sobota, 14 września 2019

Powrót z Jordanii

Na egipskim brzegu czeka już na nas autokar, a w nim pozostawione pod opieką biura bagaże. Czeka też pani przedstawicielka Rainbowa i zaczyna gadać, i gadać i gadać... I nie ma dla nas pozytywnych informacji. Otóż hotel Palmyra (obecnie Palmyra Amar El Zaman Aqua Park), który zarezerwowało kilkanaście osób z naszej grupy na pobyt po wycieczce nie przyjął naszej rezerwacji, bo mieli w tym czasie większą grupę turystów z Włoch, a poza tym nie ukończyli rozbudowy hotelu na czas i po prostu nie ma dla nas miejsc. Robi się mocno nieprzyjemnie... No ale w ramach rekompensaty będziemy mieszkać w doskonałym hotelu Sharm Holiday, który jest nawet lepszy itd. itp. i kuku ryku. Będziemy bliżej centrum, w pobliżu kasyna, Naama Bay i Hard Rock Caffee. Będzie bliżej do bazaru... No wprawdzie hotel nie ma plaży, ale Palmyra też nie była położona w pierwszej linii brzegowej. Innej opcji po prostu nie ma...
Docieramy do hotelu i pani rezydent znika jak sen jaki złoty. W recepcji otrzymujemy pokoje i informację o spotkaniu z rezydentem następnego dnia. No więc idziemy na kolację.
Po wejściu do restauracji Dużego jakby piorun strzelił. Obszedł "bufet" i stwierdził, że po raz pierwszy w hotelu w Egipcie po prostu nie ma co wybrać do jedzenia. Skończyło się na makaronie i coca-coli... I w nocy zaczął się dramat dolegliwości żołądkowych, i to na skalę jakiej nie doświadczyliśmy nigdy wcześniej ani później. Kolejne spotkanie rezydentki z turystami zakończyło się definitywnym żądaniem zmiany hotelu. Przyjechał przedstawiciel lokalnego biura, przekonywał, że przecież jest świetnie, wszystko jak należy ale jednocześnie dolał tylko oliwy do ognia stwierdzając, że z naszymi żonami rozmawiać nie będzie, bo kobieta to dla niego nie partner do rozmowy. No to chłop poleciał... Nie tędy droga z Małym Zającem. Chciał też rozmawiać z każdą z 6 dotkniętych zmianą par oddzielnie, ale tu znowu napotkał na nasz ogólny sprzeciw. W międzyczasie, między jedną wizytą w toalecie, a drugą, a odstępy te były czasem tak krótkie, że jeszcze nie zdążyły się za klientem zamknąć drzwi toalety, a już trzeba było tam wracać, ustalona została przyczyna dolegliwości. Otóż dranie przygotowywali napoje mieszając koncentrat coli, fanty czy sprita ze zwykłą kranówą. No tego to już nikt nie wytrzymał... Kilka telefonów do różnych biur, przez które kupowaliśmy imprezę, kolejna wojna z rezydentką, tym razem inną, i w końcu wywalczyliśmy przeniesienie do innego hotelu. Tyle, że straciliśmy dwa dni nurkowania...
Nowy hotel to Royal Paradise Resort, hotel w pierwszej linii brzegowej, z własną plażą i w bardzo dogodnym miejscu... Na ten moment wojna została wygrana! No to możemy zaczynać wypoczynek...





Pięknie zagospodarowany teren hotelu, duży basen, plaża i nie najgorsze jedzenie... Jest dobrze...












Po ciężkim boju trzeba odreagować... Duży na basen, a Mały na masaż...








 Podczas krótkiego spaceru do bazy nurkowej dogadujemy nurkowania na kolejny dzień... Piękny ten wieczór - i po zaleconej przez panie farmaceutki z naszej grupy kuracji przy wykorzystaniu whisky ustały nawet kłopoty żołądkowe... I życie znowu jest wspaniałe...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz