piątek, 6 września 2024

Wzgórze Mandalaj

Na koniec dnia zwiedzania jedziemy na szczyt Wzgórza Mandalaj. Niby to tylko 240 m wysokości nad poziomem morza a wspinaczka z podnóża na szczyt wymaga pokonania jedynie 168 m różnicy poziomów po schodach nakrytych dachem, ale jakoś nie za bardzo w panującym upale chcielibyśmy się na nie wspinać pokonując 1,729 schodów od strony południowej. Nasz Pan Kierowca wykazuje się pełnym zrozumieniem i podwozi nas do najwyższego punktu gdzie dojechać mogą pojazdy mechaniczne a dalej pozostaje nam już jedynie krótka podróż windą do nieba...


Wzgórze Mandalaj jest miejscem świętym. Wieść gminna niesie, że Gautama Budda odwiedził Wzgórze Mandalay. Podczas tej wizyty miał wyciągnąć rękę wskazując na teren poniżej i powiedzieć, że tam powstanie kiedyś miasto i wspaniałe centrum Buddyzmu. I stało się. Powstało Mandalaj... 


W tym miejscu, zanim napiszę o tym, co znajduje się na szczycie drobna uwaga. Pielgrzymi udający się na szczyt pieszo schodami mijają po drodze kilka obiektów związanych z historią wzgórza i jego rolą w Buddyzmie. Jednym z nich jest posąg stojącego Buddy związany z legendą w Świątyni Shweyattaw. Pierwszy posąg o wysokości 8.22 m, ufundował Król Mindon jednak osiem lat po jego śmierci spłonął  w pożarze i zastąpiono go jego repliką. Kolejny pominięty obiekt to dwa lwy-gryfy strzegące wejścia na schody. Pomijamy też muzeum poświęcone twórcy tablic w świątyni Sandamuni, pustelnikowi U Khanti. Pomijamy też kaplicę Ducha opiekuńczego -  Mandalay Bo Gyi. Nie zobaczymy też Pagody Dwóch Węży. Tak więc wybór jest Wasz - iść, jechać czy schodzić? My zdecydowaliśmy się ograniczyć do obiektów na szczycie. A głównym z nich jest świątynia Su Taung Pyai (inaczej Sutaungpyai albo Su Taung Pyae).


Zaraz po wyjściu z windy widzimy dzwon pagody oraz kaplicę dni tygodnia.


Mały jako pierwszy odnajduje swojego Buddę i postępuje zgodnie z rytuałem...




... polać wodą trzy razy...


Budda Dużego jest podobny ale nieco inny i w innym miejscu zestawu. I powtarzamy rytuał - trzy polewania wodą...




I w naszych praktykach nie jesteśmy osamotnieni. Co chwila do swojego Buddy ktoś podchodzi, aby prosić o błogosławieństwo...



Świątynia Sutaungpyai ma dość skomplikowany układ. Złocona pagoda otoczona jest kwadratową krytą galerią z której w czterech kierunkach kardynalnych wysunięte na zewnątrz są ganki a do wewnątrz dochodzące do samej podstawy pagody kaplice. Natomiast w narożach zostawione są puste przestrzenie w formie kwadratów i w każdym takim kwadracie w rogu umieszczona jest złota wielopoziomowa konstrukcja w której skład wchodzi zdobiona liśćmi kula i kwiaton zwieńczony pąkiem lotosu.


Pod dachem świątyni znajdują się kolejne posągi Buddy. Bardzo ciekawa jest dekoracja ścian świątyni. Elewacja zewnętrzna, ściany wewnętrzne oraz wzory dekoracyjne wykonane są z lustrzanej szklanej mozaiki.






Ponieważ świątynia stoi w najwyższym w okolicy punkcie i otacza ją szeroki taras to rozciągają się z niej widoki na całą okolicę...







Zastanawialiśmy się, czemu służy ta konstrukcja, a to po prostu poidełko dla pielgrzymów... 


Szklane ściany dają wprost zadziwiający efekt...



A ponieważ praca nad upiększaniem świątyni nie kończy się nigdy mieliśmy okazję przyjrzeć się, jak powstają te panele pokryte szklaną mozaiką...








W jednym z narożników umieszczona została figurka stojącego Buddy . Na tle lustrzanej elewacji robi ogromne wrażenie...



W oddali widać pasmo wzgórz otaczających Mandalay. Każde z tych wzgórz ma swoją nazwę, jest tu więc Shwe Taung (lote Wzgórze), Ngwe Taung (Srebrne Wzgórze), Paddamya Taung (Rubinowe Wzgórze), Hse-dan Taung (Wzgórze Trójsiarczku Arsenowego), Myin Thila Taung (Wzgórze Tiosiarczanu Arsenu), Dokhta Hill (Wzgórze Niebieskiego Witriolu), Ye-hle Taung (Wzgórze Wirującej Wody), Kye-ni Hill (Miedziane Wzgórze) a wszystkie te nazwy związane są ze znajdowanymi tam minerałami. Natomiast ostatnie ze wzgórz nosi nazwę Baluma Taung (Wzgórze Żeńskiego Ogra) ponieważ wierzono, że mieszka tam Ogrzyca Sanda Mukhi. 




Oczywiście w świątyni dzwon być musi i jak zawsze tak i tu zawieszony jest na pięknym zawiesiu.



Jest też i maszt tagundaing na którego szczycie siedzi ptak Monów hamsa.  



Z tarasu schodzimy na nieco niższy poziom gdzie znajduje się kolejna świątynia - Mway-hniq-kaung-hpaya gdzie przy złotej stupie siedzą sobie takie oto Ogry. A za każdym z nich podąża stadko mniejszych...




A tam gdzie ogry jest i kolejna złota stupa otoczona mniejszymi stupami.




Jeszcze jeden Budda w otoczeniu pięknej szklanej mozaiki - obramowania.



Jeszcze kilka widoków z góry...




No i wystarczy. Wracamy do naszego pojazdu i jedziemy do hotelu. Droga jest dość stroma i kręta. A że młodzi Birmańczycy na skuterach jeżdżą jak wariaci to jesteśmy po drodze świadkami tragicznego w skutkach wypadku...



Z hotelu wychodzimy jeszcze na krótki spacer nad rzekę Irawadi i kolejny raz jesteśmy świadkami lokalnej biedy...





A w hotelu drink o zachodzie słońca i kolacja na tarasie...






A jutro od rana planujemy poznawać okolice Mandalaj. Ale to w kolejnym wpisie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz