poniedziałek, 26 października 2020

Pałace mniej znane

Kolejny przystanek w dniu dzisiejszym to wieś Osieka 4 km od Bartoszyc i położony w niej pałac noszący dumną nazwę Biały Książę otoczony zabytkowym parkiem. Niestety odwiedzamy to miejsce w czasach wirusowego obłędu, więc obiekt zamknięty na głucho, ale wokół rozejrzeć się można...


Historyczne źródła niewiele piszą o przeszłości tej lokalizacji. Wiadomo jedynie, że w XVI w. istniał tu folwark szlachecki. Nie wiadomo, czy w tym czasie istniał tu jakiś obiekt mieszkalny o bardziej znaczącym charakterze. Możliwe, że właściciele posiadali rezydencję w innej lokalizacji a w Osiece jedynie pojawiali się okazjonalnie, aby nadzorować lub kontrolować funkcjonowanie folwarku...
 

Niewiele wiadomo również o pałacu. Według inskrypcji na jednym z kamieni podmurówki znalezionej podczas remontu „O.v.Prinz 1861” założono, że obecny pałac został wzniesiony przez lub dla Otto von Prinza, przyjmując rok 1861 za rok jego ukończenia, choć równie dobrze mógł być to rok wmurowania tego kamienia jako węgielnego podczas rozpoczynania budowy.


Swoim wyglądem pałac nawiązuje do stylu renesansu włoskiego. Wiadomo, że pałac do II wojny światowej wielokrotnie zmieniał właścicieli, wśród których byli rodzina Kurowskich, hrabia Wiliam Schoulz von Ascheraden, rodzina Richterów oraz rodzina Wegel.


Po wojnie pałac przeszedł na własność gminy Bartoszyce, która użytkowała go jako szkołę, świetlicę, siedzibę Koła Gospodyń Wiejskich a następnie na mieszkania dla pracowników PGR. Po transformacji w 1994 r znalazł się nabywca mocno zrujnowanego pałacu, który pod nadzorem konserwatora dokonał jego renowacji i stworzył w nim niewielki pensjonat. Nawiązując do odnalezionej na kamieniu inskrypcji pensjonat nazwany został "Biały Książę". 




Biały Książe otoczony jest parkiem, na terenie którego znajdują się trzy stawy. W parku właściciel zgromadził kolekcję starych maszyn rolniczych.
















Po opuszczeniu Białego Księcia pojechaliśmy rzucić okiem na pałac w miejscowości Tolko. 
Pałac, który widać że jest dobrze utrzymany, znajduje się w rękach prywatnych od 1996 jednak właściciele na miejscu nie mieszkają i spojrzeć na niego można jedynie zza bramy wjazdowej bo z pozostałych stron otoczony jest żywopłotem. Szkoda, bo pałac jest ładny, otoczony pięknym parkiem a jego historia i dzieje rodu, który go wzniósł są bardzo bogate.
Niewiele wiadomo o początkach wsi Tolko poza tym, że powstała w czasach, gdy Zakon Krzyżacki prowadził kolonizację ziem zdobytych na Prusach w XIV w. i prawdopodobnie w tamtych czasach powstał tu pierwszy majątek rycerski. Więcej informacji wiąże się z kolejnymi właścicielami majątku. Otóż jedna z gałęzi rodziny von Tettau przybyła do Prus w 1478 roku i tu osiadła. Wiadomo, że  Eberhard von Tettau kupił majątek od bezdzietnego Fabiana Tolckego oraz, że w 1533 r. książę Albrecht przekazał mu oficjalnie majątek Tolko w posiadanie. I w tej rodzinie majątek pozostawał aż do 1945 r. Barokowy pałac rodu von Tettau wzniesiono na przełomie XVII i XVIII w. wykorzystując częściowo pozostałości wcześniejszej rezydencji...


Pałac na planie prostokąta z dwoma symetrycznymi ryzalitami z frontu i tarasem od strony parku to "zaledwie" 1500 m2 powierzchni. Nad wejściem od strony głównego podjazdu znajduje się wykuty w kamieniu herb Georga von Tettau, feldmarszałka Królestwa Prus i komtura Zakonu Joannitów. Stąd w herbie w prawym dolnym polu znajdziemy krzyż maltański. Georg nie był jedynym wybitnym przedstawicielem rodu von Tettau urodzonym w Tolku. Kolejne pokolenia von Tettau pełniły funkcje polityczne jako Tajni Radcy Dworu lub rozwijali kariery wojskowe. Przykładowo Julius Ernst von Tettau doszedł do rangi generała Fryderyka Wilhelma Brandenburskiego walczył dowodząc wojskami w Irlandii, Francji, Danii czy Niderlandach. Byli też wśród nich świetni gospodarze. W końcu zarządzali majątkiem, który obszar od 1264 ha do ponad 1300 h. i słynął z hodowli koni oraz owiec. Owce skuddy były rasą z Prus Wschodnich w majątku Tolko było ich w szczytowym momencie około 800.  


Pałac otoczony jest parkiem krajobrazowym o powierzchni 5.5 ha, w którym znajdują się dwa stawy. 


W parku znajduje się także spichlerz murowany z XIX w.


Po wojnie majątek i pałac przejęło państwo i utworzyło tu PGR. W pałacu znalazły się biura i mieszkania pracowników. Mimo ciągłego użytkowania pałac ulegał coraz poważniejszemu zniszczeniu. Na szczęście władze PGR w uzgodnieniu z Konserwatorem Zabytków przeprowadziły w latach w latach 1983–1988 gruntowny remont pałacu Dokumentację przygotowało Państwowe Przedsiębiorstwo Pracowni Konserwacji Zabytków Oddział w Olsztynie natomiast roboty wykonała brygada budowlana PGR-u. Czyli jak się chciało to było można... Po 1996 r nowi właściciele na szczęście nie zniszczyli ani pałacu, ani parku... 


Ciekawi możliwości zobaczenia pałacu z innej perspektywy podjechaliśmy niejako od tyłu i tu spotkaliśmy przemiłego pana w starszym wieku, który chętnie porozmawiał z nami o obecnych losach pałacu... 
Otóż w rozmowie dowiedzieliśmy się, że przez jakiś czas właścicielem obiektu był jeden z ministrów. Pałac służył mu do realizacji imprez okolicznościowych... "Panie, oni tu helikopterami przylatywali. A najlepsze imprezy to na Sylwestra były. Wtedy o północy robili pokaz fajerwerków i cała wieś miała za darmo super atrakcję" z uśmiechem na ustach opisał ten czas nasz rozmówca.


Są jeszcze dwie ciekawostki dotyczące wsi Tolko:

1) W dobie procesów czarownic 14-letnia Elisabeth Groß z Tolko została oskarżona o podpalenie domu rolnika Kruse w Albrechtsdorfie z rozkazu diabła, a nawet o zażyłe stosunki z diabłem. Podobno przyznała się do winy bez tortur. Werdykt nie jest znany, ale prawdopodobnie nie był zbyt "miły" dla oskarżonej.
) Syn ogrodnika z majątku Tolko, niejaki Erich Pohl był niezmiernie utalentowanym miłośnikiem ludowych legend z Prus Wschodnich. Zbierał je i opracował w formie książkowej zanim został wcielony do Wermachtu. Wprawdzie zginął na froncie 26 sierpnia 1941 ale w 1943 r jego książka została wydana pod tytułem „Die Volkssagen Ostpreussens” (Sagi Ludowe Prus Wschodnich) w Królewcu i później była kilkakrotnie wznawiana.

Żegnamy Tolko i ruszamy do najbardziej oddalonego planowanego na dziś obiektu - Pałacu w Judytach. A dojazd tam do najłatwiejszych nie należy. No ale w końcu to już dosłowne pogranicze polsko-rosyjskie...


I pomyśleć, że kiedyś kursowały tędy pociągi... Niestety, po wojnie szyny trafiły "do niklowania" w ZSRR i na swoje dawne miejsce nigdy nie powróciły...


I tak oto dotarliśmy pod bramę pałacu. I tyle udało nam się zobaczyć. No i udało nam się porozmawiać z lokalnymi mieszkańcami, którzy o prywatnych obecnych właścicielach pałacu mają kiepskie zdanie. Mimo, że widać było, że ktoś jest przy pałacu nie udało się nawiązać kontaktu. Podobno pałac można zobaczyć chociaż z zewnątrz wtedy, gdy nie ma właścicieli - ale tak głosi tylko wieść gminna...


Żeby napisać nieco więcej o pałacu i jego mieszkańcach, przy braku możliwości zrobienia zdjęć samemu pożyczyłem zdjęcia z Wikipedii jak w nawiasie (By KubaaJ - Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=7968970) oraz z Leksykonu Kultury Warmii i Mazur (http://leksykonkultury.ceik.eu/index.php?title=Plik:Palac_judyty_3a.jpg&filetimestamp=20141120102648&). A historia ta jest niezmiernie ciekawa...


W krzyżackich dokumentach po raz pierwszy Judyty pojawiają się w 1437 r. kiedy to pruskim Judotom nadano grunty o powierzchni około 200 ha. Rodzina von Lesgewang zakupiła majątek od Krzyżaków w 1510 r i prowadziła go do roku 1711r., kiedy to wdowa Maria Elisabeth von Kuenheim zakupiła majątek dla swojego piątego syna Otto Wilhelma za niebagatelną kwotę 15,000 talarów. Warto wspomnieć, że rodzina von Kuenheim wywodził się z miasta Kunheim w Alzacji a pierwsze wzmianki o niej pochodzą z roku 1263. 
Ciekawe jest też to, że przodek von Kunheimów z Judyt, Georg Wilhelm v. Kuenheim auf Knauten poślubił w 1555 r córkę Marcina Lutra Margarethe. Pozłacany srebrny pierścień reformatora z 1525 roku znajdował się w pałacowych zbiorach. 
Fryderyk Wilhelm III w 1798 roku nadał rodzinie von Kuenheim tytuł hrabiowski. W wieku XVIII Maria Elisabeth von Kuenheim rozwijała majątek i prawdopodobnie za jej czasów istniała tam już spora rodowa rezydencja, która została zniszczona podczas wojen napoleońskich. 
Nowy, obecnie istniejący pałac wzniesiono w latach 1862–1863 za czasów Wilhelma von Kuenheim, i jego żony Fanny von der Groeben. Pałac na planie prostokąta z ryzalitami po stronie frontowej i ogrodowej reprezentuje mieszankę neogotyku i klasycyzmu. Ryzalit od strony stawu zwieńczony jest kartuszem herbowym rodu von Kuenheim. Przed ryzalitem od strony frontowej pałacu na cokołach spoczywają dwa naturalnej wielkości lwy z brązu odlane w  Królewskiej Pruskiej Odlewni Żeliwa w Gliwicach w roku 1822. Zostały one zakupione na Wystawie Światowej w Paryżu w 1889 roku. Pierwszy z nich, Lew czuwający powstał według projektu Christiana Daniela Rauch z Berlina - odlano takich jedynie 6 sztuk. Drugi, Lew śpiący, powstał według projektu Christiana Daniela Rauch z Berlina przy współpracy z Theodorem Kalidei odlano takich sztuk 15. We wnętrzach zachowało się część pałacowego wyposażenia, w tym  kominek i trzy piece z dekoracją neogotycką. Część bogatych zbiorów rodzinnych portretów zdołano uratować i znajdują się one obecnie w zbiorach Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie. Ciekawostką jest eksponowany na zamku w Kętrzynie portret Johanna Ernsta von Kuenheima. Obraz ten został potraktowany przez "zdobywców" z Armii Czerwonej najpierw bagnetem a następnie serią z karabinu maszynowego. Trafił do Kętrzyna, gdzie stał się obiektem restauracji w ramach prac dyplomowych studentów Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu...


Po częściowym zniszczeniu i ograbieniu przez czerwonoarmistów wywłaszczony majątek przeszedł na Skarb Państwa a ten wniósł go do majątku Państwowej Stadniny Koni w Liskach. Miało to sens, ponieważ hodowla koni trakeńskich była jednym z podstawowych działań von Kuenheimów (o tym przy okazji opisu Lisek). W pałacu umieszczono przedszkole, świetlicę i mieszkania. Po transformacji pałac znalazł się w zasobach Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa a w 1998 roku został wraz z parkiem sprzedany prywatnym właścicielom. Obiekty gospodarcze natomiast pozostały w zasobach Stadniny...

Co robi to zdjęcie poniżej przedstawiające siedzibę koncernu BMW w Monachium między zdjęciami z położonego w środku nigdzie pałacu? Czy to ma sens? Ma i to ogromny. Otóż nie gdzie indziej jak właśnie w Judytach urodził się 2 października 1928 r niejaki Eberhard von Kuenheim. Jego ojciec, który był zdecydowanym przeciwnikiem Nazizmu nie przeżył wypadku samochodowego w 1935r. natomiast matka trafiła po wojnie do sowieckiego obozu i tam zmarła. Eberhard ukończył w 1954 r. studia inżynierskie w Stuttgarcie i rozpoczął karierę zawodową najpierw w fabryce maszyn Maxa Müllera w Hanowerze a następnie u największego udziałowca BMW w Quandt Gruppe. Mając 41 lat, 1 stycznia 1970 r., został dyrektorem wykonawczym koncernu BMW. Przez 23 lata Kuenheim zarządzał firmą, która pod jego kierownictwem zwiększyła obroty trzydziestokrotnie, znalazła się na szczycie samochodowych marek, potroiła zatrudnienie i wzniosła nową siedzibę w monachijskim Parku Olimpijskim. W latach 1993-1999 piastował funkcję prezesa rady zarządzającej koncernu. Natomiast od roku 2000 odszedł z BMW i do dziś kieruje wspomagającą rozwój biznesu fundacją Eberhard v. Kuenheim Stiftung. I aż dziw bierze, że nie widać po jego stronie ani po stronie jego fundacji żadnych działań zmierzających do ratowania jego domu rodzinnego - może nie pozwalają na to trudne wspomnienia...


Do majątku należały liczne zabudowania gospodarcze, które wzniesione zostały za czasów gdy Panią na włościach była Maria Elisabeth von Kuenheim. Jednym z takich budynków jest rozpadająca się obecnie i zarośnięta krzaczorami wozownia. Na północnej ścianie budynku znajduje się płaskorzeźba przedstawiająca św. Judytę z inicjałami M.E. i datą 1733.  No cóż, budynki gospodarcze znajdujące się poza ogrodzeniem pałacu i parku należą do Stadniny w Liskach...



Do Stadniny Koni Liski jest tylko kilka kilometrów więc po betonowych płytach wracamy z Judyt i jedziemy zobaczyć jak dziś wygląda tu hodowla koni. Ale o tym już w następnym wpisie...



sobota, 24 października 2020

Smolajny

Dzisiejszy dzień zaczynamy od wizyty w Smolajnach. Podjeżdżamy pod bramę. Brama otwarta, ni żywego ducha... A przecież jeszcze nie tak dawno była tu szkoła z internatem... No ale cóż. Obiekt wrócił do "prawowitych właścicieli" czyli stał się własnością diecezji warmińskiej... No to zobaczymy, jak "biedny" gospodarz dba o ten cenny zabytkowo obiekt...
Najpierw mijamy pałacyk myśliwski, który pełnił funkcję szkolnej bursy, ale o nim później...


Wieś Smolajny to jedna z najstarszych wsi lokowanych na terenie dominium warmińskiego. Już w roku 1290 lokował ją drugi po Anzelmie z Miśni biskup warmiński Henryk Fleming. Utworzony na 32 włókach czyli prawie 575 ha folwark stał się jednym z najbardziej dochodowych we włościach biskupich. I pomimo zniszczeń w kolejnych wojnach za każdym razem odbudowywano go niezwłocznie by zapewniał dostatnie życie panom na Warmii...
Za drzewami widać już główny budynek pałacu, więc pora na historię tego miejsca...


Pałac w Smolajnach swoimi korzeniami sięga wieku XV kiedy to wzniesiono tutaj niewielki dwór obronny z przeznaczeniem na letnią rezydencję biskupów. Kolejne zniszczenia i odbudowy trwały do 1708 r kiedy to Smolajny stały się "ofiarą" nieopłacenia kontrybucji podczas wojen szwedzkich. Odbudowę od 1709 r prowadzili kolejni biskupi warmińscy - Andrzej Chryzostom Załuski oraz jego następca - Teodor Potocki. Przedostatni z polskich biskupów Warmii przed rozbiorami Adam Stanisław Grabowski, wśród licznych inwestycji na Warmii, zlecił także budowę barokowego pałacu w Smolajnach. Projekt zrealizowano w latach 1741- 1743. Bardzo prawdopodobne jest, że rezydencję w Smolajnach wznosił ten sam architekt, który dla biskupa Grabowskiego wybudował pałac na podzamczu zamku lidzbarskiego...   


Prostokątny, piętrowy budynek nakryty czterospadowym dachem zdobią na obu frontach ryzality zwieńczone  naczółkami wypełnionymi herbem Zbiświcz, którym pieczętował się biskup Grabowski. Wnętrza parteru nakryte były sklepieniami kolebkowymi lub belkowanymi sufitami natomiast piano nobile czyli piętro pierwsze to pokoje o sufitach zdobionych sztukateriami i malowidłami. Tak było... 


Okres największej świetności rezydencji w Smolajnach to czasy panowania następcy Grabowskiego na biskupim tronie Warmii - Ignacego Krasickiego. Wygody letniej rezydencji przypadły biskupowi do gustu widać bardziej niż rezydencja lidzbarska bo tutaj spędzał większość czasu i tutaj realizował swoje działania literackie oraz hobby związane z umiłowaniem do ogrodów.  Ale o tym, gdy dojdziemy do parku...


Rozbiory Polski sprawiły, że od 1795 diecezją warmińską zarządzali biskupi niemieccy. Niedługo po tej zmianie nastały wojny napoleońskie i na ich czas ówczesny biskup Joseph Wilhelm Friedrich von Hohenzollern-Hechingen przenosi swoją rezydencję do Smolajn. Jego następca, Andrzej Stanisław von Hatten, dawny kapelan biskupa Ignacego Krasickiego, wydzierżawił Smolajny i do II wojny światowej  pałacem i folwarkiem zarządzali kolejni dzierżawcy.


Katolicki Uniwersytet Lubelski eksploatował pałac od zakończenia wojny do 1950 roku kiedy to przekazano go Państwowemu Gospodarstwu Rolnemu w Lidzbarku Warmińskim. Następnie, od 1956 roku pałac był siedzibą Stacji Unasienniania Zwierząt w Dobrym Mieście. W latach 1961–1976 oraz 1980–1994 pałacem władał Wydział Rolnictwa i Leśnictwa Wojewódzkiej Rady Narodowej w Olsztynie. W 1961 roku w pałacu zagościła dwuletnia Szkoła Rachunkowości Rolnej a w latach 1976-1980 jej miejsce zajęła Zasadnicza Szkoła Handlowa. W 1994 roku Skarb Państwa przekazał pałac biskupowi warmińskiemu, a ten udostępnił obiekt na potrzeby funkcjonujących szkół rolniczych. Podczas lat służby oświacie pałac doznał największych szkód w swej strukturze, ponieważ układ pomieszczeń zaadaptowano do potrzeb działalności oświatowej. W roku 2014 szkoła przeniosła się do Dobrego Miasta a pałac powrócił w użytkowanie diecezji, która na jego remont pozyskała środki z funduszy centralnych. Remont do dziś jest w toku, co widać po pozbawionym dachówki dachu...


Rezydencję biskupią od folwarku oddzielał częściowo zachowany do dziś mur z bramami...


Późnobarokowa wieża bramna oraz przylegający do niej budynek powstały z inicjatywy biskupa Grabowskiego w 1765 r.







O ile pałac był dzieckiem Grabowskiego o tyle liczący 8 ha powierzchni park to dzieło Krasickiego. Biskup kochał ogrody. W 1781 r zwrócił się do króla Prus Fryderyka Wilhelma II by ten wydzierżawił mu sąsiadującą z pałacem parcelę potrzebną dla odpowiedniego ukształtowania parku. A, że król miał do biskupa słabość to parcela trafiła do Krasickiego, który najpełniej opisał swoje plany w liście z lipca 1784 roku, do swego przyjaciela hrabiego Lehndorffa, dziedzica Sztynortu  (cytat za http://www.domwarminski.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=306:krotka-historia-palacu-w-smolajnach&catid=51&Itemid=190): 
"Miejscowość ta, jak sadzę spodoba się Panu, lecz trzeba, byś wrócił do nas z jaskółkami, aby wziąć udział w wielkich naradach w sprawie dobrania roślin, promenad, świątyń, kiosków, mostów, grobli etc., które w tej miejscowości projektuję, żeby upodobnić ją najzupełniej do innych wiejskich rezydencji upiększonych według gustu angielskiego."






Niestety, gdyby Krasicki zobaczył dziś swój park zapewne by się załamał. Stawy zarosły i lekko cuchną. Starodrzew obrośnięty dzikimi krzakami umiera . Mostki rozpadły się... I nie liczyłbym na to, że w najbliższym czasie to się zmieni...


Dobrze, że chociaż czasami ktoś kosi tu choć częściowo trawę...


Wracając do samochodu obchodzimy jeszcze pałacyk myśliwski z XVIII w., który pełnił rolę bursy... Tu też nie obędzie się bez solidnego remontu...






Opuszczamy Smolajny z mieszanymi uczuciami... A przed nami jeszcze długi dzień...