środa, 11 marca 2020

Podróż i wieczór w Hong Kongu

Minął rok i Zające są znowu w drodze na Filipiny. No i oczywiście pod drodze przystanek w Hong Kongu. Tym razem najkorzystniejszą ofertą na podróż okazały się bilety linii Air France. Tak więc polecimy przez Paryż. Krótki skok z Warszawy i jesteśmy już na Lotnisku Paris Charles de Gaulle czyli inaczej na Roissy. I tu miła niespodzianka. Lataliśmy już różnymi maszynami, ale ta największa jakoś nas omijała. A tu tym razem polecimy samolotem Airbus A380 i zobaczymy, czym wyróżnia się ten olbrzym...



 Czekamy już na gate i wszystko o czasie. Informacja pełna...



Mały i Pusiek są gotowi do lotu...


W ocenie Małego miejsca jest więcej i leci się wygodniej. Dobra jest i informacja i rozrywka...





Jedzenie jak to w Air France. Zachwycać nie ma się czym ale da się zjeść... i popić...



No trzeba po drodze przelecieć nad kawałkiem Himalajów...


Przed lądowaniem jeszcze śniadanko...



A jak się leci i ląduje w HK?



I tak oto nieco po 18:00 wylądowaliśmy na przygotowanym do świąt lotnisku w Hong Kongu... 






W kursowaniu autobusów nic się nie zmieniło, więc znowu w garść karta Octopus i autobusem A21 do centrum Kowloon - Nathan Road przy Middle Road. Na tę jedną noc zakotwiczyliśmy w Hotelu Day and Night. Znowu hotel z przerobionych kilku mieszkań. Znowu klaustrofobiczne pokoiki. Tyle, że tym razem za ręcznik trzeba dodatkowo płacić... Dość. Ostatni raz jedziemy po taniości. Trzeba wydać więcej ale warunki muszą być lepsze...



Wieczorny spacer z zasady przebiega w podobnym kierunku. Znowu na początek Hotel Peninsula już przystrojony na święta...



Aleja Gwiazd nadal jest częścią placu budowy, jest za to pomnik Znicza Olimpijskiego...


Światła po drugiej stronie Victoria Harbour prawie takie same, ale już zupełnie świąteczne...







Wieża po stacji kolejowej stoi jak stała, tyle, że w związku ze świętami robi za ekran iluminacji...




No i na ślepej ścianie Centrum Kultury co kilka minut leci świąteczny pokaz. W sumie fajna zabawa. Szczególnie podoba się dzieciom bo historia kariery małego Elfa wręcz wzrusza...





Czy warto było postać 10 minut - zobaczcie sami...




Idziemy zbadać, jak w tym roku przygotowało się do świąt Harbour City. I przyznam, że dekoracje są imponujące. I nie tylko dzieci mają tu frajdę... I pomimo, w naszym odczuciu, późnej godziny tłum kupujących i oglądających wręcz dziki...













Przechodzimy przez Harbour City, przecinamy Canton Road i jesteśmy w centrum handlowym o nazwie 1881 Heritage. A to nieco inny styl i inna klasa. A poza tym kawał historii...




Nazwa 1881 Heritage nie wzięła się znikąd. Cały kompleks to dawna Kwatera Główna Policji Morskiej w Hong Kongu wybudowana w 1884 r. Policja Morska, którą z czasem wcielono do Policji Hong Kongu zajmowała ten obiekt w dzielnicy Tsim Sha Tsui do 1996 r. Od 1994 r kompleks ten zyskał status zabytku. Budynek, gdy powstawał miał bezpośredni dostęp do wody, a z boku znajdowała się piaszczysta plaża. Teren, na którym znajduje się obecnie Salisbury Road oddzielająca go od Victoria Harbour został odzyskany sztucznie. Przebudowa z zachowaniem historycznej struktury - budynku głównego, stajni, wieży sygnałowej i dawnego budynku straży pożarnej nastąpiła w latach 2003 - 2004. Obecnie jest to obiekt o powierzchni ponad 7500 m2 wspaniale wpisujący się w historię miasta oferując jednocześnie sklepy z najwyższej półki...No a w takim miejscu i świąteczna dekoracja musi być odpowiednia... 





Czy to przypadkiem jakaś świąteczna wróżka życzy Małemu szczęścia?











No ale pora spać... Jutro lot na Filipiny więc rano trzeba wstać by na 7:30 być na lotnisku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz