piątek, 9 sierpnia 2024

Drugi dzień zwiedzania Bagan - 3

 Zanim dotrzemy do kolejnej z wielkich, głównych świątyń Bagan podziwiamy całe grupy mniejszych, ale też ciekawych obiektów niejako po drodze.



Wszystkie te niewielkie świątynie mają swoją historię. Czasem stoją samotnie a czasem w większych grupach. I każda ma swój numer. Często też na towarzyszących im tablicach wypisane są czy to nazwiska rodzin czy nazwy firm, które przyczyniają się do ich utrzymania czy też kolejnej renowacji. 


Czy to duże czy malutkie świątynie, wszystkie utrzymane są w podobnym stylu, niezależnie od tego czy liczą sobie kilkaset czy tylko kilkadziesiąt lat.


I praktycznie w każdej znajduje się mniejszy lub większy, starszy lub nowszy, rzeźbiony, murowany pokryty stiukiem czy też odlany z gipsu posąg Buddy. 






Pomiędzy obiektami już odnowionymi widać pozostałości tych, które padły ofiarą trzęsień ziemi...



W wielu miejscach spotykamy sprzedawców betelu, o którym pisałem w jednym z wcześniejszych postów...





I wreszcie jest już przed nami potężna bryła Świątyni Dhammayangyi - największej ze świątyń na równinie Bagan a jednocześnie budowla, która nigdy nie została ukończona...


Do ogrodzonej ceglanym murem świątynnej działki prowadzą cztery potężne bramy.


Świątynia Dhammayangyi pochodzi z 1170 1171 r. a jej fundatorem był Król Narathu władający Królestwem Bagan w latach 1167 to 1171. Kryształową postacią to Narathu nie był. Jako drugi syn Króla Sithu I i Królowej Yadanabon teoretycznie szanse na zostanie władcą miał niewielkie. Czego jednak nie zrobi się dla zaspokojenia ambicji i rządzy władzy. Na następcę tronu wskazywany był jego starszy brat Min Shin Saw, jednak ten, ze względu na konflikt z ojcem został odesłany na wygnanie na jezioro  Aung Pinle w pobliżu Mandalay. W 1167 Sithu ciężko zachorował i korzystając z okazji Narathu kazał przenieść go z królewskiego pałacu do Świątyni Shwegugyi, wzniesionej przez Sithu w 1131 r.


Gdy przykuty do łoża król oprzytomniał i zorientował się, że został usunięty z pałacu wpadł we wściekłość. Wtedy Narathu zarzucił mu na głowę koc i udusił go... Teraz trzeba było załatwić jeszcze sprawy ze starszym bratem, który przybył z wojskiem, aby upomnieć się o tron.
Narathu nie stawiał oporu, nawet osobiście przygotował i prowadził ceremonię koronacji Min Shin Saw. Ten jednak koroną długo się nie cieszył, gdyż został otruty już podczas pierwszego posiłku, który spożywał jako król. I tak Narathu został królem, co jednak nie dało mu szczęścia. Gnębiony wyrzutami sumienia ufundował świątynię Dhammayangyi wyposażając ją w rozliczne dobra - ziemię, pola ryżowe, ogrody. Mimo tego popularności nie zyskał...


Narathu posiadał dwie żony noszące odpowiednio tytuły Królowej Południowego Pałacu i Królowej Północnego Pałacu. (imion królowych nie odnotowano w kronikach). Wiadomo, że jedna z nich była córką władcy hinduskiego królestwa Pateikkaya (jedno ze źródeł podaje jej imię jako Królowa Pateikkayar). Między nią a królem pojawił się ostry konflikt. Otóż podobno Narathu nie podmywał się po skorzystaniu z toalety co doprowadziło do tego, że królowa nie tylko nie wpuszczała go do loża, ale nawet nie pozwalała mu zbliżać się do siebie. Wkurzony król kazał żonę zabić, ale nie przewidział reakcji jej ojca. Ten wysłał do Narathu delegację ośmiu zabójców pozujących na wróżbitów - Braminów astrologów, którzy podczas audiencji po prostu Narathu zabili w zemście. Przełożyło się to na przydomek nadany Narathu - Kalakya Minn czyli "ten, który padł z ręki Hindusów". Jest też inna wersja, która mówi, że Narathu zginął w konflikcie zbrojnym z Lankijczykami wywołanym wprowadzonymi przez niego sankcjami gospodarczymi. Tak czy inaczej, Narathu opuścił ten świat w 1171 roku i wkrótce po jego śmierci budowę świątyni Dhammayangyi przerwano i nigdy nie podjęto ponownie. 


Ceglana świątynia kryje kilka ciekawostek. I tak dostępne są jedynie cztery przedsionki oraz oplatający wewnętrzną salę korytarz. Do centralnej sali wejścia są zamurowane a  w przedsionkach i w korytarzu budowniczowie pozostawili wiele gruzu z czasów budowy. Jedna z wersji głosi, że zrobiono to specjalnie, żeby duch Narathu nie mógł wydostać się z wnętrza świątyni...


Ciekawostką jest też znajdujący się w kaplicy przedsionka zachodniego ołtarz, na którym jak bliźniacy siedzą dwie bardzo podobne postacie. Jego interpretacja jest taka, iż przedstawia on ostatniego, historycznego Buddę - Gautamę oraz Buddę, który ma jeszcze pojawić się w obecnej epoce o imieniu Mitreya. 




Kolejnym ciekawym obiektem jest kaplica leżącego Buddy. Tutaj posąg jest w trakcie złocenia przez naklejających na niego płatki złota wiernych. Kaplica ta znajduje się z tyłu, za ołtarzem Dwóch Buddów.




Dwupoziomowy korytarz kończący się łukowymi oknami pozwala z jednej strony ocenić grubość murów zewnętrznych świątyni, a z drugiej stanowi doskonałe miejsce do kilku prywatnych zdjęć



Ozłocony Budda znajduje się w kaplicy północnej. A przed nim kolejne skarbonki pełne banknotów...



Budda w kaplicy wschodniej ma za sobą dobrze zachowane malowidło ścienne.



Posągi Buddy w czterech kaplicach odpowiadającym stronom świata nie są tu jedynymi. I jak widać, nie wszystkie są tak samo traktowane jeśli chodzi o odnowienie czy podstawową konserwację...


Ten Budda znajduje się w kaplicy południowej.


Bardzo cennym elementem są pochodzące z XII w. freski pokrywające ściany wewnętrznych korytarzy świątyni. Niestety brak konserwacji powoduje, że coraz bardziej blakną i ich czytelność zanika...










A przy świątyni na bazarku królują kukiełki...



Do kolejnej bardzo istotnej świątyni nie mamy daleko. Jedziemy po piaszczystej drodze. Upał jak diabli. Kurzy się niemiłosiernie. A my oglądamy kolejne widoki i kolejne pagody z różnych okresów historii...

















Świątynia Sulamani to kolejna z wielkich świątyń na naszej trasie dzisiejszego dnia i kolejna świątynia, w której nie naprawiono jeszcze uszkodzeń spowodowanych trzęsieniem ziemi z 1975 r.


Ta potężna świątynia stojąca na ogrodzonej murem działce z czterema bramami stanowi pierwszą i najważniejszą ze świątyń wzniesionych w późnym okresie boomu na budowę świątyń na płaskowyżu Bagan, przypadającego na lata 1170-1300. Z jednej strony jej twórcy czerpali z doświadczeń i stylu wcześniejszych świątyń - Thatbyinnyu, Dhammayazika czy Gawdawpalin, a z drugiej stała się wzorcem dla obiektów późniejszych jak Htilominlo. Jej nazwę można tłumaczyć zasadniczo na dwa sposoby - albo jako "Koronujący Klejnot", albo też jako "Niewielki Rubin". Ta druga wersja ma oparcie w inskrypcji znajdującej się w świątyni, która mówi, że na miejscu budowy Król znalazł niewielki rubin...


Świątynia powstała w roku 1183 a jej fundatorem był Król Narapatisithu, inaczej Sithu II panującego w latach 1174 do 1211 i uważanego za ostatniego ważnego Króla Bagan.  Był on synem Króla Narathu i tak jak ojciec miał co nieco na sumieniu. Był drugim synem więc po śmierci ojca tron przejął jego starszy brat Naratheinkha. Gdy w 1174 Naratheinkha wysłał Narapati z misją wojskową i "zaopiekował się" jego żoną Weluwaddy, Narapati wysłał 80 zbrojnych, którzy króla zgładzili. W konsekwencji Narapati przejął władzę i koronował się królem przyjmując imię Sithu II. Jego rządy przyczyniły się do wielkiego wzbogacenia państwa co umożliwiło mu budowę wielu świątyń nie tylko w Bagan ale też innych częściach królestwa. Dożył wieku bardzo zacnego na tamte czasy gdyż zmarł w trakcie 74 roku życia. Został zapamiętany jako reformator prawa, twórca Królewskiej Gwardii Pałacowej, reformator systemu religijnego, twórca jednolitego systemu prawa i bogactwa państwa. I to on zagwarantował spokojny wybór następcy białym parasolem z grona pięciu synów, o czym pisałem wcześniej.


Budowla jest świątynią dwupoziomową na planie kwadratu. Każdy z poziomów nakryty jest tarasowym, trójpoziomowym dachem. W narożnikach tarasów obu poziomów umieszczono niewielkie wieżyczki. Szczyt świątyni stanowiła wzorowana na budowlach indyjskich wieża shikhara i parasol hti co pokazuje zdjęcie poniżej pochodzące ze strony https://www.renown-travel.com/burma/bagan/sulamani-temple.html jednak elementy te zostały zniszczone podczas trzęsienia ziemi i podczas  naszej wizyty świątynia wyglądała jak na zdjęciu powyżej. 
Na dolnym i górnym poziomie wejścia stanowią wysunięte  na cztery strony świata ganki, przy czym w obu przypadkach główne wejście - ganek wschodni wysunięte jest dalej niż pozostałe trzy. Wejście z poziomu dolnego na górny prowadziło dwoma klatkami schodowymi ukrytymi w murach obwodowych dolnej części. Zewnętrzne schody pojawiają się dopiero na górnej bryle świątyni i prowadzą do podstawy wieży shikhara. 


Widać, że z zewnątrz ceglana świątynia pokryta była oryginalnie stiukiem i bogato dekorowana, jednak wykończenie to zachowało się jedynie we fragmentach, których wraz z kolejnymi trzęsieniami ziemi ubywa...


Podczas naszej wizyty do zwiedzania dostępny był tylko poziom dolny, jednak poziom górny jest podobno jego odbiciem w nieco mniejszej skali. Oczywiście w każdej z czterech kaplic na przeciw wejść znajduje się posąg Buddy. W kaplicy wschodniej znajduje się ten złocony Budda, który swoją postawą zwaną Mudrą Bhumisparsha przywołuje ziemię na świadka swojego oświecenia.


Taką samą mudrę reprezentuje Budda w kaplicy północnej.


Tak przedstawia się Budda w kaplicy zachodniej siedzący pod dekoracyjnym baldachimem...




I wreszcie Budda z kaplicy południowej...


Posągi powyżej to "posągi główne". Poza nimi znajdują się w świątyni także posążki mniejszej wielkości. 


Bardzo cennym elementem w dolnej części świątyni są pokrywające ściany freski i malowidła ścienne pochodzące z różnych okresów czasu od wieku XIII po XIX. W wielu miejscach odkryto, że widoczne malowidła zostały namalowane na malowidłach wcześniejszych. 


Głównym obiektem przedstawianym na ścianach świątyni jest Budda...















Czasem pojawiają się jego uczniowie i elementy dekoracyjne jak kwiaty...




Mamy tu także elementy architektury czy też postacie mitologiczne jak potwór morski Makara, wąż Naga, zwierzęta, ludzi, sceny z codziennego życia czy pejzaże... 






W kilku miejscach pojawia się też słoń niosący na grzbiecie królewski palankin...




Gdy opuszczamy świątynię Sulamani słońce zaczyna chylić się już ku zachodowi, a my chcielibyśmy jeszcze tyle zobaczyć...



Ostatnie wspomnienia z tego dnia zwiedzania w kolejnym poście...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz