poniedziałek, 6 listopada 2023

Park Narodowy Jeziora Nakuru - przedpołudniowe game drive

 Napatrzyliśmy się na bawoły i impale i jedziemy dalej. Józio stara się wjechać tam, gdzie istniałaby szansa na spotkanie lamparta. Okazuje się jednak, że niektóre drogi przejezdne jakiś czas temu po porze deszczowej, znalazły się pod wodą. 


Po pniach zanurzonych w wodzie drzew widać jak zmienia się poziom wody w jeziorze.



To, że kończy się droga nie oznacza jednak, że nie ma tu nic ciekawego. Po jeziorze pływają sobie pelikany, na drzewach oglądamy różne gatunki ptaków...



... a pod drzewami spotykamy stado kobów...










Rzut oka w drugą stronę, a tam spore stado impali.




Wracamy na bardziej suchy teren i jedziemy dalej szukając na drzewach wypoczywającego lamparta...


Zamiast na lamparta trafiamy na sporą rodzinę pawianów.




Gdy dorosłe pawiany zajmują się sobą na ziemi młode harcują po drzewach...





Jedziemy dalej. Wyjeżdżamy na łąkę a tam istne królestwo pawianów...













Na rosnących pojedynczo drzewach widzimy wiele gniazd wikłaczy...



Robi się na tyle gorąco, że nawet bawoły układają się w cieniu akacji...


Natomiast bliżej w trawie działa grupa guźców...




Z cienia korzystają też chętnie impale.


A guziec jeżeli znajdzie na drodze kałużę to radość wielka...



Pod akacjami gromadzą się bawoły, najwyraźniej na południową sjestę...




Inna grupa wyraźnie preferuje pozostałe po wczorajszym deszczu kałuże...




 



Na akacjach przesiadują trudne do uchwycenia wikłacze...


Sjesta rozpoczęta. Trzeba przetrawić kilogramy wypychającej żołądek trawy... 


Pawiany nie są jedynymi małpami, które można spotkać w Kenii i parku Nakuru. My tym razem trafiliśmy na grupę należących do rodziny koczkodanowatych kotawców sawannowych. 



Kotawiec sawannowy dużą małpą nie jest. Jego waga mieści się w granicach 1.5 do 6.5 kg, długość ciała bez ogona 30 - 70 cm, mięsisty ogon ma 40-80 cm. I oczywiście samce są większe od samic... 






Jedziemy dalej szukać lampartów. Rozglądamy się po drzewach, szukamy, czy aby jakiś nie ułożył się w rozwidleniu konarów i nic...



Za to z drzewa przygląda się nam błyszczak...



Natomiast gdy jedziemy bliżej jeziora spotykamy całkiem sporo rybożerów...




Wytężamy wzrok, ale jak tu coś zobaczyć w takim gąszczu... Toż tu i słoń mógłby się ukryć...



Jedziemy dalej między brzegiem jeziora a wysokim wzniesieniem o nazwie Lion Hill czyli Lwie Wzgórze. Piękna sawanna z ogromną liczbą akacji i strome urwisko wulkanicznej skały...






Impale też właśnie odchowują młode a ich spokój wskazuje, że nie czują w okolicy żadnego drapieżnika, który mógłby zagrażać młodym...




Tak uważnie wpatrujemy się w korony drzew, że naszej uwadze nie uszedł nawet ukrywający się tam dudek...



A na jeziorze spokój, pelikany i ibisy...





Bawołom też pasuje nadwodny chłodek i wilgotna trawa...



A nadzór nad okolicą sprawują rybożery...




Tymczasem pod drzewem spaceruje sobie para ibisów, ale nie tych powszechnie podziwianych białych tylko znacznie rzadziej spotykanych, ibisów kasztanowatych...



Kałużą zarządza parka z rodziny zimorodkowatych...


I kiedy wydawało się nam, że opuszczamy już "małpi gaj" na naszej drodze pojawiła się kolejna rodzinka pawianów... 














Wystarczy tego małpiego towarzystwa. Brzegiem jeziora kierujemy się na miejsce znane z obecności flamingów i nosorożców. Ale o tym w kolejnym poście...
Teraz jeszcze krótki filmik z tej części dnia - głównie królestwa małp...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz