środa, 8 lutego 2023

Droga do Buenos Aires

Czasami jeden impuls skutkuje długim i wspaniałym wyjazdem. W jednym z maili pojawiła się promocja Air France KLM na loty do Buenos Aires. Cena atrakcyjna, ale bez bagażu rejestrowego. Trudno jechać na miesiąc na drugi koniec świata tylko z bagażem podręcznym, niestety. Ale... No właśnie, dobre wieści często pojawiają się całkiem znienacka. Porównanie cen i okazuje się, że za bardzo zbliżoną cenę (5,117 zł za dwie osoby w obie strony) dostępne są bilety do Buenos w British Airways z bagażem rejestrowym. Jeszcze sprawdzenie, czy oferowany termin jest dobry i po kilku minutach mamy bilety na lot 12 listopada - 11 grudnia. Termin idealny - w Argentynie właśnie późna wiosna, więc powinno być ciepło, miło i przyjemnie. Tylko czy na pewno?

Naczytaliśmy się w sieci wiele o niebezpieczeństwach podróży do Argentyny. Napadają, porywają, okradają. Aż strach się bać. Mały mocno przerażony. Czy aby nic nam się nie stanie? A może lepiej wycofać się z tego pomysłu? A jak nam się coś stanie? Bez ryzyka nie ma wygranych. Lecimy... 

Do zagospodarowania mamy pełne 28 dni w Argentynie. Ustalamy program. Mamy sporo czasu, więc możemy dokładnie prześledzić, co chcielibyśmy zobaczyć i policzyć, czy na wszystko starczy nam czasu. Jakiś miesiąc później jest już program, z którego wynika, że objedziemy Argentynę dookoła. To teraz rezerwacja biletów na loty wewnętrzne, rezerwacja biletów autobusowych, zamówienie samochodów do samodzielnej jazdy i hoteli na trasie. Na kilka dni przed wylotem mamy cały plan. To muszą być udane wakacje. A jak będzie, zobaczymy...

12 listopada meldujemy się na warszawskim lotnisku i lotem British Airways przemieszczamy się do Londynu.




Na Heathrow mamy blisko 7 godzin czasu na przesiadkę. Długo... Tym bardziej, że całe lotnisko okazuje się być strefą dla niepalących. No to drobna skucha... Ale... (najważniejsze informacje zawsze pojawiają się po słowie ale...) okazuje się, że jest wyjście z tej sytuacji. W hali odlotów jest niepozorne stanowisko, przy którym palacze mogą zgłosić chęć wyjścia na papierosa i co mniej więcej godzinę pracownik lotniska wyprowadza chętnych bocznymi drogami na zewnątrz, gdzie można spokojnie zapalić. No to problem rozwiązany.
Tyle godzin czekania od śniadania sprawia, że chciałoby się coś zjeść. Duży ma chęć na tradycyjne Fish & Chips... I okazuje się, że przy okazji wyjścia na papierosa można też zahaczyć o typowy angielski pub The George, tym bardziej, że mieści się on w naszym Terminalu 5. 


The George ma tradycyjną ofertę typowego pubu więc ryba z frytkami być musiała. I była. I to bardzo dobra. A do tego jeszcze Guinness i w sumie za dwie osoby GBP 32.65 to nie jest jakiś horror. Smaczna kolacja warta była tych pieniędzy...


Na terminalu, jak zwykle na Heathrow, ogromny ruch bo wieczorem odprawiają się loty transkontynentalne. Z pewnym smutkiem patrzymy na przygotowującego się do odlotu naszego ulubionego Airbusa A380...


Nasze skrzydła też już gotowe do lotu. A przed nami cała noc w podróży...



Po drodze dwa, jak na linie lotnicze bardzo przyzwoite posiłki. Najpierw kolacja...



... a na 2 godziny przed lądowaniem śniadanie...


No i o 9 rano jesteśmy w Buenos Aires. Pogoda piękna, cieplutko. Szybka odprawa, pieczątki w paszporty, bagaże doleciały, wymiana pieniędzy, zakup kart komunikacji miejskiej SUBE i do autobusu linii numer 8 E, który dowozi nas do centrum w około półtorej godziny. Jest dobrze. Humory z każdą chwilą lepsze...


Jeszcze tylko spacerek około 300 metrów i jesteśmy przy naszym hotelu - La Fresque Hotel Boutique.


Hotel zajmuje budynek z przełomu wieków w samym centrum przy skrzyżowaniu Avenida de Mayo i Avenida 9 de Julio.




Do hotelu prowadzą piękne drzwi w stylu secesyjnym. I pierwsze zaskoczenie - żeby wejść trzeba dzwonić, i dopiero wtedy recepcjonista otwiera elektryczny zamek...


Nasz pokój już na nas czeka. Ponieważ jest na piętrze, a mamy dość spore bagaże, jedziemy windą równie historyczną jak cały hotel, zamykaną rozsuwaną kratą... A wszystko obserwują kamery monitoringu...



Jeszcze korytarzyk z wielkim lustrem i jesteśmy w naszym pokoju...


Nasz pokój jest dwupoziomowy. Na dolnym poziomie łazienka, ubikacja, niewielki pokoik z biurkiem oraz schody na antresolę...




Sypialnia z wygodnym podwójnym łóżkiem znajduje się na antresoli i jest całkiem klimatyczna



Zanim ruszymy na pierwszy, rozpoznawczy spacer po Buenos Aires krótkie rozpoznanie hotelu,,,





A na parterze restauracja, ustrojona elementami z minionej epoki...












A na końcu restauracji duże okna na ulicę. Zapowiada się na miły pobyt...


Jest wczesne popołudnie, więc jesteśmy gotowi na pierwszy spacer po Buenos Aires. Ale o tym w kolejnym wpisie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz