środa, 27 lipca 2022

Bazar przypraw w Dubaju

Od wieków na Bliskim wschodzie toczył się handel. Mając dostęp do Azji kupcy arabscy byli pośrednikami w handlu przyprawami między Azją a Europą, zbijając na tym fortuny. Wprawdzie dziś zmieniły się trasy zaopatrzenia i pośrednik nie jest już niezbędny, gdy tony pieprzu, herbaty, cynamonu czy kurkumy oraz innych cenionych produktów płyną kontenerami lub w przypadku tych najcenniejszych lecą samolotami bezpośrednio od producentów do odbiorców końcowych, to jednak nadal bazary Turcji, Libanu czy Egiptu oferują poza samym produktem specyficzną atmosferę. I nie inaczej jest na Bazarze Przypraw w Dubaju...



Niekwestionowanym królem wśród przypraw jest szafran, którego cena na świecie, w przypadku oryginału, jest zawrotna. Nic więc dziwnego, że szafran traktowany jest po królewsku i prezentowany odpowiednio do rangi i ceny. A ten najbardziej znany i ceniony na światowych rynkach pochodzi z Iranu.








Poszczególne sklepy prezentują swoją ofertę w podobny sposób. Przed sklepem część "masowych" i nie ulegających łatwemu zepsuciu produktów prezentowana jest w miskach, słojach, na talerzach czy w otwartych workach ze starannie usypanymi lub ułożonymi na szczycie kopczykami...


W krążącym wśród przypraw tłumie znowu nacją dominującą są turyści z Rosji i za takich też biorą nas kupcy, próbując zagadywać nas łamanym rosyjskim. Gdy przechodzimy na angielski zmienia się też ich narracja... I zaczynają się bardzo miłe rozmowy... Wcale niekoniecznie negocjacje handlowe... 


Panowie kupcy chętnie sprawdzają naszą wiedzę odnośnie oferowanego przez nich towaru. Zakładają, że nie odgadniemy, jakie produkty oferują. I tu w większości przypadków się mylą, ponieważ rozpoznajemy znaczną ilość produktów po ich wyglądzie - ale zdarzają się też i zaskoczenia...


Wprawdzie według nazwy na logikę targ przypraw powinien oferować przyprawy, więc towar na stoiskach powinien ograniczać się do tego, co dodamy do naszego jedzenia w rzeczywistości oferta obejmuje znacznie szerszy zakres produktów, i to takich, których raczej do jedzenia nie zamierzalibyśmy dodawać.
Weźmy za przykład takie niebieskie grudki w centralnej części zdjęcia poniżej. Kremu do tortu tym raczej nie zabarwimy. Za to możemy odświeżyć lub przefarbować tym naszą garderobę. Dzięki temu nasze jeansy czy zawoje Berberów są niebieskie - to indygo...


Niektóre przyprawy znamy, ale nie wiemy, że są różne ich warianty o różnym przeznaczeniu, I tak łatwo poznać, że na zdjęciu poniżej owinięte gumką wałeczki to kora cynamonowa. Ale na zdjęciu są jej dwa rodzaje. Różnią się kolorem, wielkością paczuszek, smakiem oraz miejscem pochodzenia. Ten cynamon bliżej ustawiony w pionie to przyprawa, którą posypiemy na przykład jabłka albo dodamy do szarlotki natomiast ciemniejsze, większe leżące poziomo kawałki kory cynamonowej służą do dodania smaku potrawom duszonym i gotowanym, zarówno warzywnym jak i mięsnym  i to właśnie ten cynamon w formie kawałka "drewna" znajdziemy na naszym obiadowym talerzu w sosie...


Generalnie, na większości straganów naczynia z przyprawami są opisane ich nazwą (cena do negocjacji). Tyle, że nawet niezła znajomość języków obcych nie gwarantuje, że nazwa przyprawy czy produktu będzie nam znana...




Bez większego trudu rozpoznamy hibiskus, ale czym jest stosik białych kryształów w trzeciej misce od prawej w czwartym rzędzie od góry? Okazuje się, że to mocno już u nas zapomniany ałun. A to żółte w "wałeczkach" w pierwszym rzędzie? To pochodząca z Indonezji siarka, tylko że kto spodziewałby się siarki między przyprawami... A obok siarki duże twarde, brązowe nasiona - to zielarska viagra...


Na bazarze przypraw handel toczy się na dwóch płaszczyznach - mamy bardzo widoczny detal, nakierowany głównie na turystów (choć dużą konkurencją są tu wielkie sklepy spożywcze, gdzie przyprawy sprawdzonej jakości w różnej wielkości opakowaniach możemy nabyć z zasady taniej - ale nie wszystkie) oraz na płaszczyźnie hurtowej gdzie przyprawy wyjeżdżają ze składów workami... Handel hurtowy i związane z nim negocjacje toczą się zazwyczaj w bocznych, mocno zacienionych uliczkach. Wiadomo, duże pieniądze nie lubią nadmiernego rozgłosu i podglądactwa...






W wazonach na tej fotografii znajdziemy między innymi ałun, hibiskus, suszone cytryny, suchotki (z Irany, do dekoracji), indygo, siarkę, lawendę, suche kwiaty pustyni...


Na straganach mamy też gotowe zestawy przypraw. Są i takie, które po prostu składają się z niewielkich torebek przypraw popularnych i takie, które składają się na kompozycje smakowe do konkretnych przypraw, na przykład kofty czy duszonej baraniny ...


Mamy też wybór formy przyprawy: możemy kupić żółtą lub czarną cytrynę, czosnek czy cynamon jako produkt w kawałkach lub też jako produkt drobno mielony. Każdą przyprawę możemy zakupić indywidualnie lub w formie gotowych, dobranych do smaku mieszanek jak arabska masala, shawarma, masala do grilla czy masala do biryani...





Po całym bazarze rozchodzi się zapach palonych wśród przypraw kadzideł, które też możemy tu nabyć.


Są i tradycyjne naczynia jak ten dzban na chłodną wodę...


Obok  znajdziemy też szeroki wybór arabskich perfum...


Skoro po przyprawy przychodzą tu głównie turyści to oferta miejsca musi też obejmować typowe popularne wśród turystów pamiątki - od magnesów na lodówkę przez ceramikę i zestawy do arabskiej herbaty i kawy, fajki szisza i mieszanki do nich  po stylowe kapcie i wielbłądki ...


Tradycyjnie kupcy byli, i w znacznej mierze nadal są, bardzo przesądni i mocno wierzący. Nie mogło więc na bazarze zabraknąć meczetu. Meczet Belhoul jest centralną świątynią bazaru w Deira...



Wśród sklepów innych niż oferujące przyprawy na tym bazarze naszą szczególną sympatię wzbudził sklep niezmiernie kolorowy oferujący w ogromnej ilości tradycyjne arabskie lampki - w większości już przystosowane do oświetlenia elektrycznego. Bogactwo kolorów szklanych kloszy i wzorów na nich  przyciągnęło naszą uwagę...









Oczywiście część bazaru zajmują sklepy z tradycyjną arabską odzieżą...




Maska na twarz arabskiej kobiety też uległa unowocześnieniu...


I tak doszliśmy do brzegu Dubai Creek. Pora więc przeprawić się na drugą stronę i kontynuować zwiedzanie... Ale o tym kolejny wpis...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz