poniedziałek, 9 września 2019

Palmyra

Budzimy się rano, rzut oka na zegarek i... jest piętnaście minut po planowanym czasie wyjazdu. Oczywiście budzenie przez recepcję okazało się fikcją. Błyskawiczne ubieranie, pędem na dół... a tu na nasze szczęście grupa stoi na hotelowym podjeździe... Okazało się, że teraz mamy jeździć syryjskim autokarem, ale ten przeznaczony dla nas się zepsuł więc trzeba poczekać aż go naprawią albo przyślą inny autokar... No to odetchnęliśmy. Szybka zjeba dla recepcji i biegniemy na śniadanie... No i kolejna wtopa hotelowej gastronomii. Zimne jajka, zimne kiełbaski, roztopione masło i tylko chałwa i banany oraz winogrona w stanie jadalnym... Ale co tam... Połykamy coś tam coś tam i lecimy na zbiórkę... Czekamy jeszcze jakieś pół godziny aż pojawia się autokar... Uff, no to możemy ruszać.

Na początek nasz hotel - z zewnątrz super. Funkcjonowanie całkiem beeeee....


Jak pięknie może wyglądać dekoracja części gastronomicznej... A to co na talerzu doprowadziłoby Panią Magdę Gesler albo do płaczu albo do furii.


Przed nami blisko 300 km drogi przez Syrię, a znaczna jej część przebiega wzdłuż wzgórz pogranicza z Libanem przez całkowite pustkowie... W końcu to Pustynia Syryjska...



Po drodze mijamy miejsca gdzie Asad ukrywał swoje radzieckie myśliwce...



Ponieważ trasa długa, więc po drodze mamy postój. Oczywiście jedynym miejscem na chwilę odpoczynku, po 190 km w drodze, jest Bagdad Cafe 66 rozsławiona przez film o tym samym tytule...



 Jest i beduiński namiot...



Jest zbiornik na wodę i wiatrowa elektrownia...




Są liczne obiekty związane z życiem ludzi pustyni od moździerza, poprzez rogi kozie po rzymskie hełmy...





Są czajniki na wodę i szisze, bębenki i skóry... Po prostu skansen...







Trochę zabawy, trochę odpoczynku, picie na drogę i jedziemy dalej... Do Palmyry jeszcze 100 km...

Na początek kilka słów o Palmyrze zwanej też Miastem Królowej Zenobii. Palmyra to starożytne miast Semickie w północnej części Pustyni Syryjskiej u podnóża masywu Dżabal Abu Rudżmajn. Wcześniej jednak miejsce zamieszkiwane było od czasów neolitu o czym świadczą wyniki wykopalisk. Na tabliczkach z XIX w p.n.e. pojawia się nazwa Tadmur. Tadmur pojawia się także w tekście Starego Testamentu.Do zamieszkujących to miejsce w czasach biblijnych plemion semickich posługujących się językiem aramejskim dołączyła ludność koczownicza pochodzenia arabskiego. Dzięki wzajemnemu porozumieniu możliwy był rozwój miasta, które stało się jedną z baz dla kupców podróżujących Jedwabnym Szlakiem. W I w n.e. leżąca na pograniczu terytorium rzymskiego i perskiego osada zmieniła nazwę na Palmyra. Cesarz Hadrian nadał Palmyrze status wolnego miasta w 129 r. a następnie w roku 217 miasto uzyskało status rzymskiej kolonii co zwolniło jego mieszkańców z płacenia podatków i zrównało ich w prawach z mieszkańcami Rzymu. Miasto cieszyło się sporą niezależnością aż do połowy III w kiedy to stało się stolicą królestwa pod wodzą niejakiego Odenata. Gdy ten zmarł władzę przejęła jego żona Zenobia, której nie wystarczył tytuł królewski i obwołała się cesarzową. Cała sytuacja mocno rozsierdziła władców Cesarstwa Rzymskiego i w 272 roku legiony Aureliana pokonały armię Zenobii i zdobyły miasto. Trzeba było zapłacić sowity okup, co spowodowało kolejny bunt mieszkańców stłumiony w 273 r a skutkujący złupieniem i zniszczeniem Palmyry. Wprawdzie miasto próbowało się odbudować ale bez większego sukcesu. Stosunki z sąsiadami nie układały się najkorzystniej i w  634 r. miasto zajęły bez walki wojska Chalida ibn al-Walida, jednego z wodzów kalifa Abu Bakra. Ostateczny upadek Palmyry przypieczętowały zniszczenia miasta przez Arabów w 744 r oraz trzęsienie ziemi. Aż do XVII w miejsce pozostawało zapomnianą osadą w środku nigdzie. Wtedy też ruiny odwiedzali podróżnicy, poszukiwacze skarbów i przygód, a wśród nich Polak, niejaki „emir” Seweryn Rzewuski. Sytuacja taka trwała przez wiek XVIII kiedy to zaczęto interesować się opisaniem i badaniem Palmyry. Jednak pierwsze naukowe badania podjął Rosyjski Instytut Archeologiczny w Konstantynopolu a prawdziwe badania przeprowadziła niemiecka misja archeologiczna pod kierunkiem Theodora Wieganda działająca w 1902 i 1917 r. Prace były kontynuowane przez różne instytucje a 4 maja 1959 r dołączyła do nich polska misja archeologiczna. I wydawało się, że wszystko zmierza ku lepszemu. Teren uporządkowano, opisano, obfotografowano. Wykonano prace rekonstrukcyjne w teatrze, zabezpieczono zabytki przed zniszczeniem. Gdy jednak wybuchła wojna domowa w Syrii teren Palmyry przejęli zbrodniarze z ISIS. Najpierw szukali tu skarbów. Wieloletniego dyrektora Palmyry i jej znawcę doktora Khaleda Al-Asaada zabito publicznie przez obcięcie głowy mieczem a następnie zbezczeszczono jego zwłoki. Następnie bojownicy w imię religii proroka i walki z innowiercami po kolei niszczyli i wysadzali w powietrze obiekty na terenie Palmyry. Miasto kilkakrotnie przechodziło z rąk do rąk aż w końcu siły syryjskie dowodzone przez wspierających je oficerów rosyjskich odbiły miasto w marcu 2017 r. To co zastały budziło grozę tak wielka okazała się skala zniszczeń...Kiedy ponownie odwiedzić będzie można Palmyrę i co tam zobaczymy nie jestem w stanie powiedzieć...
Przedstawiam jedynie to, co udało nam się zobaczyć w 2007 roku ze świadomością, że wszystkie zdjęcia poniżej mają charakter archiwalny... A może kiedyś któreś z nich przyczyni się do odrestaurowania Palmyry tak jak przedwojenne zdjęcia i obrazy Canaletta pomogły odbudować Warszawę...
No to ruszamy z parkingu, gdzie oferowano nam przejażdżki na wielbłądach...


Pierwszy rzut oka wokół skupia wzrok na kolumnadzie i widocznej w głębi Zamek Palmyra znany także jako Zamek Fakhr-al-Din al-Ma'ani albo Zamek Tadmur. Podobno zamek wzniesiono w XIII w i przez wieki dominował on nad Palmyrą i jej ruinami. W czasie wojny domowej w Syrii, w 2015 r zamek zajęła armia Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu (odłam ISIS). Zamek odbiły wojska syryjskie w 2016 roku a wycofujący się islamiści wysadzili część obiektu, w tym prowadzącą do zamku estakadę. ISIS ponownie przejęło zamek w grudniu 2016 by ostatecznie opuścić w marcu 2017 wycofać się z niego ostatecznie. Według syryjskich specjalistów z urzędu do spraw zabytków, zniszczenia zamku są poważne, ale możliwe do naprawienia... Czas pokaże...


My rozpoczynamy zwiedzanie od Świątyni Bela. Mały podąża za przewodnikiem i zbiera cenne informacje podczas gdy Duży wybiera się na fotograficzną przechadzkę wokół świątyni. W planie ma uwiecznić jak najwięcej detali związanych ze sztuką budowlaną i dekoracyjnym oraz obecnym stanem świątyni... Już na zachowanej bramie wejściowej zachwycają korynckie kapitele kolumn...


Po stronie wewnętrznej świątynnego obiektu wyraźnie widać dwupiętrowy układ koryncki z miejscami, które kiedyś służyły do ustawienia posągów darczyńców świątyni...
Świątynia Bela powstała w 32 roku n.e. Tworzył ją wielki zamknięty dziedziniec otoczony portykami. Obiekt zbudowany na osi północ-południe miał kształt prostokątny a długość ściany wewnętrznej wynosiła 205 m wraz z propylejami czyli ozdobną bramą. Cella czyli sanktuarium stało na podwyższeniu w centralnym miejscu na podwyższeniu jako relatywnie niewielki w stosunku do całej świątyni budynek z tympanon przedstawiającym bogów wojny Palmyry.


Kolumnada koryncka z częściowo zachowanymi belkami kiedyś podtrzymującymi zadaszenie...




 Częściowo zachowany mur zewnętrzny a przed nim poukładane w porządku fragmenty zniszczonych kolumn, gzymsów czy dekoracji...



Wyraźnie widać, że historycznie pod kolumnadą znajdował się tunel przejściowy prowadzący z głównej kolumnady miasta do świątyni Bela. 






W potwornym skwarze na kamieniach dawnej posadzki i na rozrzuconych fragmentach budowli wygrzewają się takie oto jaszczury...




Centralny obiekt świątyni, cella, otoczony był ze wszystkich stron kolumnadą. Graficzne modele obiektów Palmyry obejrzeć można na tej stronie: https://newpalmyra.org/







Kolumnada zewnętrzna Świątyni Bela.




Cella widziana od tyłu wraz z najlepiej zachowanym (odtworzonym) fragmentem jej zewnętrznej kolumnady.





Płaskorzeźby na zachowanym fragmencie tympanonu.









Relief na pozostałościach tympanonu przedstawia bogów wojny czczonych przez mieszkańców Palmyry.






 We wnętrzu zachowały się liczne elementy dekoracyjne, choć obiekt pełnił funkcje świątynne różnych religii - kultu Bela, chrześcijaństwa czy islamu...



Nad kaplicami na obu końcach obiektu zachowały się spore fragmenty kasetonowych stropów.


























Opuszczamy świątynię Bela zachwyceni. Nawet nie przypuszczałem, że bogactwo wzorów i precyzja ich wykonania były aż takie...  Niestety bojownicy ISIS wysadzili świątynię Bela i obawiam się, że nigdy nie da się już odtworzyć tego, co widzieliśmy... Teraz to już tylko sterta gruzu...

To zdjęcie pochodzi ze strony to http://www.tasnimnews.com/fa/media/1395/01/09/1035193/آزادسازی-شهر-تاریخی-تدمر-سوریه, i tam zobaczyć można więcej fotografii tego, co zdarzyło się w Palmyrze

File:Palmyra after freedom (4).jpg

Kolumnadą idziemy do łuku triumfalnego. Wielka Kolumnada, która stanowiła główną ulicę Palmyry liczyła sobie 1.1 km długości i po obu stronach otaczały ją wysokie na 9.5 m kolumny z II w n.e.. Widoczne na części kolumn wystające półki  stanowiły podstawę do umieszczonych na nich posągów. 





W tle znowu pojawia się jeszcze nieuszkodzony zamek Palmyra.




Przed nami brama o bardzo dziwnym kształcie. Postawiona została w miejscu, gdzie na głównej ulicy następuje załamanie. W konsekwencji brama ma kształt wierzchołka trójkąta po lewej i dwie jego rozchodzące się pod kątem boki po prawej i jej rzut ma kształt trójkąta...







Tu spotykają się dwa boki trójkąta tworzącego bramę...




Podążamy główną ulicą w stronę tetrapylonu.









Widoczna ściana z nowych bloków to ściana odnawianego właśnie podczas naszego pobytu teatru (niestety ze względu na roboty był zamknięty).




Mijamy wejście na agorę - dawny miejski targ...


Spotykamy takich co poszli na łatwiznę i zwiedzali Palmyrę z grzbietu wielbłąda...


Wreszcie przed nami Tetrapylon, a raczej cztery stanowiące jedną bryłę tetrapylony czyli grupy czterech kolumn nakryte wspólnym dachem z platformą pośrodku na której znajdował się oryginalnie postument i figuralna rzeźba. Budowla ta powstała za czasów odbudowy Palmyry przez Dioklecjana pod koniec III w. Oryginalne kolumny z różowego granitu przywiezione zostały z Egiptu. Wtedy, gdy odwiedzaliśmy Palmyrę tylko jedna kolumna była oryginalna a pozostałe piętnaście wykonano jako rekonstrukcję z betonu... A teraz tetrapylon też już nie istnieje bo został celowo wysadzony w powietrze przez bandytów z ISIS...




Na jednej z kolumn znajdują się napisy w języku greckim i aramejskim. Ten na górnym zdjęciu oddawał cześć strategowi -  strategos Juliusowi Aureliusowi Zenobiusowi. Ten poniżej witał pono przybywających do Palmyry kupców...









Nad położonym w zagłębieniu teatrem widać w dali Świątynię Bela...




Wśród fragmentów zrujnowanych budowli dochodzimy do Świątyni Baal Shameen oryginalnie pochodzącej z II w p.n.e. ale przebudowanej w 131 r n.e.







Drzewo rosnące na dziedzińcu świątyni to szarańczyn strąkowy, drzewo karobowe, karob, ceratonia (Ceratonia siliqua L.) ale też chleb świętojański. Z owoców tego drzewa można wytworzyć substytut kakao ale bez goryczy. Nasiona tego drzewa występujące w strąkach są pono zawsze tej samej wielkości - jedno nasiono waży około 0.2 g. W krajach Bliskiego Wschodu metale i kamienie szlachetne odważano nasionami ceratonii i od tej nazwy pochodzi słowo karat jubilerski. W późnych czasach rzymskich szczerozłota moneta zwana solidus ważyła 24 nasiona karatowe (około 4.5 gram). W rezultacie słowo karat stało się też określeniem czystości złota i złoto 24-karatowe oznacza w 100%  czyste złoto.




Odwiedzamy jeszcze niewielkie muzeum, w którym niewiele jest, bo większość co cenniejszych skarbów wywieziono do muzeów, głównie w Damaszku, ale i zagranicą.



Warto na koniec wspomnieć, że i tu w badaniach archeologicznych brali udział Polacy oczywiście pod wodzą słynnego na cały świat profesora Kazimierza Michałowskiego...


Opuszczamy Palmyrę usatysfakcjonowani jedynie częściowo, bo nie udało nam się zobaczyć wszystkiego. Tak naprawdę trzeba byłoby poświęcić na to miejsce co najmniej cały dzień a najlepiej dwa, a my mieliśmy zaledwie kilka godzin. Niestety tamtej Petry już nie ma i zapewne nigdy nie będzie... A to wszystko przez religijny fanatyzm ludzi z ISIS.
Ruszamy w drogę a przed nami kolejny obiekt - zamek Krak des Chevaliers za drobne 210 km...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz