poniedziałek, 8 maja 2017

Kuala Lumpur - dzień trzeci

Ostatni dzień w KL przeznaczamy na zwiedzanie i zakupy, wieczorem już nas tu nie będzie Cray 2


Zwiedzanie zaczynamy od Litle India, która jest oddalona od naszego hotelu jakieś 10 min spacerkiem. Niestety rano dzielnica nie ma takiego uroku, tutaj klimatu dodają kolorowe pozapalane światełka, bez nich to nie to samo miejsce.


Jak na Indyjską dzielnicę jest tu bardzo czysto. Pachnie przyprawami, jedzeniem fajna dzielnica, warto tu zajść na chwilę.












Jedziemy na China Town







Zanim dojdziemy na słynną ulicę "oryginałów" zachodzimy do małej uroczej chińskiej świątyni.






Teraz już tylko przebicie się między samochodami i będziemy na Petaling Street Wacko






To miejsce znają wszyscy. To tutaj kupuje się "oryginalne" towary światowych marek, tylko ceny o wiele niższe i otoczenie mniej ekskluzywne Smile Zegarki, odzież , obuwie, elektronika biżuteria, jesteśmy osaczeni Crazy. Dla udających się na zakupy małe info, w trakcie dnia stragany zmieniają miejsce postoju, robi się straszne zamieszanie, nie chodźcie tam między 12.00 a 13.00 Dash 1






Pomiędzy sklepami i straganami z Armanim, Chanelkiem i innymi takimi znajdujemy jedzonko.














Trzeba zrobić chwilę przerwy od zakupów, idziemy do świątyni taoistycznej Sze Ya, założonej w 1864 roku. Świątynia jest  bogato zdobiona, bardzo kolorowa, przepełniona owocowymi darami , w powietrzu unosi się niesamowity zapach  kadzidełek.













 
 

Kolejny nasz cel to najstarsza hinduistyczna świątynia w KL Sri Maha Mariamman zbudowana w 1875 roku. Do świątyni wchodzimy bez butów (obok jest przechowalnia obuwia, już nie pamiętam ile płaciliśmy, były to jakieś grosze).
















  










Ciekawostką były przynoszone jako dary dla bogów zamiast  kwiatów lionki, obok świątyni były stoiska z gotowymi darami.





Pobłogosławieni przez mnicha udajemy się dalej na szopowanie.




 



  



Mamy dosyć, czas iść się napić i odpocząć

Duży nadal nie wierzy ile naszopowałI-m so happy





Idziemy w kierunku najsławniejszego centrum handlowego czyli Paviliona. Trzeba sprawdzić czy nie przepłaciliśmy na szopowaniu Lol

















Na tej ulicy kiedyś było najsławniejsze miejsce jedzeniowe, niestety wszystko zlikwidowane, a remont trwa Dash 1.





Nie dane nam było pojeść, to idziemy przez Pavilion.



  
Znajdujemy fontannę, dla której tu przyszliśmy I-m so happy






Oczy nacieszone, trzeba wracać w kierunku hotelu i coś zjeść, czas wyjazdu nieubłaganie nadchodzi Cray.




Jesteśmy w okresie Ramadanu, nie wszystkie restauracje są pootwierane, ale smaczne jedzonko znajdujemy.







Miejsce bardzo polecam tanio i smacznie Biggrin







Zbliża się godzina W, szkoda, ze musimy wyjeżdżać, Kawałek Malezji, który zobaczyliśmy bardzo nam się podobał. Duży już myśli o powrocie, jeszcze nie wyleciał, a już wraca Dance 3 , nawet trasę obmyślił Yahoo nic tylko trzeba polować na promocję ROFL .


Wchodzimy na terminal







nasz lot już się wyświetla









Lotnisko zwiedzone, czas zająć miejsca w samolocie .


Widoczek ze startu










Lot minął nam bardzo szybko, jak zwykle przez większość czasu spanko uskutecznialiśmy i nawet nie wiadomo kiedy wylądowaliśmy w Paryżu.Preved


Jak przystało na Francę, samolot do Warszawy musiał być opóźniony. Ta linia zawsze ma dla nas niespodzianki Dash 1





Jeszcze chwila i będziemy w domku Dance 4.


Polska z lotu ptaka.










Nasze wakacje dobiegły końca. Teraz trzeba zacząć zbierać pieniądze na kolejny wyjazd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz