czwartek, 3 grudnia 2020

Galiny

Ostatnim miejscem przewidzianym do odwiedzenia podczas dzisiejszego wyjazdu jest pałac i folwark Galiny (za czasów Prus Wschodnich Gallingen). To spory kompleks w skład którego wchodzą pałac, zabudowania folwarku oraz park. Wjeżdżamy na parking i rozpoczynamy spacer od pałacu. Po drodze do bramy mijamy pochodzący z XVIII w spichlerz o konstrukcji szachulcowej i jeden z parkowych stawów...





No i już przed nami chyba najlepiej znany widok pałacu w Galinach - wieża bramna z dwoma oficynami po bokach...
Zanim wejdziemy na dziedziniec nieco historii tego miejsca...


Historia wsi Galiny sięga wstecz 1336 r. Wtedy to w akcie lokacyjnym wystawionym przez komtura z Bałgi Henryka von Muro po raz pierwszy w Prusach pojawia się nazwisko rycerza Eilenburga. Prawdopodobnie od tego czasu rozpoczyna się władztwo, tego wywodzącego się z Saksonii rodu, nad terenami dawniej należącymi do pruskiego plemienia Galindów i historia zamku w zakolu rzeki Pisy. Niespokojne czasy wojny Zakonu z Polską spowodowały zniszczenie majątku, które w 1414 r wyceniono na ogromną na owe czasy kwotę 4500 grzywien.
Wielki Mistrz Zakonu Krzyżackiego Heinrich Reuss von Plauen w roku 1486 nadał dobra w Galinach, niejakiemu Wend Illeburgowi za jego zasługi dla Zakonu jako dobra lenne.   


Skoro jest majątek i ma właściciela to zarówno właściciel z rodziną, jak też i obsługa majątku muszą gdzieś mieszkać. Pierwsza siedziba powstała w drugiej połowie XV w. Miała formę drewnianej warowni na podmurówce z kamieni i cegły. Wokół rozmieszczono również drewniane zabudowania gospodarcze. Taka forma zabudowy, otoczona fosą z wykorzystaniem zakola rzeki Pisy przetrwała do połowy wieku XVI.


W 1589 r. na fragmentach wcześniejszej budowli wzniesiono dla Botho zu Eulenburga nową rezydencję. Murowana struktura budowli posiadała cechy budowli gotyckiej z pomieszczeniami nakrytymi sklepieniami krzyżowymi. Zakładając, że budowla miała mieć charakter obronny, poprowadzono od niej pod korytem rzeki tunel ewakuacyjny do położonego niedaleko kościoła. Kościelne wejście do tunelu umieszczono pod ołtarzem. 


W wiekach XVII i XVIII pałac oraz jego otoczenie przebudowywano i rozbudowywano. Powstała brama wjazdowa, stajnia i wozownia. Zmieniająca się moda spowodowała, że w XIX w pałacowi nadano charakter budowli neogotyckiej. Przy okazji zlikwidowano prowadzący do pałacu zwodzony most, a otaczającą pałac fosę zasypano. 


Na przełomie XIX i XX w. majątek Eulenburgów w Galinach z powierzchnią ponad 1200 ha był jednym z największych w Prusach Wschodnich.  


W 1921 r Botho-Wend zu Eulenburg zdecydował się ponownie przebudować pałac przywracając mu jego wcześniejszy, renesansowy kształt. W tym celu zatrudnił pochodzącego ze śląskiego arystokratycznego rodu architekta Hrabiego Hochberga. Ten zdecydował się usunąć neogotyckie zdobienia i nadał pałacowi jego obecny wygląd.


II wojna światowa obeszła się z pałacem łagodnie i budowla jako taka nie doznała poważniejszych zniszczeń. Gorzej natomiast zakończyła się wojna dla właścicieli. Ostatni właściciel Galin - Botho Wend zu Eulenburg, poseł do Reichstagu, co cenniejsze obiekty z wyposażenia pałacu wyekspediował w kierunku Niemiec, jednak żadna z wyprawionych w drogę ciężarówek nie przekroczyła Odry. Pałac zajęła armia radziecka, co jak zwykle wiązało się z jego splądrowaniem i kradzieżą wszystkiego co w majątku pozostało. Sam Botho Wend zu Eulenburg został aresztowany i wyprawiony w drogę na zsyłkę na Syberię, jednak nigdy tam nie dotarł, gdyż w trakcie transportu zmarł. Gdy odeszli czerwonoarmiści na dosłownie tydzień właścicielem - zarządcą majątku stał się jego bratanek Udo Graf zu Eulenburg i następnie dobra Galiny przejęły władze polskie. 



Władze polskie nie wykazywały żadnej dbałości o przejęty majątek. Na pewien czas w sali ogrodowej pałacu urządzono mleczarnię. Później obiekt wykorzystywano jako placówkę kolonijną dla dzieci...
Pozbawiony należytej opieki pałac i otaczający go park oraz zabudowania folwarku popadały w ruinę aż do roku 1995.


Dopiero przekształcenia ustrojowe pozwoliły na znalezienie nowego właściciela i otoczenie kompleksu Galiny opieką. W 1995 roku Galiny trafiły w ręce warszawskiego producenta kosmetyków, właściciela firmy Bell, Pana Krzysztofa Pałyski. Podjął on, trwający nadal wysiłek restauracji Galin tworząc tam obiekt hotelowo-gastronomiczno-rekreacyjny. I oby udało się zrealizować jego plany do pomyślnego końca...


Z pałacem związany jest otaczający go park, przez który przepływa rzeka Pisa. Park powstał w XIX w. Inicjatorką jego założenia była żona Botho Ernsta zu Eulenburga, wywodząca się z kolejnego arystokratycznego rodu Prus Wschodnich, Malwina Hermina Ewelina Fryderyka zu Dohna z Gładysz. Obszar 4 ha przy parku przeznaczono na krajobrazowe założenie w stylu angielskim.


Tak obecnie przedstawia się elewacja parkowa pałacu...







Pięćdziesiąt lat zaniedbań w utrzymaniu parku jest nadal widoczne, chociaż jest on wysiłkami właściciela i architekta krajobrazu powoli przywracany do świetności... Z roku na rok coraz bardziej przypomina prawdziwy angielski park niż zapuszczoną zarośniętą krzakami dżunglę. 


























Gospodarstwo tak wielkie jak Galiny potrzebowało odpowiednich zabudowań gospodarczych. W XIX w. wzniesiono po południowo-zachodniej stronie głównych założeń pałacowych. W 1899 roku wzniesiono centralny budynek folwarku z wieżą i zegarem.


Obecnie w zabudowaniach folwarcznych mieści się stadnina koni i klub jeździecki... Do kompleksu należą też kuźnia, ferma małych zwierząt czy korty tenisowe... W sumie, piękne miejsce na spędzenie na odludziu udanych wakacji, z dziećmi, i szczególnie gdy ktoś jeździ konno lub chce się tej sztuki nauczyć...








Największy budynek folwarku mieści dwupoziomową gospodę z bardzo przyzwoitą kuchnią oraz część pokoi hotelowych (kolejne pokoje urządzono w odrestaurowanej już w pełni części pałacu).






Za budynkiem głównym folwarku znajduje się ogród z ziołami i warzywami oraz miejscem na imprezy plenerowe typu ognisko...



Po dość długim i intensywnym dniu zasłużyliśmy na dobry obiad i powiem szczerze, byliśmy bardzo zadowoleni...









A w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze w Kikitach nad jeziorem Luterskim na zachód słońca.






A po drodze trafił nam się jeszcze taki turysta... Uwaga na drogach Warmii i Mazur...


2 komentarze: