środa, 31 stycznia 2018

Malezja - George Town

Po leniwym dniu postanawiamy troszkę się poruszać po okolicy. Decydujemy się pojechać do George Town, zobaczyć Penang Hill i może coś jeszcze. Lokalnym autobusem za 2.70 dojdżamy do Komtar, położonego w samym centrum miasta wysokościowca mieszczącego, między innymi, terminal lokalnych busów i centrum handlowe, gdzie przesiadamy się na autobus miejski jadący do terminala Air Itam. Po drodze oglądamy sobie miasto z okien autobusu.




Po dojechaniu do terminala przechodzimy na stację kolejki jadącej na wzgórze. Kolejka jeździ co pół godziny od 6.30 rano, a bilet w obie strony kosztuje 30 RM. Dla chcących zaoszczędzić istnieje możliwość wejścia na wzgórze na piechotę, zajmuje to podobno około 5 godzin......

Okazuje się, że dzisiaj chętnych do wjechania na górę jest sporo i musimy odstać swoje w kolejce.....



Kolej na szczyt została zbudowana w 1923 roku. Wagonik do którego wsiadamy nie jedzie na sam szczyt, mniej więcej w połowie drogi musimy przesiąść się na inny wagonik. Po drodze mijamy kilka małych stacji, ale na żadnej z nich nie zatrzymuje się kolejka. Podobno na tych stacjach wysiadają i wsiadają miejscowi. Wzgórze zamieszkuje około 1000 osób. Większość z nich prowadzi pensjonaty, niewielkie hoteliki i restauracje. 





Wjechanie na 830 metrowy szczyt zajęło nam kilka minut. Na górze niestety okazuje się, że jest spora mgła i widok na panoramę miasta jest taki sobie.





Na szczycie jest kilka punków widokowych. Wszystkie oczywiście oblegane są przez odwiedzających.


Podczas ładnej pogody ze wzgórza świetnie widać George Town. Dla ułatwienia identyfikacji oglądanych miejsc ustawiono opisany bilbord, który stał się niesamowitą atrakcją i wszyscy robią sobie przy nim zdjęcia. 









Na szczycie wzgórza jest jest kilka niewielkich lokali gastronomicznych, kawiarnia, stary hotel Bellevue i sporo stoisk z "pamiątkami"oraz restauracja David Brown's serwująca podobno najsmaczniejsze w okolicy tradycyjne malezyjskie bułeczki.







Na wzgórzu ustawiono 32-funtowe działko o zasięgu 1000 stóp. Nie do końca wiadomo jaką rolę ma spełniać armatka... prawdopodobnie została przetransportowana z miasta na wzgórze jako ozdoba lub miała ostrzeżegać o obecności piratów.


Niewielka hinduistyczna świątynia niespecjalnie przyciąga Malezyjczyków odwiedzających wzgórze. Chętniej odwiedzają ją obcokrajowcy.









Na Bukit Bendera nie mogło zabraknąć też meczetu. Niespecjalnie byliśmy nim zainteresowani, ale zaszliśmy na chwilę bo wiadomo, że przy meczecie zawsze są czyste toalety...


Jeszcze trochę spacerujemy po tym spopularyzowanym w XVIII wieku górskim kurorcie i podziwiamy widoki.


Tak wyglądały wagoniki historycznej kolejki...



Na wzgórzu wszędzie porozstawiane są tabliczki ostrzegające turystów żeby uważali na małpy. Faktycznie było ich sporo, były ciekawskie, wszędzie zaglądały i szukały jedzenia, ale nie widzieliśmy żeby atakowały ludzi tak jak na Bali.


Na wzgórzu spędziliśmy ponad dwie godziny. Po czym zjechaliśmy kolejką w dół i autobusem za 1.40 RM pojechaliśmy do chyba najciekawszej świątyni w George Town - Kek Lok Si czyli Światyni Najwyższej Szczęśliwości. Po drodze do świątyni oglądamy okolicę.
  




Autobus nie zatrzymuje się przy samej Świątyni. Trzeba do niej dojść przechodząc pomiędzy domami mieszkańców, bazarem, licznymi restauracjami no i oczywiście straganami rozstawionym przed samą świątynią. Spacer zajmuje około 10 minut.




Kek Lok Si uważana jest za największą buddyjską świątynię w Azji Południowo-Wschodniej.
Położona jest przy paśmie  Air Itam  zwanym "He San" lub Crane Hill.



Budowa świątyni rozpoczęła się w 1893 roku. Część budynków przyczepionych jest bezpośrednio do wzgórza, część wydrążona została w skale. Kek Lok Si to ogromny kompleks składający się z klasztorów, sal modlitewnych, ogrodów, tarasów i stawu. 
Świątynią zafascynowani byli kolejni Chińscy władcy i hojnie ją obdarowywali. Cesarz Guangxu podarował 70.000 tomów sutr buddyjskich, cesarz Kuang Xi i cesarzowa Cixi obdarowali świątynię ogromnymi ilościami złota, drogocennych kamieni, waz, czar, kielichów i posągów....  













Jednym z ciekawszych budynków w świątyni jest siedmiokondygnacyjna Pagoda Ramy VI (Pagoda 10 000 Buddów), ukończona w 1930 roku. W Ban Po Thar znajduje się 10 000 posążków Buddy wykonanych z alabastru i brązu. Pagoda  symbolizuje harmonię między buddyzmem mahajany i therawady.  Każdy odwiedzający świątynię może za 2 RM wejść na najwyższe piętro pagody i podziwiać panoramę miasta. 











Na najwyższym poziomie Kek Lok Si znajduje się ponad 36 metrowy posąg Bogini Miłosierdzia Kuan Yin. Do posągu można dojechać kolejką linową. Niestety zanim się zorientowaliśmy kolejka już była nieczynna, ponieważ jeździ tylko do godziny 16. Świątynia cały czas jest rozbudowywana. Wokół imponującego posągu bogini ma powstać jeszcze 100 dwumetrowych posągów Kuan Yin.



W świątyni byliśmy po obchodach chińskiego Nowego Roku. Ponieważ nastał rok Małpy cała świątynia ustrojona była podobiznami tego zwierzaka. Wszędzie wisiały jeszcze lampiony i flagi co dodawało świątyni dodatkowego uroku.




Po świątyni chodziliśmy dosyć długo (wychodziliśmy jako jedni z ostatnich tuż przed godziną 17) i mieliśmy nadzieję, że w którymś momencie zapalą się światła. Niestety świątynia oświetlona jest tylko w ciągu 15 dni od Nowego Roku.... Wielka szkoda, że byliśmy troszkę później.....

Wracając do autobusu natrafiliśmy na ciekawy mural.

Po powrocie  do Batu Ferringhi udaliśmy się na zasłużoną kolację do naszej ulubionej restauracji nad morzem. Tym razem zamówiliśmy Masak Masam Manis i Telur Bistic. No cóż jak zwykle było pyszne jedzonko.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz