piątek, 28 maja 2021

Ayutthaya - Wat Yai Chai Mongkhon

Kolejny dzień, który zapowiada się na bardzo intensywny rozpoczynamy hotelowym śniadankiem...



Jeszcze rzut oka na Świątynię Złotego Buddy i dla formalności sprawdzenie pogody za oknem i ruszamy na dworzec kolejowy, by zdążyć na pociąg do Ayutthaya...


Przejazd z Bangkoku do Ayutthaya to krótka wycieczka - nasz pociąg odjeżdża o 8:30 by na dworzec w Ayutthaya dojechać o 9:47, ale co do tej godziny pewności mieć nie można. Przyjemność ta kosztuje aż 345 batów czyli 41 zł od osoby. Ponieważ pociągów w obie strony jest w ciągu dnia kilka, jeżeli bardzo chcemy mieszkać tylko w Bangkoku, można spokojnie wybrać się do Ayutthaya na jednodniowe zwiedzanie. (Oczywiście jest też cała masa autobusów na tej trasie.)

Nasze plany przewidują kontynuację podróży do Chiang Mai, mamy ze sobą bagaże, więc pierwsze kroki kierujemy do dworcowej przechowalni i pozbywamy się balastu. Wizyta w kasie biletowej z nadzieją, że może ktoś zwrócił bilety i uda się kontynuować podróż nocnym pociągiem sypialnym zostaje szybko rozwiewa nadzieję. Biletów nie ma i nie będzie. Pozostaje więc tylko szukać miejsc w nocnym autobusie... Łapiemy bezpłatny plan miasta oraz przewodnik po Ayutthaya i ruszamy realizować dzisiejsze plany.

  Historyczne centrum miasta i większość zabytków położone jest na wyspie utworzonej przez rzekę Pa Sak i rzekę Chao Phraya (można więc z Bangkoku dopłynąć także stateczkiem rzecznym na zwiedzanie Ayutthaya). Żeby tam się dostać trzeba albo przejść spory kawałek do mostu, albo skorzystać z krótkiej przeprawy promowej. Zanim doszliśmy do promu spotykamy bardzo sympatycznego kierowcę tuk-tuka, który oferuje nam całodniowy objazd zabytków za rozsądną cenę. No to tworzymy plan zwiedzania, który rozpoczniemy od wizyty na dworcu autobusowym, by zarezerwować bilety na autobus i tam też zakończymy po odebraniu bagaży z dworca kolejowego... Cena ustalona więc ruszamy.
 Dworzec autobusowy znajduje się przy głównej szosie, kawałek od centrum. Bez problemu kupujemy bilety. Ta przyjemność kosztuje nas po 488 batów czyli 58 zł od głowy. Nasz autobus odjeżdża teoretycznie o 19:30 więc mamy sporo czasu na zwiedzanie... No to ruszamy...


Ayutthaya stała się miastem w 1351 r. gdy epidemia ospy spowodowała wyniszczenie wcześniejszego głównego ośrodka miejskiego w basenie rzeki Chao Phraya o ponad 1000 letniej historii - Lop Buri. Założycielem miasta był Król Ramathibodi I (w innych źródłach nazwisko tego władcy zapisywane jest jako Rama Thibodi I lub też U Thong). Przekazy historyczne mówią, że już około roku 850 istniała tu khmerska twierdza o nazwie Ayodya. Jako siedziba króla miasto stało się stolicą syjamskiego królestwa będącego prekursorem współczesnej Tajlandii na 417 lat. Pozycję stolicy miasto utrzymało do zdobycia i spalenia go przez armię birmańską w 1767 r. Z licznych pałaców i świątyń pozostały głównie ruiny. Prace konserwatorskie prowadzone przez tajskie władze od 1969 r. doprowadziły do powołania do życia w 1976 r. Parku Historycznego i obecnie są nadal kontynuowane, choć ich efekty nie są zbyt widoczne...  


Zwiedzanie rozpoczynamy od ruin świątyni Wat Yai Chai Mongkhon czyli Wielkiego Klasztoru dedykowanemu Pomyślnemu Zwycięstwu. Zaczynamy od niego, bo jest to jeden z obiektów położonych poza terenem Parku Historycznego. Wstęp - dla Tajów bezpłatny dla cudzoziemców 20 batów...
Zanim zaczniemy zwiedzać ruiny dobrze jest obejrzeć makietę pokazującą jak świątynia ta wyglądała przed jej zniszczeniem.
Powstanie świątyni wiąże się z nieszczęściem w rodzinie królewskiej.  Otóż w roku 1357 dwaj książęta Ayutthaya - Chao Kaeo i Chao Thai zmarli na cholerę. Król zarządził ekshumację zwłok i ceremonialną kremację, po czym na tym miejscu dla uczczenia zmarłych nakazał wzniesienie chedi (inaczej stupy lub dagoby) oraz viharn czyli sali zgromadzeń, sali modlitewnej. Świątyni nadano nazwę Wat Pa Kaeo czyli Klasztor Kryształowego Lasu. Klasztor przekazano pod opiekę mnichom medytacyjnym  wyświęconym na Sri Lance w klasztorze Phra Wanaratanathen. Lider tej grupy otrzymał od króla tytuł Somdet Phra Wanarat czyli Najwyższego Patriarchy   


Mnisi z klasztoru wielokrotnie uczestniczyli w wewnętrznych rozgrywkach na szczytach władzy. I tak w 1548 r. w klasztorze spotykali się spiskowcy zamierzający obalić władcę. Uważali oni, że na tronie zasiadają uzurpatorzy - Król Worawongsathirat oraz Królowa Thao Sri Sudachan, którzy zdobyli władzę doprowadzając do egzekucji prawnego następcy trony, zaledwie trzynastoletniego Króla Yotfa. Zgodnie z zapisami, czterej konspiratorzy - Khun Inthorathep, Mün Ratchasaneh, Luang Si Yot, Phirenthorathep oraz Książę Tianracha spotkali się w klasztorze by prosić wyrocznię o wskazanie prawowitego władcy. Rytuał polegał na zapaleniu przed ołtarzem dwóch świec z pszczelego wosku reprezentujących Króla Worawongsathirata oraz przywódcę spiskowców, Księcia Thianracha. Władcą powinien być ten, którego świeca będzie palić się dłużej. Spiskowiec Khun Phirenthorathep nieco się spóźnił i zauważył, że świeca reprezentująca króla wydaje się być dłuższa. Gdy krzyknął ostrzeżenie jednocześnie wypluł kawałek przeżuwanego właśnie betelu, a ten spadł na świecę reprezentującą króla i zgasił ją. W tym momencie do sali modlitw wszedł mnich i pobłogosławił spiskowców. Spiskowcy zwyciężyli, a Książę 19 stycznia 1549 r. został królem przyjmując imię Maha Chakkraphat czyli Wielki Cesarz. 


Kolejny spisek miał miejsce w 1561 r, za panowania zwycięzcy poprzedniej rozgrywki na szczytach władzy. Otóż Książę Sri Sin, najmłodszy syn sprawującego władzę do 1547 r. Króla Chairacha i Królowej Thao Sri Sudachan, zawiązał z Patriarchą spisek by obalić Króla Maha Chakkraphata. Tym razem jednak szczęście uśmiechnęło się do władcy, przywódca spisku zginął a Patriarcha został stracony za udział w spisku... Tak to "spokojnie" przebiegały rządy władców Królestwa Ayutthaya... 



Częste też były wojny z sąsiadami. Jedną z takich wojen prowadził z Birmańczykami w 1592 r. Król Naresuan. Podczas bitwy pod  Nong Sarai w bezpośredniej walce, między dowodzącymi armiami siedzącymi na słoniach, zabił następcę tronu Birmy. Podczas walki jednak oficerowie, którzy powinni osłaniać Króla i jego brata Króla Ekathotsarota pozostali za nimi daleko w tyle. Po powrocie do Ayutthaya król chciał stracić nieporadnych oficerów jednak mediacja Najwyższego Patriarchy uratowała im życie. Zamiast masowej egzekucji, król nakazał wzniesienie (widocznego na zdjęciu od tyłu) głównego chedi świątyni oraz powiększenie świątyni. Chedi nazwane zostało Phra Chedi Chaiya Mongkhon co poskutkowało też zmianą nazwy świątyni na Wat Yai Chaiya Mongkhon...  


Tu, gdzie obecnie stoi posąg Buddy znajdowała się oryginalnie Sala Zgromadzeń...


A w takich domkach mieszkają obecnie obsługujący świątynię mnisi.


Na terenie świątyni znajduje się kilkaset posągów Buddy różnej wielkości... Większość z nich tajskim zwyczajem "odziana" jest w pomarańczowy kupon materiału...


Obchodzimy główne chedi wokół...








Jesteśmy już przed frontem głównego chedi. Po schodach można wejść na poziom tarasu. Ale to za chwilę. Najpierw wejdziemy do budynku ubosot czyli Sali Święceń.





Mały nie byłby Zającem, gdyby wśród świętych figur nie znalazł zająca... Tym razem znalazł dwa...



Sala Święceń przed zniszczeniem liczyła 14 m szerokości i 44 m długości. W ramach prac konserwatorskich została nakryta dachem, aby chronić znajdujący się w niej posąg Buddy oraz towarzyszące mu mniejsze posążki. 



Jeżeli ktoś zastanawia się czemu te posążki pokryte są tak nierówną powłoką złota odpowiedź znajdzie na zdjęciach poniżej. Wyznawcy buddyzmy kupują cieniutkie płatki złota i oblepiają nimi, według własnego pomysłu, wystawione w świątyni posążki jako rodzaj datku lub też pokuty albo intencji - coś jak wieszanie wotów przy figurach i obrazach w naszych kościołach. Obklejane zlotem posążki są różne. Może to być Budda, może być Wąż Naga, a może też być posąg przedstawiający jednego z wielce zasłużonych mnichów. Bywa tak, że po latach niektóre figurki są tak oblepione, że tracą kształt i nie jest możliwe odczytanie, co lub kogo oryginalnie przedstawiały... 



Posąg Buddy, który nosi nazwę Phra Phuttha Chaiya Mongkhon jest uznawany za jeden z najświętszych posągów w mieście.



Przyszedł czas by spojrzeć na teren świątyni z podwyższenia, czyli wspiąć się po schodach na taras podstawy głównego chedi. Oryginalnie po bokach schodów znajdowały się dwa kwadratowe pawilony nakryte szpiczastym dachem, w których umieszczone były posągi Buddy. Niestety uległy one poważnemu zniszczeniu i obecnie Lord Budda został bez dachu nad głową...



Wielkie chedi imponuje rozmiarami. Jego wysokość to 60 m. Stoi na kwadratowej podstawie o boku 32.4 m i wysokości 15 m. Na narożnikach podstawy mamy mniejsze chedi. No i jasne jest przesłanie tej konstrukcji. To kolejne odwzorowanie posiadającej 5 wierzchołków Świętej Góry Meru - siedziby Boga Wisznu.  


Wewnątrz chedi znajduje się komora relikwii ...


Najcenniejsze relikwie miały być przechowywane wewnątrz tego tunelu, do którego obecnie wierni wrzucają na szczęście pieniążki...




Z tarasu podstawy głównego chedi można podziwiać widoki na okolicę oraz lepiej zorientować się w układzie świątyni...Główne obiekty czyli główną chedi, Salę Święceń i Salę Zgromadzeń otacza około 20, zachowanych w różnym stanie, mniejszych chedi, w których znajdują się szczątki darczyńców świątyni z przed wieków...


A jaki jest cel rozmieszczania w świątyni tak wielkiej liczby bardzo podobnych do siebie lub wręcz identycznych posążków Lorda Buddy? Otóż pod każdym z tych posążków kryją się prochy pochowanej tu osoby. Tak więc ten szereg posążków to cmentarz, na którym posągi Buddy są nagrobkami... 


Tak z góry przedstawia się miejsce dawnej wihary czyli Sali Zgromadzeń...



Klasztorne domki mnichów...



Pokryta nowym dachem, zrujnowana w trakcie najazdu Birmańczyków, Sala Święceń.


Schodzimy na ziemię gdzie pod drzewem stoi sobie historyczny wóz...





No i został nam jeszcze ostatni obiekt w tej świątyni - pawilon Wypoczywającego Buddy.


Pawilon ten powstał za panowania Króla Naresuana  na przełomie XVI i XVII w. 


Jak odróżnić czy posąg leżącego Buddy przedstawia odpoczynek czy odchodzenie z tego świata? Po otwartych lub zamkniętych oczach...



Trafiliśmy na moment gdy grupa wiernych "obdarowywała" świątynię kolejnym kuponem pomarańczowego sukna i nakrywała nim posąg...


Żegnamy świątynię Wat Yai Chai Mongkhon, bo czas upływa, a to dopiero pierwsza z zaplanowanych do zwiedzania na dziś świątyń w Ayutthaya...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz