czwartek, 5 września 2019

Sharm el-Sheikh Dzień 1

Rok po wizycie w Hurghadzie zdecydowaliśmy się na kolejne wakacje w Egipcie. Na te wakacje wybraliśmy się w powiększonym gronie, gdyż zaplanowaliśmy je wspólnie z poznanymi podczas rejsu po Nilu Aldonką i Krzysiem. Wyjazd z założenia miał być rekreacyjny z dużą dawką nurkowania oraz zwiedzaniem kilku atrakcji na Synaju. 
Tym razem nasz wybór padł na hotel Sonesta Club w Sharm El-Sheikh. Jechaliśmy z pewnym strachem, bo nieco wcześniej w Sharm miały miejsce zamachy bombowe na hotele. Wtedy też wzmocniono ochronę, pojawiło się więcej policji, i tej mundurowej i tej po cywilu i okazało się, że można było na półwyspie Synaj spędzić wspaniałe wakacje.
Ale zacznijmy od początku. Nasz hotel - Sonesta Club  - położony był 850 m od głównej ulicy Naama Bay, prawie na vis-a-vis kasyna i kilkaset metrów od morza. Niestety w jego okolicach Sharm intensywnie się rozbudowywało, więc często dochodziły do nas hałasy z budowy za płotem. No ale w końcu nie przyjechaliśmy tu po to, by siedzieć cały czas w hotelu, a Sharm oferowało wiele atrakcji zachęcających do wypraw poza hotel.
Wprawdzie do hotelu przyjechaliśmy wczesnym popołudniem, ale pierwsze zdjęcie wejścia do niego zrobiłem dopiero po powrocie z wyjścia do Naama Bay wieczorem...


Odczekaliśmy kilka minut pod hotelowymi gwiazdkami przy recepcji i otrzymaliśmy dwa połączone ze sobą pokoje w nieco dalszej od ulicy i recepcji części hotelu, co nie powiem całkiem nam pasowało...


No i idziemy przez hotel do naszego pokoju. Zabudowa niska, tylko po dwa piętra, dużo zieleni, ale w znacznym stopniu nowe nasadzenia, które wyglądać pięknie będą za rok lub dwa. Są i baseny i amfiteatr... Jest fajnie, tylko nad głową przelatują samoloty z położonego niedaleko lotniska...











Nasz pokój jest na parterze. Wyposażony jest na odpowiednim poziomie i łączy się wewnętrznym korytarzykiem z pokojem naszych znajomych. Łóżko ma solidny wymiar. No i każdy pokój ma swój  balkon z mebelkami - będzie gdzie podsumowywać dzień...




No ale Zające to Zające i długo na miejscu nie usiedzą, więc po krótkim odpoczynku ruszamy na spacer do Nama Bay... Przechodzimy przez ruchliwą czteropasmową ulicę przed naszym hotelem, przez sąsiedni hotel Sonesta Beach (obecnie Royal Holiday Beach Resort & Casino) i doszliśmy do promenady ciągnącej się wzdłuż plaży i morza... No i pięknie...



Przy okazji, wprawdzie jak na ten moment nie potrzebowaliśmy jeszcze gotówki, ale dobrze było rozpoznać najbliższy bankomat na wypadek, gdyby trzeba było go obrabować...



No i tak powolutku dotarliśmy do samego centrum Naama Bay... A tu życie, zabawa, restauracje i sklepy, bazar i przyprawy... No super, ale my musimy załatwić sprawy nurkowania oraz rozpytać o wycieczki...




Zachodzimy do położonego w bocznej uliczce biura Aaba Sharm i po miłej rozmowie z właścicielem oraz jego pracownicą z Polski zdecydowaliśmy się, że nurkowania i interesującą nas wycieczkę na Górę Synaj zamówimy u nich... No to sprawy organizacyjne załatwione i możemy ruszać dalej...
Oczywiście Egipt nie byłby Egiptem, gdyby co kilka kroków nie trafiał się sklep jubilerski z owszem ładnymi ale stosunkowo baaardzo drogimi wyrobami...



 Słoneczko pomału zachodzi, więc postanawiamy zakotwiczyć w jakiejś knajpce i rozpocząć działalność rozrywkową...


Kolejne knajpki kuszą wystawionymi przysmakami i cennikami, ale nam chodzi o fajne miejsce i shishę...


Kotwiczymy wreszcie pod Aladynem...





 Walka z shishą nie wszystkim wychodzi tak samo...






 Z każdą kolejną rundką robi się fajniej... Co oni do tej fajki sypią???


No dobra, koniec zabawy i wracamy na kolację do hotelu...





Jeszcze nie raz będziemy tu wracać w trakcie tego pobytu...
Hotelowy basen w nocy prezentuje się naprawdę okazale...




 No a później na balkonie nocne polaków rozmowy o planach na kolejne dni...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz