, recepcjonista bardzo nas przeprasza, że pokój nie jest jeszcze gotowy, prosi o cierpliwość. Siadamy w holu, dostajemy pyszną herbatę i podziwiając wystrój hotelu czekamy na nasz pokój.















Nie minęło 45 min i nasz pokój jest już gotowy. Jedziemy na górę, wchodzimy do środka i szczęki nam opadają. Niby wiedzieliśmy co zamawiamy, oglądaliśmy zdjęcia, czytaliśmy recenzje, ale rzeczywistość nas przerosła........ Jest bosko !!!!!! 










Na ostatnim piętrze mamy do dyspozycji strefę spa i basen oraz bar z tarasem widokowym. 


Wczesnym południem ruszamy na spacer po mieście. Ulica, przy której mieści się nasz hotel specjalizuje się w sprzedaży materiałów i sukien. Dopadam do pierwszej wystawy, przyklejam nos do szyby.... Nie wierzę własnym oczom - kreacje z bajek Disneya... Dobrze, że sklep był zamknięty bo chyba do późnej nocy mierzyłabym sukienki księżniczek...............




Do głównej ulicy, deptaka i rzeki Perfumowej mamy jakieś 5 min spaceru. Jest dzień wolny, imprezy zaczynają się wieczorem więc ruch jest niewielki i spokojnie możemy rozglądać się w koło.






Jadąc do hotelu widzieliśmy deptak od strony ulicy i już nam się podobał, ale od strony rzeki to jest dopiero zachwyt........










Najchętniej zostalibyśmy na deptaku do późnej nocy, ale chcemy jeszcze dzisiaj zobaczyć Cytadelę. Musimy ruszać przed siebie w kierunku zabytkowego mostu prowadzącego przez rzekę Perfumową do murów obronnych. Most nie jest może idealny do spacerowania po nim, ze względu na panujący na nim ruch i brak chodników, ale chociaż raz musimy się nim przejść. 




Przed cytadelą dopada nas grupa lokalnych uczniów, którzy mają za zadanie próbować rozmawiać po angielsku z turystami. Nie mamy zbyt wiele czasu, ale dzieciaki są przesympatyczne i dajemy im się wciągnąć w rozmowy. Niestety nie był to dobry pomysł bo grupa chętnych na zadawanie pytań rosła, w międzyczasie jeszcze setki fotek pamiątkowych trzeba było zrobić.  Czas nie jest z gumy, a my mamy sporo do zwiedzania. Musimy się pożegnać    


Podchodzimy bliżej i zaczynają się salwy armatnie...... nie wiemy o co chodzi, przez chwilę mamy obawy czy dzisiaj będziemy mogli wejść do środka.





Kinh Thanh Hue wzniesiona została za czaów panowania cesarza Gia Long. Budowa trwała od 1805 do 1832 roku. Przez ponad 200 lat na terenie cytadeli budowano pałace, świątynie i inne konstrukcje służące cesarzom i dworzanom. Mury obronne mają 21 m grubości, 6 m wysokości 10 bram. Na szczytach murów wybudowano 24 bastiony. 
Wewnątrz cytadeli znajduje się Hoang Thanh - Cesarskie Miasto wybudowane w kształcie kwadratu. Royal Cytadel to ponad 100 obiektów podzielonych na sektory: 
- Brama Ngo Mon i Pałac Thai Hoa - obecnie sektor ten służy do organizowania wielkich uroczystości (czego świadkiem byliśmy)
- Sektor świątyń Trieu Mieu, Thai Mieu, Hung Mieu, The Mieu, Phung Tien
- Sektor gospodarczy, który służył jako magazyn cennych przedmiotów i warsztaty produkcyjne wyrobów służących na potrzeby rodziny cesarskiej
- Sektor Kham Van Palace i Co Ha Garden 

Tu Cam Thanh - Purpurowe Zakazane Miasto znajduje się za Pałacem Tronów. Było zarezerwowane wyłącznie dla cesarza i jego rodziny. Na terenie miasta znajdowało się 50 obiektów miedzy innymi Can Thanh (prywatny pałac cesarski), Chanh Palace (miejsce codziennej pracy cesarza), Koh Thai (pałac cesarzowej), Duyet Thi Duong (teatr cesarski) i Thuong Thien (cesarskie kuchnie).

W kasie biletowej kupujemy bilety wstępu po 150 000 wariatów od osoby i idziemy do głównego wejścia nieświadomi tego co nas czeka za murami. Niby oglądaliśmy setki zdjęć, ale tego dnia okazało się, że Cytadela wygląda zupełnie inaczej. 

         








Thai Hoa Palace, w którym cesarz pracował, udzielał audiencji, wydawał wyroki siedząc na niewielkim tronie. W tym miejscu odbywały się też ważne uroczystości, w tym koronacje. Wstęp do pałacu mieli tylko członkowie rodziny cesarskiej, mandaryni ustawiali się natomiast na dworze zgodnie z ich tytułem i stopniem.  Urzędnicy cywilni zajmowali miejsca po lewej stronie, wojskowi po prawej. 










Jednym z pięknie odrestaurowanych obiektów jest Cesarski Teatr pełniący obecnie podwójną funkcję teatru i sali bankietowej na specjalne okazje jak w dniu naszej wizyty.





Dzisiaj jest 1 Maja i z tej okazji w Purpurowym Zakazanym Mieście zorganizowano wystawę storczyków. Chyba pierwszy raz widzieliśmy aż tak piękne okazy. Ogromne storczyki zdobiły galerie, sale i ogród. Dzięki tej niesamowitej ekspozycji cytadela nabrała barw, kwiaty przysłoniły  nadszarpnięte zębem czasu, obdrapane ściany. Nasza wyobraźnia zadziałała i przez chwile poczuliśmy się jak  spacerująca po swojej posiadłości rodzina cesarska. 













W jednym z obiektów funkcjonowała wystawa wietnamskiej porcelany dekoracyjnej. Piękne okazy zdobią bogate domy, hotele i świątynie nie tylko w Wietnamie




































Phuoc Tho Temple




Tin Minh Bouilding pierwotnie drewniany, przebudowany w 1926 roku. Tu mieściła się  klinika rodziny cesarskiej.








Wieczorem zaplanowano w cytadeli kilka imprez. Pracownicy ozdabiają cesarską drogę lampionami. Muszę przyznać, że jak zrobiło się ciemno  wyglądało to bardzo ciekawie, tajemniczo i magicznie.





Sektor świątynny











Powoli zaczyna się ściemniać, zapalają się kolorowe lampiony, jest coraz mniej zwiedzających, za chwile zamkną się bramy, a nam nie chce się wychodzić.....










Po opuszczeniu cytadeli wracamy w kierunku rzeki Perfumowej. Po drodze chcemy zjeść kolację a wybór restauracji przeogromny. Nie wiemy, na którą się zdecydować. Nasz wybór pada na restaurację Lac Thien, gdzie przy stolikach siedzi mnóstwo miejscowych.  Wybieramy dania ze zdjęć w karcie - są świetne. Przyuważam, że większość lokasów zamawia tą samą potrawę. Placek do tego talerz zieleniny, jakieś sosy i papier ryżowy. Postanawiamy, że jutro tu wrócimy i sprawdzimy co to za specjał.







Po kolacji idziemy na spacer i popatrzeć na odbywające się nad rzeką imprezy.











Załapujemy się na darmowy koncert - dyskotekę. Tak jak u nas sponsorem głównym browar - lokalne piwo Ice oraz masowa produkcja licencjonowanego Carlsberga. Trzeba przyznać, że Pani DJ dawała ostro...



Wracając do hotelu zahaczamy o sklepy z przepięknymi materiałami. Przez chwilę mam pomysła uszyć sobie sukienkę, ale ostatecznie rezygnuję - uszyję sobie na południu Wietnamu.



Późno w nocy idziemy spać.

A na koniec, dla wytrwałych jeszcze filmik z naszych eskapad nocnych po Hue...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz