piątek, 18 sierpnia 2017

Indie - Delhi

Przyjeżdżamy na dworzec w Delhi i... zdziwko. Nasi kierowcy już tu są. Kiedy my tłukliśmy się pociągiem, oni przejechali z dworca w Jodhpurze pod dworzec w Delhi i powitali nas serdecznie... Twierdzili, że jazda nocą po drogach w Indiach jest bardzo niebezpieczna i nie można narażać turystów, lepiej jest wysłać ich nocnym pociągiem.... Hym.....tylko, czy pociągi w Indiach to bezpieczny środek transportu?



Z dworca jedziemy na śniadanko zafundowane przez firmę SITA, przedstawiciela ITAKI w Indiach, która chciała w jakiś choć najmniejszy sposób wynagrodzić nam stracony przez problemy z koleją czas zwiedzania. Śniadanko świetne, w klimatycznej atmosferze...





I na zwiedzanie... Najpierw Meczet Piątkowy - No cóż, w porównaniu z meczetami w krajach arabskich wielkiego wrażenia nie robi... Tutaj większość meczetu to odkryty plac a strona architektoniczno-dekoracyjna jest raczej uboga...





Krótki spacer przez położony przy meczecie targ i teraz Czerwony Fort...



Gdyby oglądać go zgodnie z planem pierwszego dnia robiłby znacznie większe wrażenie, a tak, w porównaniu z innymi obiektami tego typu zwiedzanymi po drodze jest po prostu nieco "cienki"...





Chociaż niektóre elementy są godne zapamiętania...




Szpital dla ptaków




Dalej jedziemy na miejsce upamiętnienia Mohandasa Karamchanda Gandhiego (1869–1948), postaci tak wielkiej, jak i kontrowersyjnej, która wniosła niewątpliwy wkład w niepodległość Indii, ale miała też swój udział w ich rozpadzie na Indie i Pakistan - który z kolei podzielił się na Pakistan i Bangladesh..






Robi się późno, a tu jeszcze tyle można byłoby zobaczyć...
Jedziemy pod Bramę Indii.



Przed Bramą, która jest jednocześnie Grobem Nieznanego Żołnierza zawsze obecna jest warta honorowa..
A spod bramy widać też budynki parlamentu i rządowej dzielnicy New Delhi...




Niestety robi się już ciemno... Jedziemy więc na ostatnią noc do hotelu, co też jest formą rekompensaty dla nas, ponieważ według programu powinniśmy spędzić tę noc na lotnisku...
Hotelik bardzo przyjemny, czyściutki i przyjazny. Przy recepcji postawili nawet wagę, żeby można było odpowiednio rozplanować załadunek bagaży...
Obok hotelu niewielkie centrum sklepowe i kilka restauracji. Można więc było pozbyć się resztek indyjskich rupii... No a rano już na lotnisko.. Ale najpierw kilka godzin drzemki...



Lot przez Moskwę do Warszawy Aerofłotem bez wrażeń. Jedzenie, jak zwykle u nich takie sobie, obsługa też... No i w Warszawie prawdziwa zima...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz