sobota, 18 kwietnia 2020

Sylwester w Manili

Sylwester w Polsce to dzień od rana szalony. Fryzjer, kosmetyczka, dobieranie stroju, przygotowanie do sylwestrowej imprezy. Podczas wyjazdu wyglądać to może nieco inaczej. Po wczorajszym wspaniałym dniu na Mount Pinatubo czujemy tę atrakcję nieco w nogach, a przecież będziemy ich jeszcze dzisiaj potrzebować. Ponieważ z Angeles do Manili jest autostrada i 100 km pokonuje się dość szybko, więc przed podróżą możemy skorzystać z niewątpliwej rekreacyjnej atrakcji naszego hotelu Prism, wypełniającego nieomal całe patio basenu...







Niestety, około południa trzeba zbierać się w drogę... Autobusy do Manili są co kilka minut ale nie czekamy i jedziemy pierwszym, który właśnie rusza w trasę...



Bez problemu docieramy do naszego hotelu Best Western Hotel La Corona i po chwili dostajemy całkiem ładny pokój. Niestety pokoje nie mają balkonów a miejsce do palenia jest w ogródku przed hotelem... Ale damy radę... A na zdjęciach z Bookingu hotel z zewnątrz wygląda tak... Nieco lepiej niż w realu ale...

Galeria zdjęć obiektu









Nasz hotel położony jest dosłownie o kilka kroków od istotnych punktów takich, jak ambasada USA, Oceanarium czy park Rizal oraz Bulwaru Roxas i promenady Manila Baywalk. No to idziemy na spacer...


Kładka nad bulwarem Roxas pokazuje dwa skrajne oblicza Manili i Filipin. Z jednej strony nowoczesna arteria komunikacyjna i nowoczesne wieżowce, a z drugiej całe rodziny mieszkające pod palmami na ulicy... 



Spacer po Manila Baywalk o zachodzie słońca oferuje piękne widoki zachodu nad Zatoką Manilską oraz rzut oka na to jak w mieście tym toczy się normalne życie...








Dotarliśmy do Plaza Rajah Sulayman, który znany jest także jako Rajah Sulayman Park i centralny punkt dzielnicy Malate. 




W zasadzie większość z nas wie bardzo niewiele o historii Filipin. Zachwycamy się pięknymi widokami, białym piaskiem i ciepłym morzem, podziwiamy tarasy ryżowe ale nie zastanawiamy się nad tym kto i kiedy to stworzył. To trochę tak, jak z historią Polski, którą zaczynamy od chrztu jak gdyby wcześniej nic tu nie było. To samo z Filipinami.  Przybyli Hiszpanie i osiedlili się wprowadzając chrześcijaństwo. Czyli co? Wcześniej nic tam nie było? To dlaczego tarasy ryżowe mają około 2000 lat? Warto czasem zerknąć na dzieje nieco dawniejsze odwiedzanego kraju. I to pojawi się w kolejnych komentarzach. 
A teraz kim był i dlaczego upamiętniony został w Manili Rajah Sulayman? Okazuje się, że Sulayman był XIV (!!!) Radżą Manili od jej założenia jako muzułmańskie księstwo w 1258 (!!!) roku przez Radżę Ahmada po pokonaniu Majapahit Suzerain Raja Avirjirkaya. Panował w latach 1571–1575 i miał to nieszczęście, że w trakcie jego panowania pojawił się u wybrzeży Luzonu hiszpański konkwistador Miguel López de Legazpi ze swoimi żołnierzami i oczywiście braćmi zakonnymi i księżmi.  Rajah Sulayman raz próbował układać się z najeźdźcami, innym razem, gdy ci złamali obietnice zawarte w układach prowadził narodowe powstanie przeciwko Hiszpanom. W 1574 r kierował Rewoltą Manili przeciw wojskom hiszpańskim. I jest bohaterem walki o wolność i niezależność Filipin. Jego historia pokazuje w pewnym sensie dwutorowość obecnej interpretacji podboju Filipin przez Hiszpanów. Z jednej strony upamiętnia się wodzów plemiennych walczących przeciwko najeźdźcom, a z drugiej stawia się pomniki i nazywa miasta, place i ulice nazwiskami najeźdźców jak Legazpi czy Salcedo...


O zachodzie słońca przy Baywalk można skosztować lodów z lokalnej produkcji...


Wzdłuż Manila Baywalk jest jeszcze kilka pomników. Czytający gazetę mężczyzna to Arsenio H. Lacson - dziennikarz i polityk, trzykrotnie wybierany na burmistrza Manili w latach  1952 - 1962.Miał być kandydatem na prezydenta w wyborach 1965 roku z ramienia partii nacjonalistycznej, ale zmarł nagle na atak serca w 1962 r. Był aktywnym bojownikiem podziemia przeciwko okupacji japońskiej. Uczestniczył w bitwie o Manilę i wyzwoleniu Baguio. Jako burmistrz Manili wyprowadził miasto z długów, walczył z korupcją, zmniejszył liczbę urzędników miejskich, wzmocnił policję i eliminował slumsy oraz zwalczał prostytucję. Co najmniej trzykrotnie podejmowano próby zamachu na jego życie. Zawał dopadł go w wieku 49 lat gdy był u szczytu politycznej kariery...



Podziwiając piękny, ostatni w 2017 r zachód słońca nad zatoką podążamy dalej Bulwarem Roxas.





Kolejny pomnik z zachodem słońca w tle przy bulwarze już zniknął. A miał za sobą dość skomplikowaną historię. Otóż Komisja Historyczna postanowiła upamiętnić około tysiąca filipińskich kobiet wykorzystywanych w czasie II Wojny Światowej przez japońskich okupantów jako "comfort women" - zmuszanych do pracy w burdelach dla japońskich żołnierzy, w okrutny sposób wykorzystywanych seksualnie. Najpierw postawiono tablicę historyczną na postumencie z czarnego marmuru, którą 22 kwietnia 2003 odsłonił burmistrz Manili Lito Atienza. Następnie z pieniędzy darczyńców rzeźbiarz Jonas Roces wykonał dwumetrowy posąg z brązu przedstawiający postać kobiety z zasłoniętymi przepaską oczam,i odzianą w tradycyjną filipińską suknię - suknię Maria Clara (suknia ta wzięła swoją nazwę od bohaterki napisanej w 1887 roku powieści filipińskiego nacjonalisty José Rizala). Pomnik został odsłonięty zaledwie niecały miesiąc przed naszą wizytą - 8 grudnia 2017 r i wywołał burzę. Już kilka dni po odsłonięciu pomnika Ministerstwo Spraw Zagranicznych Filipin zażądało od władz Manili wyjaśnień, gdyż pomnik "dotyczył zagadnienia drażliwego w stosunkach z Japonią". Sprawa oparła się aż o prezydenta Duterte, który w końcu stwierdził, że pomnik może stać na terenie prywatnym bo nie życzy sobie "antagonizowania" stosunków z innym państwem. Pomnik zdemontowano 24 kwietnia 2018 r i został przetransportowany do pracowni autora w Antipolo, Rizal. I tak oto polityczna poprawność wygrała kolejny raz z prawdą historyczną i szacunkiem dla ofiar przemocy wobec kobiet...


Dalej podziwiamy piękny zachód słońca i zastanawiamy się nad dalszymi działaniami...








Wiemy, że chcemy nowy rok witać pokazem fajerwerków przy SM Mall of Asia. Jesteśmy przy siedzibie Yacht Clubu. Godzina jest około 19:00. Fajerwerki są o północy. GPS pokazuje trasę - 4 km. Możemy wykonać dłuższy spacer lub podjechać taksówką i czekać na miejscu... Burzliwa dyskusja kończy się decyzją - idziemy na spacer... No to idziemy... Powoli zapalają się dekoracje na ulicach i budynkach... Jest ładnie...



Mijamy siedzibę Dowództwa Marynarki Wojennej Filipin...




Pięknie oświetlony jest budynek Banku Narodowego Filipin...


Zapalają się kolejne światełka wzdłuż Bulwaru Roxas... A i ruch coraz większy... I głównie w jedną stronę - tę samą, w którą podążamy i my...




Dochodzimy do Ogrodu ASEAN z ciekawą "choinką" i  gmachu centrum kultury.







Za centrum kultury znajduje się Park Rozrywki Star City z wielkim diabelskim młynem...




Czy oni już wtedy przewidywali koronawirusa???







Okolice Mall of Asia to tereny "zabrane morzu" gdzie powstaje kolejne nowoczesne centrum...






No i już jesteśmy przy Mall of Asia Globe - rondzie kończącym jedną z głównych tras w Manili - Epifanio de los Santos Avenue czyli EDSA.  Przez to rondo z trzech kierunków dojeżdżają do MoA klienci. MoA to ogromny kompleks o powierzchni terenu 67 ha - obecnie czwarty co do wielkości na Filipinach. A na rondzie przed główną prowadzącą na parking i do wejścia aleją taka oto kula na której wyświetlane są reklamy... 



No to idziemy do środka. A tu jest się gdzie zgubić. 432,891 m2 powierzchni, odwiedzany średnio dziennie przez 200,000 osób. Kompleks składa się z czterech podstawowych obiektów - budynku głównego, budynku rozrywkowego oraz parkingu południowego i północnego połączonych krytymi przejściami. Kompleks dysponuje 500 miejscami parkingowymi. No to idziemy do środka...




Przy okazji rozglądamy się za miejscem, żeby coś zjeść... Wybór niby spory, ale jakoś nic nam nie pasuje... Idziemy na nadmorską esplanadę. To tam odbywa się sylwestrowy koncert i tam będzie pokaz fajerwerków. Jest tam też kilka miejsc restauracyjnych, więc może znajdziemy coś dla nas...



Wyjście na Esplanadę to wąskie gardło. Odbywa się tu kontrola bezpieczeństwa - tak na wszelki wypadek, więc panuje ogromny ścisk. Ale udaje się nam przejść...



Znalezienie restauracji wcale nie było proste, ponieważ większość albo miała wszystkie miejsca zarezerwowane albo też oferowała jedynie "sylwestrowe menu" za całkowicie nieakceptowalne ceny. Ale w końcu trafiliśmy na restaurację Grilla i okazał się to bardzo udany wybór...








Ledwo wyszliśmy z restauracji, a tu w niebo strzeliły fajerwerki... Ale jest przecież zaledwie parę minut po 22. Ki grom? Okazało się, że jedna z knajp zrobiła krótki wstęp do tego, na co czekamy...






 No to zapowiada się niezła jazda... A na razie zrobimy rundkę i poszukamy dobrego miejsca...



Na scenie trwa koncert, a po esplanadzie i wokół sceny kłębi się nieprzebrany tłum. Chodzą, stoją, siedzą... Porozkładali maty, niektórzy nawet namioty; przynieśli prowiant i trwa wielki piknik...










No i wreszcie północ i zaczęło się... Z platform zacumowanych na zatoce w niebo poszły dziesiątki kilogramów fajerwerków. Co za pokaz... Marzenie...









 No i się skończyło... 


Tłum ludzi ruszył w stronę domu. O znalezieniu taksówki nie ma co marzyć... Ale Mały ma pomysła... Ruszamy w EDSA do pierwszej przecznicy i w bok... I po mniej więcej 15 minutach jest taksówka... Wracamy więc do hotelu, wyciągamy z lodówki zapasy i kontynuujemy obchody już w Nowym 2018 Roku...






 

A rano, nowy rok rozpoczniemy wizytą w Oceanarium...
A pokaz fajerwerków lepiej zobrazuje film poniżej...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz