piątek, 6 września 2019

Nurkowania w Sharm El-Sheikh 1

Nie będę opisywał indywidualnie każdego dnia nurkowego w trakcie pobytu w Sharm El-Sheikh ponieważ zasadniczo każdy dzień miał podobny przebieg. Śniadanie, jajko na twardo dla napoleona w kieszeń, w busika i do bazy. Zebranie sprzętu do skrzynek, skrzynki na pokład i odpływamy. Odprawa przed każdym nurkowaniem, przygotowanie sprzętu, sprawdzenie sprzętu z partnerem i do wody. Jeśli wszystko OK to opróżniamy jackety i w dół. A dalej za instruktorem aż manometr pokaże 20 bar. Wtedy pod górkę, przystanek, wynurzenie, na pokład, zdjęcie sprzętu, przekładka, wypoczynek i od nowa.
Tym razem nasze nurkowania realizował klub Aqua Sharm. W trakcie pobytu udało nam się zrealizować po 13 zejść o różnych czasach, zależnie od głębokości w tym dwa nurkowania na wraku statku Thistlegorm (o tym odrębny post). Zmieniliśmy też sprzęt a nowy aparat pozwolił na znacznie lepsze uwiecznianie wspomnień z podwodnego świata.
No to zaczynamy...
W Sharm wypływaliśmy zawsze z jednego portu i zawsze dość restrykcyjnie sprawdzano liczbę osób na łodzi i papiery. Później pływaliśmy na różne miejsca nurkowe - czasem w pobliżu brzegu i jedynie rafa oddzielała nas od hotelowego kąpieliska, czasem płynęliśmy dalej i na brzegu nie było widać ani hoteli ani lokalnych budynków. Czasem zatrzymywaliśmy się w miejscu, gdzie wokół stało nawet kilkanaście innych łodzi, a czasem nie było przy nas nikogo. Ale zawsze było pięknie...











 Na a jak gotowi, to w dół, podziwiać piękno podwodnego świata...




Fire coral - to stworzenie parzy a poparzenia są bolesne i kiepsko się goją... 



Podczas gdy Duży robi zdjęcia Mały wyszukuje obiekty warte zainteresowania...





Między korale stara się uciec nam boxfish...



Piękna Stingray... Ma kolce jadowe ale kwalifikowana jest jako mało niebezpieczna. Przez długi czas nie wiedzieliśmy, że może stanowić doskonały obiad... 



Gorgonie wyglądają jak gdyby zostały wydziergane szydełkiem...


Masked Butterflyfish 


Grouper czyli strzępiel... 



Porcupinefish - jeden z rodzajów najeżki...




Giant triggerfish czyli rogatnica potrafi być dość zaczepna wobec nurków i klasyfikowana jest jako umiarkowanie niebezpieczna...




Stonefish czyli szkaradnica piękna faktycznie nie jest i często jest dobrze ukryta a klasyfikuje się ją jako bardzo niebezpieczną ze względu na to, że produkowana przez nią toksyna może być dla człowieka zabójcza. Tak więc lepiej oglądać ją z pewnej odległości...


I znowu triggerfish czyli rogatnica, która dość mocno się nami interesowała. Raz nawet puknęła mnie pyszczkiem w maskę co wskazywało, że wolałaby, abym spadał...



Moje ulubione rybki to Red Sea Bannerfish to moja ulubiona rybka. Zawsze pływają w parze i wyglądają tak, jak gdyby miały bardzo długie rzęsy...


Lionfish czyli skrzydlica występuje w kilku kombinacjach kolorystycznych. Jest dość znacznie niebezpieczna ze względu na kolec jadowy z trucizną, która może człowieka zabić. Nie atakuje, ale gdy jest w niebezpieczeństwie może użyć kolca jadowego dla obrony...


Korale, korale, korale... te twardsze i te miększe, te bardziej szare i te kolorowe... Na rafach wokół Sharm aż nie wiadomo, w którą stronę patrzeć, aby je podziwiać...






Parrotfish czyli papugoryba. W tej grupie mieści się około 80 gatunków ryb, które różnią się kolorystyką i wzorami. I wszystkie są piękne...



Table coral z zasady ma kształt płaskiego, okrągłego stołu na nodze...


I znowu gorgonie... Niesamowicie delikatne... Czasem wyglądają jak wypreparowany układ krwionośny lub nerwowy...


Wracamy na naszą łódź...



No chyba troczę żeśmy się zmęczyli...






Ale godzinka odpoczynku, przygotowanie sprzętu i można działać dalej ale znowu w innym miejscu








 Kolejna rogatnica...


No i jest nasz pierwszy tym razem żółw. Ten kolega (a może koleżanka?) wykazał się wielką ciekawością. Płynął w kierunku odwrotnym niż my ale gdy napotkał nurków zawrócił i przez dobre kilka minut płynął z nami. A później znudził się i popłynął w swoją stronę...








Jest i młody napoleon...



I jest sporych rozmiarów murena...





Są i anemony i anemonefish czyli błazenek...


Początkowo fascynowały nas ryby - czym większe, tym ciekawsze... Z czasem okazało się, że wielką rybę nie sztuka znaleźć. Sztuką jest znajdować to co niewielkich rozmiarów jak ten ślimak mniejszy niż mój mały palec. I w takim wyszukiwaniu drobiazgów Mały okazał się niezastąpiony...




Jest też kolejna, nieco inna i nieco większa skrzydlica...



No i będzie tego na dziś.. Mamy przed sobą jeszcze pięć dni nurkowych, więc z pewnością zobaczymy bardzo wiele ciekawostek...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz