poniedziałek, 9 września 2024

Pagoda Maha Myat Muni i warsztat snycerski

 Wstałem o świcie z nadzieją, że skoro zachód słońca w Mandalaj był słabiutki, to może wschód okaże się lepszy. Bez szans - powietrze tak zapylone, że ten wschód słońca bardziej przypomina księżyc w pełni...



Po śniadaniu ruszamy z naszym Panem Kierowcą na ostatni dzień zwiedzania - tym razem okolic historycznego centrum Mandalaj. A po drodze ponownie obserwujemy tutejszą biedę...






Pierwszy przystanek to najważniejsza świątynia w Mandalaj - Maha Myat Muni (także Świątynia Buddy Mahamuni). 


Zanim zaczniemy zwiedzanie trzeba się odpowiednio przyodziać, bo wymagania są precyzyjne, jasno wyrażone i ściśle przestrzegane... 


No to nakładamy sarongi...




Świątynia Mahamuni robi wrażenie od samego wejścia. Jest to rozległy kompleks otoczony klasztorami gdzie według szacunków przebywa i kształci się około 400 adeptów Buddyzmu.
 Budynek główny nie jest zbyt wiekowy. Wzniesiono go w 1785 roku na polecenie Króla Bodawpaya dla umieszczenia w nim posągu Buddy Maha Muni. Spacer po świątyni rozpoczyna się od galerii wypełnionej straganami sprzedawców dewocjonalii.


Galerie świątyni prowadzące do i wokół głównego sanktuarium oparte są na 252 złoconych kolumnach dodatkowo zdobionych rzeźbami i wspaniałymi freskami. 


Oryginalna pierwotna świątynia wzniesiona została z drewna tekowego i kilkakrotnie ulegała zniszczeniu w pożarach. Przykładowo pożar 1879 r. zniszczył zachodnią część świątyni. Jednak prawdziwe nieszczęście miało miejsce w kwietniu 1884 r. kiedy to pożar zniszczył praktycznie całą świątynie ale nie uszkodził głównego posągu Buddy. Po tym pożarze z popiołów odzyskano "jedynie 91 kg złota. Lokalni złotnicy wykorzystali je do stworzenia nowych "szat" dla posągu. Król Thibaw natychmiast podjął rekonstrukcję świątyni wspierając odbudowę, mimo trudnej sytuacji kraju, darami w postaci głównie złota i kamieni szlachetnych., Jednakże zajęcie Mandalaj przez wojska brytyjskie i przejęcie władzy nad Birmą proces rekonstrukcji przerwały.


Brytyjscy okupanci zorientowali się, że przez rekonstrukcję tej konkretnej świątyni mogą wiele zyskać w buddyjskiej społeczności Birmy. W 1891 roku powołano komisję dla oceny zakresu potrzebnych prac. Komitet przyjął do realizacji projekt zaproponowany przez inżyniera  Hoyne Foxa, który zachowywał siedmiopiętrowy dach nad sanktuarium wprowadzając jednocześnie arkady w stylu europejskim. Plan przewidywał duże sale po wszystkich stronach kierunków kardynalnych centralnego sanktuarium Buddy oraz prowadzące do nich długie korytarze Oczywiście biorąc pod uwagę, iż posąg "patrzy" na wschód największa sala i najdłuższy korytarz prowadzą w tym właśnie kierunku.  





Pokrywające część ścian galerii freski można podzielić na te, które przedstawiają sceny z życia Buddy, freski przedstawiające święte miejsca Buddyzmu oraz freski o charakterze czysto dekoracyjnym przedstawiające wzory geometryczne, roślinne czy zwierzęta.










Zbliżamy się do kaplicy posągu i tłum robi się coraz większy. A we wschodniej sali siedzi kilkadziesiąt kobiet i obserwuje posąg z daleka. Tak, tu kolejny przykład, że również w Buddyzmie kobiety traktowane są jako "gorszy sort" i do pewnych miejsc wstępu nie mają. Również tutaj do świętego posągu dojść mogą tylko mężczyźni, tylko oni mogą go dotknąć lub przykleić do niego kolejny "plasterek" złota. 


Nowoczesna technika wspomaga jednak kobiety - mogą sobie popatrzeć na posąg i działania mężczyzn przy nim na rozmieszczonych w przewidzianej dla nich sali telewizorach...


Duży Zająć miał to szczęście, że mógł nie tylko popatrzeć na posąg przez szybkę z za jednego z łuków ścian galerii ale mógł też stanąć grzecznie w kolejce (całkiem sporej) i "przedefilować przed samym posągiem przyglądając się mu z bliska, a nawet robiąc kilka zdjęć. Ale zacznijmy od opisu oraz historii posągu Buddy Mahamuni.  


Posąg Mahamuni Budda image znajduje się w niewielkiej kaplicy gandhakuṭi. Siedzi na tronie w boskiej pozycji znanej jako Bhumisparsa Mudra symbolizującej pokonanie przez Buddę złego ducha of Mara na świadka czego przywołuje Ziemię dotykając jej palcami prawej dłoni. Posąg został odlany z brązu i waży "tylko" 6.5 tony. Osadzony jest na mierzącym 1.84 m wysokości tronie. Sama figura ma 3.82 m wysokości. W ramionach mierzy1.84 m natomiast w pasie 2.9 m. Odziany jest w królewskie szaty z wyraźnie zaznaczonym "sznurem Bramina"  a na piersiach ma skrzyżowane insygnia królewskie. Postać udekorowana jest koroną w której osadzone są liczne kamienie szlachetne - diamenty, rubiny i szafiry. 


Detale posągu nie do końca dają się rozpoznać ponieważ przez lata wierni pokrywają posąg płatkami złota. Ta "złota powłoka" ma już grubość około 15 cm! co sprawia, że posąg w znacznej części stał się po prostu bezkształtny. I jak widać tylko mężczyźni mogą zdobić posąg złotem. Na szczęście płatków złota nie wolno przyklejać na twarzy Buddy. bo ta ma szczególne znaczenie.


Co czyni posąg Buddy Mahamuni wyjątkowym? Jego historia i związana z nim legenda. Otóż według legendy podczas swoich podróży Gautama Buddha odwiedził miasto Dhanyawadi, stolicę Królestwa Arakan (obecnie teren ten to prowincja Rakhine) w 554 r p.n.e. A przypadała wtedy 26 rocznica panowanie Króla Chandra-suriya (pisane też jako Sanda Thuriya). Budda odbywał podróż wraz ze swoim wiernym uczniem Shin Anandą oraz orszakiem 500 uczniów. Król Chandra-Suriya i Główna Królowa Sandra Mala z orszakiem 1600 dam dworu oraz ministrów, generałów i urzędników oddali Wiekiemu Nauczycielowi cześć. Król zapragnął by w jego stolicy pozostała podobizna Buddy, którą mieliby czcić jego poddani. Aby pozować, Budda spędził tydzień na medytacji pod drzewem Bodhi, a w tym czasie niejaki Sakka z pomocą współpracownika Vissakamma wykonał odlew jego postaci. Budda był zadowolony ze swojej podobizny, która w tym czasie miała być jedyną przedstawiającą go tak, jak faktycznie wyglądał i przekazał mu swoją "duchową esencję", pobłogosławił go, nadał mu nazwę Candasara i powiedział, że przetrwa on pięć tysięcy lat, jako "jego przedstawiciel"... 


Historia posągu w kolejnych latach jest dość zawiła i w znacznej części oparta na przekazach nieco legendarnych. Podobno kilkakrotnie w okresie od XI do XVIII w. różni władcy podbijający Królestwo Arakan, a później jego sukcesora Mrauk-U, próbowali przenieść posąg w inne miejsce, jednak bezskutecznie. Dopiero w roku 1784 gdy Birmańczycy pod wodzą Księcia Koronnego Thado Minsaw z dynastii Konbaung podbili Mrauk-U posąg został podzielony na części i przewieziony do stolicy Amarapura. Następnie, gdy stolica przeniesiona została do Mandalaj trafił tam też posąg i tam pozostaje do dziś.


Patrząc na twarz Buddy trudno nie wspomnieć o ceremonii, która ma miejsce codziennie o godzinie 4 lub 4:30 rano. Otóż dnia 17 lutego 1988, Opat  Bhaddanta Paññavaṃsa z klasztoru Htilin zainicjował mycie twarzy posągu o świcie. Ceremonia celebrowana przez wyższej rangi mnicha trwa około godziny. Twarz przemywana jest wodą i przecierana świeżymi ręcznikami darowanymi przez wiernych. Następnie Budda Mahamuni ma myte zęby. Wreszcie twarz nacierana jest pastą z drzewa sandałowego i ponownie spryskiwana wodą zapachową. Na koniec, ręczniki oferowane przez wiernych są im zwracane by trafiły do domowych kaplic czy na domowe ołtarzyki.





Tak narasta warstwa złota na posągu Mahamuni Budda... A na koniec jeszcze jedna uwaga odnośnie posągu - Było wielu chętnych, aby posąg zdobyć i przenieść na swoje terytorium, jednak nikomu się to nie udało gdyż zgodnie z przepowiednią posąg Mahamuni w inne miejsce będzie mógł przenieść tylko przyszły Budda - Mitreja...


Posąg Mahamuni Budda nie jest jedynym niezmiernie cennym obiektem kultu w tej świątyni. W ścianach galerii rozmieszczone są wnęki, w których umieszczono również pokryte złotem posążki Buddy.





Na dziedzińcu przy świątyni znajduje się też kilka niewielkich kaplic i oczywiście gong oraz dzwony




W świątyni a także na jej dziedzińcach przez prawie cały czas odbywają się jakieś ceremonie prywatne.


Są przekazania dzieci do klasztorów przy świątyni, są śluby i są obchody potwierdzające, że dziewczynki osiągnęły już stan cielesny (pierwszą miesiączkę) kwalifikujące je do wydania za mąż...




Naoglądaliśmy się i czas opuścić to miejsce, gdyż przed nami w tym dniu jeszcze sporo do zobaczenia.


Kolejny przystanek robimy niewiele dalej, żeby obejrzeć tradycyjny warsztat snycerski. I już prowadząca do niego brama wejściowa sprawia, że oczekujemy we wnętrzu wyrobów prawdziwie mistrzowskich.


Wystarczy rozejrzeć się po kilku zapakowanych ciasno wykonanymi już tutaj drewnianymi, ale nie tylko, produktami pracy miejscowych rzemieślników  aby zrozumieć jak udaje się odtwarzać elementy dekoracyjne odbudowywanych królewskich pałaców czy świątyń...








Tutaj też spotykamy kolejnych przyjaciół...







Gdy chcemy urządzić domowy ołtarzyk, wstawić stylowe obramowanie drzwi, urządzić tradycyjną restaurację czy udekorować hotelowe pokoje tutaj znajdziemy wszystko czego nam potrzeba...







Jeszcze na pożegnanie bardziej skupione na nazwie tego miejsca zdjęcie obramowania bramy wejściowej i możemy jechać dalej.


Po drodze widzimy, że jesteśmy w Mandalaj w okresie gdy w okolicach właśnie dojrzewają arbuzy gdyż wzdłuż drogi rozstawiono masę stoisk z pięknymi wynikami pracy miejscowych rolników...





A o tym co dalej dzisiejszego dnia w kolejnym poście...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz