W domu zachowało się sporo pamiątek po czasach kiedy Majorką rządzili Arabowie.
Jedziemy do położonego w Dolinie Pomarańczy miasta Soller. Dawniej mieszkańcy miasta należeli do najbogatszych ludzi na Majorce. Większość z nich uprawiała pomarańcze, które dawały wysokie dochody. Niestety wielka zaraza wyniszczyła drzewa i zmusiła właścicieli sadów do wyjechania z miasta. Od tego czasu Soller nie rozwija się już tak prężnie i stało się spokojnym, sennym miasteczkiem turystycznym. Osobiście Soller średnio mi się podobało ........
Na Placa Constitucio prawie pusto.....
Kościół Sant Bartoromeu
Secesyjny budynek, w którym kiedyś mieścił się Banko de Soller
Dojechaliśmy tramwajem do centrum Port de Soller . Niewielkie , typowo turystyczne, miasteczko bardzo popularne wśród Francuzów. Nie ma tu zabytków, ale jest dużo restauracji i sklepów zaopatrzonych pod turystów, kilka hoteli i dużo pensjonatów. Ogólnie miasteczko bardzo przyjemne i raczej na dłuższy czas bym się zatrzymała tu, a nie w Soller.
Widoki po drodze nie są warte tych 11 euro. Lepiej pojechać do Port de Soller autobusem lub wynajętym samochodem.
Boczne ulice Soller są całkowicie wyludnione. Bez żadnego klimatu.
Widok na miasto z parkingu.
Nie chcemy tu zostać dłużej, ruszamy w kierunku Valldemossy. Po drodze zatrzymujemy się w ciekawych widokowo miejscach
Zajeżdżamy do prywatnego muzeum w Deia - domu, w którym część życia spędził Robert Graves, autor wielu znanych powieści, min.: "Ja Klaudiusz", "Klaudiusz i Messalina", "Mity Greckie". Płacimy 7 euro za wstęp i idziemy zobaczyć jak mieszkał i gdzie tworzył Graves.
Widok z okien willi pisarza.
Za szybą wisi profesorska toga Graves'a , używał w trakcie pracy na uniwersytecie w Oxfordzie. |
Dojeżdżamy do Valdemossa. Już z drogi miasteczko wygląda bardzo pięknie.
Opis Valldemossa w kolejnym poście |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz