sobota, 11 listopada 2017

Malezja- Borneo- Labuk Bay i las deszczowy



Dzisiaj mamy specjalny dzień.... rano jedziemy oglądać nosacze, a wieczorem będziemy obchodzili urodziny Dużego Zająca.
Rano zaraz po śniadaniu idziemy na poranny spacer po hotelowym ogrodzie, który sprawia nam ogromną przyjemność. Trzeba przyznać, że otoczenie hotelu jest niezwykłe. Poranny spacer to sama przyjemność dla oczu i uszu. Wspaniała zieleń odbijająca się w wodzie, ćwierkające ptaszki, latające kolorowe motylki sprawiają, że człowiek nie ma ochoty opuszczać terenu hotelu.





Do Proboscic Monkey Sanktuary musimy z Sepilok dojechać. Początkowo planowaliśmy pojechać lokalnym autobusem, który odjeżdża z Centrum Rehabilitacji Orangutanów, bilet kosztuje 20 RM od osoby w jedną stronę. Idąc do CRO spotkaliśmy właścicieli "garkuchni" znajdującej się pod centrum. Jak zwykle serdecznie przywitaliśmy się i pada pytanie..... Co Wy dzisiaj planujecie robić? No jak to co, oglądać nosacze....... Obrotna właścicielka pokazuje na lokalnego taksówkarza i mówi żebyśmy z nim pojechali. Początkowo nie chcemy bo jakoś nie mamy ochoty przepłacać skoro autobus dowozi nas na miejsce. Szybko jednak okazuje się, że taksówkarz chce od nas 80 RM za całą podróż i będzie do naszej dyspozycji cały dzień. Nie zastanawiamy się długo i wsiadamy do jego samochodu. Nasz wybór okazał się być strzałem w dziesiątkę, ale o tym za chwilę......

Nosacze zamieszkują głównie lasy namorzynowe. Niestety część z tych lasów została wykarczowana i obecnie uprawia się tu Olejowiec Gwinejski. Jadąc o Labuk wszędzie widzimy takie plantacje. Zatrzymujemy się na skraju jednej plantacji gdzie właśnie zbierane są owoce, z których będzie produkowany olej. Kierowca mniej więcej objaśnia nam proces produkcji i pokazuje jak ciężkie są kiście owoców palmowca. Muszę przyznać, że nie miałam pojęcia jak ciężką pracę wykonują tu robotnicy.





Dojechaliśmy do założonego w 1994 roku Proboscic Monkey Sanktuary. Okazuje się, że Cenrum ochrony zostało założone przez jednego z właścicieli plantacji Olejowca Gwinejskiego. Człowiek ten nie miał pojęcia, jak bardzo uprawy szkodzą nosaczom. Niestety pozbawione swych dawnych terenów małpy nie były w stanie się wyżywić i masowo padały. Plantator postanowił zachować las i dodatkowo jeszcze zorganizował miejsca, w których nosacze są dokarmiane i mają stały dostęp do wody. Żeby zrekompensować swoje straty wynikające z braku produkcji oleju plantator postanowił udostępnić Sanktuariom zwiedzającym. Wybudował dwie platformy obserwacyjne dla turystów i codziennie za opłatą 60 RM plus 10 RM za aparat można przyglądać się nosaczom.


  Personel Sanktuarium opiekuje się całkowicie niewidomym Langurem Szarym. Dokarmiają go i trzymają w budynku, gdzie znajduje się jedna z platform obserwacyjnych.

Karmienie Nosaczy na platformie A odbywa się o godzinie 9.30 i 14.30, na platformie B o 14.30 i 16.30. Przyjeżdżamy na platformę A gdzie jest już sporo autobusów, busów i taksówek. Kupujemy bilety wstępu i szybko udajemy się na platform bo zaraz ma rozpocząć się karmienie. Mija pół godziny, a nosaczy nie ma. Nagle wszystkie grupy skośnych zrywają się i biegną w kierunku parkingu. Okazuje się, że małpy postanowiły pojawić się na platformie B i tam czekają na jedzenie. Na szczęście mamy swoją taksówkę i szybko jedziemy w kierunku platformy B.

Po drodze spotyka nas miła niespodzianka...... jedno ze stad postanowiło wyjść na brzeg lasu namorzynowego i urządzić sobie harce. Ponieważ mamy swój pojazd bez problemu zatrzymujemy się i oglądamy te śmieszne zwierzaki w całkowicie naturalnym środowisku.













Docieramy do platformy B, a tam całe stadka nosaczy czekają na jedzenie.
Małpy są całkowicie dzikie, ale szybko się przystosowały i nie boją się ludzi. Dla bezpieczeństwa oglądających strażnicy wyposażeni są w broń palną i kije. Przez cały czas bardzo bacznie obserwują zachowanie małp.














Nosacze swoją nazwę zawdzięczają bardzo charakterystycznemu nosowi zwanemu też tubą. Dzięki temu instrumentowi małpy wydają specyficzne dźwięki, które mają odstraszać inne osobniki i informować, że nosacz nie jest w humorze do "zabawy".









Jeden z osobników postanowił wskoczyć na platformę i udać się z turystami na spacer. Troszkę się bałam, ale z drugiej strony byłam w siódmym niebie. Taka randka nie zdarza się każdemu......








Inną charakterystyczną cechą nosaczy są ich mocno okrągłe brzuchy. Nosacze mają unikalny system trawienia, ich żołądki są podzielone na segmenty wypełnione celulozą i bakteriami, które pomagają w trawieniu liści i neutralizują toksyny zawarte w roślinach. Żołądek małpy wraz z jego zawartością obejmują 1/4 całej wagi ciała przez co nosacze wyglądają jakby przez cały czas były w ciąży........








Oczywiście nie mogliśmy sobie odmówić utrwalenia zwierzaków na filmie........





Samica nosacza waży pomiędzy 7, a 11 kilogramów i osiąga wzrost 1,7 do 2 metrów. Jej nos też jest znacznie mniejszy niż u samca. Ogon samicy jest tak samo długi jak reszta jej ciała.



Samiec waży od 16 do 23 kg i osiąga wzrost od 2 do 2,5 metra.








Stada nosaczy liczą od 12 do 27 osobników.


 


Nacieszyliśmy się kontaktem z nosaczami i postanawiamy wrócić do Sepilok zatrzymując się po drodze w kilku miejscach.


Zatrzymujemy się w wiosce Gerai Tamu gdzie oglądamy charakterystyczne dla tego regionu Malezji tradycyjne domy wybudowane na palach.





 
W Gerai Tamu odbywa się też lokalny targ, idziemy zobaczyć co sprzedają rolnicy.



Ta roślina to lokalny przysmak o nazwie Jungle Firn Pakis, świetnie zastępuje naszą sałatę w różnego rodzaju surówkach.



Na targu najwięcej stoisk oferuje suszone ryby i krewetki






Z tych bananów suszonych na słońcu będą świetne chipsy.



Tradycyjne domy wypierane są przez takie kolorowe cudeńka.



Kolejny przystanek to oddalony o 2 km od Sepilok Rain Forest Discovery Center. RDC to wydzielona część rezerwatu Kabili_Sepilok. Zwiedzanie lasu możliwe jest od 8.00 rano do 17.00. Wstęp kosztuje 15 RM, ostatnie bilety sprzedawane są na godzinę przed zamknięciem rezerwatu. Na zwiedzanie RDC dobrze jest przeznaczyć pół dnia.





 Na wysokości 25 metrów nad ziemią wybudowano wśród koron drzew canopy walkway, podczas spaceru podziwiać można 300 gatunków ptaków. Niestety my takiego szczęścia nie mieliśmy i niewiele ptaków spotkaliśmy.......




































Czas wrócić do hotelu i odpocząć po ekscytującym dniu w ogrodzie i nad basenem.




 














Wieczorem udajemy  się na spacer po pięknej okolicy i kolację urodzinową.



Uroczystą kolację z szampanem zjadamy w restauracji Lindung.  Piękne zakończenie dnia. Szkoda, że jutro rano opuszczamy Sepilok.












2 komentarze: