sobota, 2 grudnia 2017

Sułtanat Brunei

Opuszczamy Malezję i płyniemy do najbogatszego kraju w Azji czyli Sułtanatu Brunei.


Po dopłynięciu do Brunei przechodzimy przez bardzo dokładną kontrolę celną. Dostajemy specjalne deklaracje, w których musimy wpisać ilości papierosów i alkoholu, które  wwozimy do kraju. Stajemy w dwóch oddzielnych kolejkach (kobiety sprawdzane są przez celniczki), nasze bagaże są prześwietlane, dokumenty dokładnie sprawdzane i pada pytanie ile mam przy sobie pieniędzy? Długo się nie zastanawiam tylko odpowiadam, że ani grosza....  wszystkie pieniądze ma przy sobie mój mąż.... Celniczki patrzą na mnie ze zrozumieniem i lekką troską.....No cóż one wiedzą co to znaczy jak kobieta nie ma swoich pieniędzy.... tylko, że w naszym przypadku to ze względów bezpieczeństwa.... Dużego trudniej jest okraść..... pieniądze ma porozkładane po podwójnie zamykanych kieszeniach......
 Jesteśmy zmuszeni wymienić pieniądze w porcie bo musimy kupić bilety na autobus, który zawiezie nas do miasta. Kurs jest mało korzystny, a dodatkowo jeszcze wymieniają tylko 100$ banknoty. Jest to oszustwo, ale nie mamy wyjścia. Bilet na autobus kosztuje około 10 PLN. 


Po około godzinie dojeżdżamy na dworzec autobusowy w Bandar Seri Begawan. Teraz musimy znaleźć nasz hotel. Pytamy stójkowego jak daleko jest hotel. Okazuje się, że jakieś 10 min. spacerem. Rezygnujemy więc z brania taksówki i idziemy na piechotę. 

Dochodzimy do naszego hotelu The Capital Residece Suites i czeka na nas niespodzianka. Recepcjonista bardzo nas przeprasza, że nie ma zamówionego przez nas pokoju, ale mają pełne obłożenie i nasz pokój jest zajęty...... Trochę nam się podnosi ciśnienie, ale szybko opada jak dowiadujemy się, że trafił nam się "upgrade" i dostaniemy apartament. Szybciutko jedziemy windą zobaczyć nasze lokum .......










Po krótkim odpoczynku udajemy się na spacer po mieście. 
Budzimy lekką sensację, bo tutaj praktycznie nikt nie chodzi na piechotę. Wszyscy jeżdżą samochodami lub autobusami. Chodniki świecą pustkami. 


Mijamy muzeum ślubu Sułtana i przechodzimy obok siedziby Radia i Telewizji Brunei...

Dochodzimy do meczetu  Omar Ali Saifuddien Niestety jesteśmy trochę zbyt wcześnie i musimy poczekać na godzinę odwiedzin. Spacerujemy sobie wokół meczetu i podziwiamy go z zewnątrz. Meczet zbudowany jest na sztucznej lagunie nad brzegiem rzeki Brunei. Minarety zbudowano z marmuru sprowadzonego z Włoch i wykończono złotymi kopułami.


W kompleksie mieści się także Centrum Kultury Muzułmańskiej


Niestety wewnątrz meczetu nie można robić zdjęć.






Od meczetu do rzeki prowadzi marmurowy most, na końcu którego stoi ukończona w 1967 roku barka będąca repliką XVI wiecznej barki Sułtana Bolkiah Mahligai Barge. Na barce odbywają się konkursy czytania koranu. 

 

Powoli zaczyna zapadać zmrok. Zapalają się światła i meczet robi się jeszcze piękniejszy.







Idziemy w stronę ogromnego centrum handlowego, które dla mieszkańców Brunei wybudował Sułtan w prezencie.






Znajdujemy tu food corner i zjadamy pyszną kolację. Naczytaliśmy się, że jedzenie w Brunei jest strasznie drogie i mało smaczne. My mamy inne zdanie. Ceny jedzenia są tylko trochę wyższe niż w Malezji, a jedzenie jest bardzo smaczne.









Po kolacji idziemy nad rzekę Brunei. Mamy nadzieję zobaczyć jak wygląda życie nocne w sułtanacie, ale kompletnie nic się nie dzieje. Mijamy kilku spacerujących promenadą, parę osób siedzi w nadbrzeżnych restauracjach, a poza tym cisza i totalny spokój. Trochę niepocieszeni wracamy do hotelu. Jutro czeka nas dokładne zwiedzanie stolicy, rejs i zobaczymy co jeszcze.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz