Dziś pogoda się poprawiła i jedziemy nurkować przedostatni raz w Sosua Bay.
Oswoiliśmy się z naszą rafą i każdego dnia znajdujemy na niej nowe ciekawostki.
Tym razem z własnego wyboru Mały zdecydował się dokarmiać rybki bananem...
Podczas przerwy między nurkowaniami uzgodniliśmy z lokalnymi, że przyjedziemy wieczorem na kolację do Sosua i przyjdziemy do nich na homara... No to jedziemy...
Nasz hotelowy Pan Ochroniarz był tak miły, że mając w hotelu wielu Polaków zaczął nawet uczyć się podstawowych zwrotów w mowie Mickiewicza, i nawet nieźle mu to wychodziło...
No i jesteśmy w Sosua. Pora deszczowa, więc turystów niewielu. Sporo miejsc zamkniętych.
Sosua to miejscowość wypoczynkowa, centrum rozrywki i ośrodek seks-turystyki związany z dość ciekawą historią. W roku 1938 prezydent Rafael Tujillo zgodził się przyjąć na Dominikanie 100,000 europejskich Żydów i około 800 z nich, pochodzących głównie z Niemiec i Austrii osiedliło się w Sosua gdzie rozwijali biznesy. Później większość z nich wyjechała do USA a ci, co pozostali prowadzą hoteliki, pensjonaty i restauracje.
Homarze odwłoki czekają na nas już przygotowane...
W oczekiwaniu na danie główne raczymy się drinkami z kokosa i ananasa...
Wreszcie na stolik przy plaży wjeżdża nasz homar... Pyszota...
Po kolacji idziemy na spacer po Sosua.
Niemieccy żydowscy osadnicy rozwijali w Sosua mleczarstwo i stąd krowa zajmuje tu poczesne miejsce...
Kolację poprawiamy drineczkiem w lokalnym barze... Ale generalnie jest pusto i turystów brak...
Wracamy do naszego hotelu. A jutro ostatni dzień nurkowania...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz